Troska o życie wieczne odgrywa w życiu wielu współczesnych ludzi rolę drugorzędną, a niekiedy jest uważana za coś wprost wstydliwego. Wielu ludzi próbuje też przykładać ziemską miarę, by oceniać rzeczywistość nadprzyrodzoną. A ta rzeczywistość okazuje się jakże różna od naszych wyobrażeń. Nasze poszukiwania życia wiecznego to wyraz odwagi wiary, która poważnie traktuje zachęty do odkrywania Boga jako pełni szczęścia. Obrazuje to historia prześladowań rodu Machabeuszów. Determinacja i odwaga udręczonych braci oraz pewność, że są w rękach Stwórcy, daje im ogromną siłę znoszenia największych męczarni. Wobec oprawców przyjmują postawę pełną godności.
Niech słowo Boże pomoże nam ożywić wspólnotę z Bogiem, który jest Dawcą życia wiecznego.
Tak to już jest w tym naszym ziemskim życiu, że pierwsze dni listopada zachęcają nas do refleksji na temat śmierci, przemijalności, zmartwychwstania. Tak niedawno, w uroczystość Wszystkich Świętych wspominaliśmy tych wszystkich, którzy cieszą się radością nieba – tych znanych z imienia i nazwiska, uznanych przez Kościół za świętych lub błogosławionych, ale i tych, mówiąc krótko anonimowych, którzy należą do grona zbawionych. Dzień później, we wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, myśląc o tych, którzy poprzedzili nas w pielgrzymce do wiecznej ojczyzny, zanosiliśmy w ich intencji modlitwy, by Chrystus, który nas odkupił przez swoją śmierć i zmartwychwstanie, zmiłował się nad nimi i dał im udział w radości życia wiecznego. A dzisiaj, kilka dni po tych dniach szczególnej zadumy i refleksji, liturgia słowa zachęca nas niejako do kontynuacji tej myśli. Czy wierzę w zmartwychwstanie? – takie pytanie możemy dzisiaj sobie zadać.
Co jakiś czas w życiu pojawiają się różnorakie sondaże. Pojawiają się również takie, które dotyczą życia religijnego. Podczas jednego z takich sondaży (CBOS 2015) zapytano Polaków o to, co staje się z nami po śmierci? W tym badaniu tylko nieco ponad jedna trzecia (36%) ankietowanych sądzi, że po śmierci – w zależności od naszego postępowania na ziemi – trafimy do nieba, piekła lub czyśćca. Nieliczni badani (4%) są pewni, że wszyscy pójdziemy do nieba. Dość popularna w społeczeństwie jest opinia, że śmierć wprawdzie nie jest końcem, ale trudno przewidzieć, co po niej nastąpi. Tego typu niepewność ujawnia jedna trzecia osób (31%). Co czternasty wyraża wątpliwość co do samej egzystencji po śmierci, bez względu na jej charakter, a niespełna jedna piąta sądzi, że śmierć jest końcem i nic po niej nie następuje (18%).
A czy ja, który jestem, tutaj w kościele, wierzę w zmartwychwstanie?
Jak pokazuje nam dzisiejsza Ewangelia, problem z wiarą w zmartwychwstanie istniał również w czasach Jezusa. Słyszymy, jak przychodzą do Jezusa saduceusze z zapytaniem: Wszyscy siedmiu braci miało tę kobietę za żonę. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną (por. Łk 20, 33)?
Przyglądając się poglądom saduceuszów, możemy zauważyć, że bardzo literalnie akcentowali posłuszeństwo wobec Prawa, skrupulatnie przestrzegali szabat, odrzucali wszelką tradycję ustną, wypracowaną przez faryzeuszów i sprzeciwiali się rabinackim interpretacjom Prawa. Nie wierzyli natomiast w istnienie aniołów ani w zmartwychwstanie umarłych w dniu ostatecznym, ponieważ w Piśmie Świętym nie widzieli wystarczających podstaw do uznania tych prawd. Uważali, że Bóg nie interweniuje w bezpośredni sposób ani w ważne wydarzenia historyczne, ani w osobiste życie człowieka. Dobro i zło, pomyślność i nieszczęście zależą tylko od woli człowieka.
Tymczasem Jezus w bardzo krótkim wywodzie odpowiada na pytanie saduceuszów. Mówi najpierw: Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić (Łk 20, 35). Wykazuje im, że ich pogląd bardzo ściśle łączy się z odrzuceniem możliwości istnienia świata duchowego, w tym także brak wiary w aniołów. Jednocześnie mówi o tych, którzy uznani są za godnych osiągnąć wieczność i powstać z martwych. Ukazuje, że bez zmartwychwstania życie wieczne jest dla człowieka podlegającego śmierci nieosiągalne.
Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania (Łk 20, 36). Człowiek w całej swojej egzystencji doświadcza tylko jednej śmierci, która kończy jego doczesne życie w ciele. Kiedy poprzez zmartwychwstanie wchodzi w nowe życie, już nie musi się lękać drugiej śmierci, gdyż staje się nowym stworzeniem, całkowicie przemienionym. Staje się równy aniołom i jest dzieckiem Bożym. Będzie żył w bliskości z Bogiem. Będzie żył zjednoczony z Bogiem na zawsze i zostanie całkowicie oderwany od wszelkich spraw związanych ze światem materialnym.
Tak tę prawdę wyraża Katechizm Kościoła Katolickiego: Wierzymy mocno i mamy nadzieję, że jak Chrystus prawdziwie zmartwychwstał i żyje na zawsze, tak również sprawiedliwi po śmierci będą żyć na zawsze z Chrystusem zmartwychwstałym i że On wskrzesi ich w dniu ostatecznym (por. J 6, 39-40) (KKK 989).
W naszym doczesnym życiu nie ma żadnego sposobu poznania świata przyszłego. Nie potrafimy też wyobrazić sobie innego życia niż obecne. Jednak w naszych sercach tli się tęsknota za czymś, co jest bardziej wzniosłe, doskonałe, wolne od ułomności i cierpień. Boimy się śmierci i unicestwienia, tego wszystkiego, co dokonało się w naszym życiu. Dlatego też marzymy o życiu, które nie przemija. Autor Księgi Mądrości pisał słowa pełne optymizmu: A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zgon ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności (Mdr 3, 1-4). Sam Jezus potwierdza te najgłębsze przekonanie człowieka, mówiąc, że Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych (por. Łk 20, 38). I choć życia wiecznego nie da się opisać żadnym ludzkim językiem, dowodem na to, że nauka Jezusa o zmartwychwstaniu jest prawdziwa, jest fakt, że On sam zmartwychwstał i ukazał się swoim uczniom jako żywy. Tym sposobem oznajmia, że najgłębszym sensem ludzkiego istnienia na ziemi jest życie wieczne.
I na koniec jeszcze jeden cytat:
O tak, Drogi, jesteśmy szczęśliwi szczęściem, jakiego nic zburzyć nie zdoła, ponieważ śmierć, która dla was jest końcem wszystkiego, dla nas będzie tylko przejściem do większego jeszcze spokoju, większego kochania, większej radości. – tak pisał Henryk Sienkiewicz w „Quo vadis”.
Odnawiajmy więc w naszym życiu wiarę w to, że śmierć nie jest końcem, lecz początkiem nowego życia. Odnawiajmy naszą wiarę w to, że i my zmartwychwstaniemy. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją (Łk 20, 38).
o. Rafał Nowak CSsR Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, duszpasterz Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech – Stuttgart