Dzisiejsza Ewangelia przestrzega nas przed „życiem na pokaz” i pragnieniem „błyśnięcia” za wszelką cenę. Ewangelia opisuje dobrze znany z codzienności problem: na zewnątrz wszystko wygląda przepięknie, ale wnętrze zżarte przez zło. Ciekawe, że im bardziej zaawansowany jest proces takiej wewnętrznej destrukcji, tym intensywniejsze jest pragnienie zamaskowania owego stanu rzeczy poprzez „życie na pokaz”, a także zniszczenie tych, którzy taką wewnętrzną pustkę demaskują. Zarówno faryzeusze, jak i ludzie XXI wieku „wyspecjalizowali się w grze pozorów”. Chrystus z wielką determinacją piętnuje faryzeizm, nie wywraca do góry dnem zastanego porządku, ale chce tylko jednego: przywrócić należną miarę Bogu i człowiekowi i ukazać na nowo blask tej relacji człowieka z Bogiem. Jezus wskazał konkretną drogę do wewnętrznego uzdrowienia i oręż, także dla nas, we współczesnym świecie, a jest to pokorna miłość.
Niech Pan oświeca nas swoim światłem. Zapraszamy na wspólną Eucharystię!
W tym roku liturgicznym w cyklu niedzielnym słyszymy Ewangelię św. Mateusza. Dzisiaj mocno uderzyły nas słowa z 23. rozdziału tej Ewangelii. Są to słowa krytyki faryzeuszów i uczonych w Piśmie.
Te słowa mogą dla niektórych być satysfakcją, że Chrystus wobec swoich przeciwników, nieprzyjaciół, powiedział, co o nich myśli, że chce z nimi wyrównać rachunki. Przecież do tej pory milczał na ich temat, a oni nie szczędzili słów krytyki wobec Niego.
Tu chciejmy zauważyć, że Jezus nie podważa ani autorytatywnie nie przekreśla nauczania mistrzów żydowskich. Nie nawołuje do nieposłuszeństwa. Podkreśla, aby nie naśladować ich postępowanie. Wskazuje na wielką wagę ich nauczania.
Jezus nie przekreśla nauczania faryzeuszów, ale piętnuje faryzeizm jako chorobę ducha. Ta choroba atakuje ludzi i instytucje w każdym czasie.
Niekonsekwencja. Mówią, ale sami nie czynią (Mt 23, 3). Są dobrymi nauczycielami, ale złymi przykładami. Jezus piętnuje to, że nauczaniu nie towarzyszy odpowiednia praktyka. Wspaniała doktryna, teoria, ale mistrz, który ją głosi, okazuje się fałszywy.
Podwójna miara. Na czym polegała? Nakładanie w imię prawa na ramiona innych wielu ludzi obowiązków, które są ciężkie, trudne do uniesienia, a ci, którzy je nakładają, sami tych ciężarów unikają (por. Mt 23, 4).
Ostentacyjna religijna próżność i ambicja. Jasno Jezus wskazuje, że faryzeusze wszystko czynią, aby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie, wydłużą frędzle u płaszcza, lubią zaszczytne miejsca w synagogach, chcą, aby ich podziwiano (por. Mt 23, 5-6).
Filakterie były rodzajem wykonanych ze skóry kwadratowych szkatułek, zawierających fragmenty pergaminu, na którym wypisane były cytaty biblijne. Po osiągnięciu 13. roku życia mężczyzna podczas porannej modlitwy nosił jedną taką szkatułkę na głowie, a drugą na lewym ramieniu. Cztery frędzle były umieszczone na brzegu płaszcza i związane fioletową taśmą. Termin „rabbi”, którym pozdrawiano ważniejsze osoby, można przetłumaczyć jako „mój nauczycielu”, „mój panie” (por. Mt 23, 7). Istniała silna pokusa, aby na płaszczyźnie społecznej czy religijnej wykorzystać prestiż, który płynął z funkcji religijnej. Religia stawała się przykrywką dla prywatnych interesów. Bóg używany był w celu zbudowania pomnika dla siebie.
Jest to obraz dość przykry i niepokojący. Te mocne słowa mają pomóc w odkryciu faryzeizmu, który wkradł się do naszego wnętrza.
Dalej Jezus kieruje słowa do nas. Nasze postępowanie ma być przeciwieństwem do tej postawy faryzeusza. Należy unikać radykalizmu – nakładania ciężarów na barki bliźnich, ferowania surowych wyroków za rzekome złe spełnianie obowiązków. Chrystus prosi o skromność, dyskrecję. Mamy być szanowani za wartości, które mamy w sobie, a nie za to, co nakładamy na plecy. Wskazuje też na bezinteresowność, zapomnienie o sobie, wyzbycie się próżności.
Ukazany jest ideał wspólnoty ewangelicznej, w której praktykowane są wymagania orędzia Jezusa. W tej wspólnocie wszyscy są braćmi i siostrami. Wspólnota jest na drodze poszukiwania prawdy, nie jest jej posiadaczem. Przypadające urzędy we wspólnocie są polem służby bliźniemu. Wielkość jest mierzona „małością”, a stopniami wzrostu jest miłość. Jest to wspaniały ideał wspólnoty chrześcijańskiej.
Czy należę, czy chcę należeć do takiej wspólnoty? Czy jestem już na drodze takiej wspólnoty?
o. Tomasz Mular CSsR