Słowo Boże dzisiejszej niedzieli stawia przed nami pytanie: gdzie tak naprawdę jest nasze serce, czy na pewno jest przy Bogu?
Księga Powtórzonego Prawa przypomina, że przykazania Boże zostały dane człowiekowi po to, by wskazywały mu drogę do szczęścia. Mądrość jest darem Bożym, słowem, które trzeba wprowadzać w czyn, jak zauważa w swoim Liście Święty Jakub.
Ewangelia przywołuje spotkanie, w którym biorą udział Pan Jezus i Jego uczniowie oraz faryzeusze i uczeni w Piśmie. Ci ostatni mają pretensje do Pana Jezusa, że Jego uczniowie nie przestrzegają tradycyjnego rytuału obmycia przed posiłkiem. Są tak skupieni na sprawach formalnych, że tracą z oczu najważniejsze: samego Boga i istotę prawa, które ma służyć człowiekowi, a nie być ponad nim.
Słuchając słowa Bożego, przylgnijmy sercem do Bożego prawa miłości.
Podczas lotu z Johannesburga biała, zamożna południowoafrykańska kobieta w średnim wieku znalazła się obok ciemnoskórego Afrykanina. Widocznie taki sąsiad nie bardzo jej odpowiadał, skoro poprosiła stewardesę o zmianę miejsca. Jej prośba wynikała z jakiegoś osobistego rasizmu i zdawała się mówić:
Nie mogę siedzieć obok tego obrzydliwego człowieka...
– Lista pasażerów zarejestrowanych na lot jest pełna, ale zobaczę, co można zrobić – zadeklarowała stewardesa. – Sprawdzę, czy mamy wolne miejsca w pierwszej klasie.
Po kilku minutach wróciła z dobrą nowiną dla proszącej kobiety: – Mamy jedno miejsce w pierwszej klasie.
Po czym zwróciła się do siedzącego obok kobiety Afrykanina: – Proszę pana, proszę wziąć swoje rzeczy, mam dla pana przygotowane miejsce w pierwszej klasie, z przodu…
Oto sąsiadujący pasażerowie, świadkowie całego zamieszania spowodowanego przez ową pasażerkę, zgotowali owację stewardesie za jej postawę, a szczęśliwy Afrykanin przeszedł do pierwszej klasy, no bo któż odrzuciłby taką propozycję.
Tak to jest z szukaniem lepszego miejsca, czy to w samolocie, czy to w życiu.
Tekst dzisiejszej Ewangelii jest jednym z tych trudniejszych do interpretacji. Wydawałoby się, że Jezus zachęca nas do bycia przebiegłymi, zaradnymi, w celu osiągnięcia lepszego miejsca, pozycji, awansu… Wydarzenie dzisiejszej Ewangelii rozgrywa się w domu faryzeusza, który w szabat, po modlitwach w synagodze, zaprasza Jezusa do siebie na posiłek. Od gości nie oczekuje się zajmowania miejsc przy stole na chybił trafił. W tym względzie obowiązuje ustanowiona przez tradycję hierarchia – najważniejszy gość na środku, z gospodarzem obok niego.
Być może doświadczamy dyskomfortu, słuchając tego, co mówi Jezus. Dlaczego? Przecież nie idzie się na obiad i nie poucza się gości, gdzie mają siedzieć, będąc samemu zaproszonym. A Jezus przychodzi na obiad i przestrzega gości, aby nie zajmowali zaszczytnego miejsca przy stole. Pokora, którą zaleca Jezus wydaje się być sztuczna, zakłada nadzieję na wyraźną poprawę sytuacji: Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę […], idź i usiądź na ostatnim miejscu (Łk 14, 8) – mówi Jezus, ale „z okiem zwróconym na zaszczytniejsze miejsce”, spróbuj w ten sposób – fałszywą pokorą, przyciągnąć uwagę gospodarza.
Czy takie wskazówki może dawać Jezus – wskazówki do zdobywania lepszych stanowisk, uprzywilejowanych miejsc? A może jest w tym coś więcej?
W Starym Testamencie, w Księdze Syracha znajdujemy pochwałę pokory: Im większy jesteś, tym bardziej się uniżaj, a znajdziesz łaskę u Pana (Syr 3, 18). Odczytujmy znaczenie dzisiejszej przypowieści w perspektywie całego nauczania Jezusa. Nie mamy podstaw, by posądzać Go o przebiegłość, czy o stosowanie podwójnych standardów. Inny fragment pouczeń Jezusa w dzisiejszej Ewangelii, równie niełatwy do interpretacji, to sugestia, byśmy nie zapraszali przyjaciół, krewnych, znajomych na obiad, zabawę, ale byśmy dali pierwszeństwo ubogim, kalekim, chromym i niewidomym (Łk 14, 13). Można by sądzić, że Jezus jest trudnym gościem, więc po co Go zapraszać. Do czego zmierza w swoich naukach?
Nie sądzę, by Jezus zniechęcał nas do świętowania w gronie rodziny przyjaciół, w środowisku pracy. Przecież te celebracje utrzymują i budują głębsze więzy rodzinne, przyjacielskie. Więc czemu służy nauczanie Jezusa? Jezus przypomina, byśmy pamiętali o tych, którzy nie mają silnych więzów rodzinnych, którzy są mniej uprzywilejowani. To oni potrzebują naszej obecności i wsparcia.
Jesteśmy gośćmi na niedzielnej Eucharystii. Jesteśmy tutaj nie z powodu tego, co zrobiliśmy i na co zasługujemy, ale ponieważ Jezus jest naszym gospodarzem i wezwał nas, abyśmy byli Jego gośćmi, a względem siebie braćmi i siostrami. Niech będzie w nas wdzięczność dla Jezusa, gospodarza tej uczty, że nas dostrzegł, docenił i zawołał nas, by „zająć lepsze miejsce”, czyli bliżej siebie, na tej uczcie eucharystycznej.
o. Andrzej Szorc CSsR Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Gdynia