W sobotę, 22 lipca, w kalendarzu liturgicznym przypada święto Świętej Marii Magdaleny, patronki dobrej przemiany. Magdalena, wierna uczennica Chrystusa, była przy Jego śmierci i pierwsza ujrzała Go po zmartwychwstaniu wczesnym rankiem dnia paschalnego (Mk 16,9). Zyskała tytuł apostołki Apostołów, ponieważ to ona pierwsza zaniosła im radosną wieść o zmartwychwstaniu Pana. Jej kult w Kościele zachodnim rozpowszechnił się w XII wieku. Od początku Święta Maria Magdalena patronuje też Zgromadzeniu Matki Bożej Miłosierdzia, do którego należała Święta Siostra Faustyna, a szczególnie dziewczętom i kobietom potrzebującym moralnego odrodzenia, wychowaniem których zajmują się właśnie siostry Matki Bożej Miłosierdzia. Dotychczasowe liturgiczne wspomnienie Świętej Marii Magdaleny papież Franciszek podniósł do rangi święta w 2016 roku. W tym dniu wspólnota parafii w Sernikach przeżywa odpust parafialny.
Tęsknota za Bogiem – pragnienie miłości
Za czym człowiek tęskni? Czego szuka? Czego potrzebuje najbardziej, żeby mógł doświadczyć pełni życia?
Chleba? Owszem, bez pokarmu nie można żyć. To jednak nie wystarczy, żeby zaspokoić wszystkie ludzkie potrzeby. Co więcej, jest na świecie wielu ludzi, którzy żyją w luksusie, a wcale nie odczuwają pełnej satysfakcji. Mają fortuny, a ciągle im mało. Mają pieniądze i możliwości ich inwestowania bez liku, ale czegoś im stale brakuje. Przyjemności, sławy, władzy?
A może jednak najbardziej potrzeba człowiekowi wolności? Ludzie walczą o wolność, bo to wielka wartość. Czy zawsze jednak wynika z niej dla człowieka dobro? Marek Grechuta śpiewał kiedyś tak: „Wolność to skrzypce, z których dźwięków cud potrafi wyczarować mistrza trud. Lecz kiedy zagra na nich słaby gracz, to słychać będzie tylko pisk, zgrzyt, płacz”. Wolność można zmarnować, gdy nie zostanie zamieniona w dobro. A wtedy zamiast być błogosławieństwem, stanie się dla człowieka przyczyną nieszczęścia.
Czego więc człowiekowi potrzeba najbardziej? Miłości! Człowiek może mieć wszystko, ale jeśli nie będzie czuł się kochany i nie będzie miłości przekazywał innym, nie będzie miał radości życia. Jesteśmy przez Boga stworzeni z miłości i do miłości.
Maria Magdalena jest osobą, która szuka. Tęskni za Jezusem – Panem, w którym wszystko jest miłością. Towarzysząc Mu, w Jego bliskości spełnia się jej najgłębsze pragnienie, gdyż jest kochana. Jezus zapala w jej sercu ogień miłości, która kieruje jej życiem. Jest to miłość żarliwa, wierna, pełna czci, miłość, która nie chce być daleko od Tego, który ją miłuje i oddał życie za grzeszników.
Maria Magdalena tak tęskni za Jezusem, że chce być z Nim, nawet jeśli miałoby to być tylko Jego martwe ciało. Gdy płacze, a łzy przysłaniają jej wzrok, Jezus zmartwychwstały objawia się jej, wołając ją po imieniu. Jego słowa poruszają jej serce. Dotyka ją miłość Pana, który żyje, gdyż miłość Boża silniejsza jest od śmierci. Maria poznaje, że to Pan i Mistrz. Miłość jej to objawia i jej łzy zamienia w radość.
Miłość Marii Magdaleny do Jezusa jest ukazana w Pieśni nad pieśniami: „Szukałam tego, którego miłuje moje serce – szukałam go, ale nie znalazłam” – słyszymy w pierwszym czytaniu. „Strażnicy natknęli się na mnie, gdy obchodzili miasto: Czy widzieliście tego, którego miłuje moje serce? Ledwie ich opuściłam, znalazłam tego, którego kocha moje serce. Uchwyciłam go i nie puszczę”. Ona jest tą, której postawa odpowiada modlitwie z psalmu: „Boże, Ty jesteś moim Bogiem, którego szukam; bez Ciebie moje ciało usycha, a moja dusza pragnie Cię jak wyschnięta ziemia, bez życia i bez wody”.
Jej przykład inspiruje nas do szukania Pana z tą samą pasją. A kiedy to robimy i znajdujemy Go, nasza radość jest niewypowiedziana.
Pewna kobieta opowiada o sobie tak: „Mam 24 lata i od prawie czterech lat jestem mężatką, mam dwóch wspaniałych synów. Nie było moim życiu miejsca dla Boga. Na początku wydawało się, że wszystko jest w porządku. Rozumieliśmy się bez słów. Potem przyszło na świat dziecko i w końcu ślub. Drugi raz zaszłam w ciążę trzy lata później. Pracowaliśmy, wychowywaliśmy dzieci i kochaliśmy się szczerą, małżeńską miłością.
Po ostatniej imprezie sylwestrowej nastąpiła zmiana. Mąż przestał się do mnie odzywać, traktował mnie jak powietrze. Nie rozumiałem, o co mu chodzi. Nie było żadnej kłótni, żadnych powodów takiego zachowania. I wtedy dowiedziałem się, że w jego życiu jest inna kobieta.
A potem poznałam kogoś przez Internet – zabawnego, inteligentnego i bardzo wyrozumiałego człowieka. Po trzech tygodniach w wirtualnym świecie postanowiliśmy się spotkać. I stało się: zdradziłam człowieka, z którym Bóg związał mnie nierozerwalnym węzłem małżeńskim... Naiwnie wierzyłam, że jeśli to zrobię, poczuję się lepiej i odnajdę satysfakcję. Ale wcale nie było lepiej – było dużo gorzej niż wcześniej. W chwili, gdy to zrobiłam, coś we mnie umarło. Nie mogłam zrozumieć tego, że zabiłam swoją duszę.
Poszłam do księdza. Ksiądz wysłuchał mnie ze spokojem, a potem powiedział: Nie potrzebujesz mężczyzny – potrzebujesz Boga, który zawsze bierze cię w ramiona i ociera łzy, jeśli mu na to pozwolisz. Potrzebujesz Boga, który cię kocha.
Tak, to prawda. Bóg kocha nas wszystkich największą miłością na świecie. Dzisiaj wiem, że dla takiej miłości warto żyć!”.
Kto szuka prawdziwej miłości, ostatecznie znajdzie ją w Bogu. Syn Boży, Jezus zmartwychwstał i żyje. Mówi nam o tym sakrament miłości – Eucharystia, na której On sam nas gromadzi, by wyjaśniać nam Pisma i łamać dla nas chleb.
Jezus tak nas kocha, że nigdy nas nie opuszcza. On wie, czego najbardziej nam potrzeba. Niech nasze pragnienia prowadzą nas – jak Marię Magdalenę – do Jezusa, aby „pić wciąż na nowo z tego pierwszego, oryginalnego źródła, którym jest Jezus Chrystus, z którego przebitego Serca wypływa miłość samego Boga” (Deus caritas est, nr 7).
o. Ryszard Hajduk CSsR