„Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką”. Dzisiejsza niedziela przypomina nam te przepiękne słowa, że każdy kto pełni wolę Bożą, nazwany jest krewnym Jezusa. Niech dzisiejsze Słowo Boże pomoże nam odczytać tę bliskość Jezusa! Warto więc być we wspólnocie Kościoła, by tę bliskość Jezusa odkrywać.
Zapraszamy!
Raz na jakiś czas pojawia się w Internecie wideo obrazujące samochód jadący pod prąd. Niekiedy w filmach przedstawieni są bohaterowie, którzy w gąszczu innych ludzi poruszają się samotni w dokładnie przeciwnym kierunku niż reszta. Takie obrazy mam przed swoimi oczami, kiedy w wyobraźni staram się przywołać scenę z dzisiejszej Ewangelii. Jezus spotyka się z niezrozumieniem, a nawet z oskarżeniami, że dzieje się z Nim coś niedobrego: Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów»; Natomiast uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili: «Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy» (Mk 3, 21-22). Jezus wydaje się iść pod prąd względem pozostałych, pobożnych Żydów, w tym Jego rodziny.
Rodzina jest zaniepokojona Jego zachowaniem. Wybrali się, aby Go powstrzymać. Ile przebyli kilometrów? Może przyszli aż 30 kilometrów z Nazaretu? Droga była warta zachodu – lepiej zapobiegać nic leczyć. Więzi rodzinne w tamtej kulturze były traktowane bardzo poważnie. Niecne, dziwne zachowanie mogło skutkować plamą na honorze dla całej rodziny. Może więc lepiej, by Jezus za bardzo się nie wychylał, ale wrócił do pracy cieśli w Nazarecie – to był sam początek Jego działalności.
Uczeni w Piśmie pojawiają się po raz pierwszy na kartach Markowej Ewangelii. Ich spotkanie z Jezusem nie należy do najmilszych – zarzucili Mu, że działa mocą złych duchów. Jezus zdaje się poruszać kompletnie pod prąd, jak zagubiony samochód albo filmowy bohater. Zaznaczyć trzeba jednak, że wydaje się taki dla innych, bo sam doskonale wie, co robi. A może to właśnie On porusza się we właściwym kierunku, a reszta pod prąd.
Podobną sytuację przeżył założyciel Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela św. Alfons Liguori. Jego myśl, aby założyć instytut zakonny, spotkała się z dużą dezaprobatą nawet jego najbliższych. Obrazu tego niezrozumienia dopełnił jego wyjazd z Neapolu na osiołku, symbolu ubóstwa, na które się decydował. Niektórzy uważali, że zwariował. Niewiele osób wiedziało o tym, co wydarzyło się w jego sercu po spotkaniu opuszczonych duchowo pasterzy na wzgórzach Scala. Część osób zarzucała mu, że kieruje się objawieniami „nawiedzonej” zakonnicy Marii Celeste. Nie zabrakło mu jednak w sercu odwagi do rozeznania i wypełnienia w życiu woli Bożej.
Wypełnienie woli Bożej – to konkluzja tej dzisiejszej Ewangelii: I spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką» (Mk 3, 34-35). Być może nasze zachowanie wydaje się reszcie świata pod prąd. Jednak czasem tylko Bóg zna tajemnice naszego serca i tego, co Bóg do nas mówi. Oczywiście, nie chodzi teraz o to, że to dobrze, że z wszystkimi walczę i mam z nimi na bakier. To jeszcze nie znaczy, że wypełniam wolę Bożą. Kiedy jednak w swoim sercu czuję, że Bóg czegoś ode mnie chce, nie warto się sprzeciwiać, choć będziemy mieli wrogów i choć nasi bliscy mogą tego nie rozumieć – zapewne będą potrzebowali pewnego procesu. Bądźmy odważni jak Jezus i św. Alfons, aby rozeznać i wypełnić w życiu wolę Boga!
o. Dominik Król CSsR