Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
Święto Bożego Miłosierdzia - 24 kwietnia
24-04-2022 08:30 • Ks. Stanisław Rząsa

W dniu Pańskim kierujemy naszą uwagę na chwalebną postać zmartwychwstałego Chrystusa. Trzeba nam jednak w geście pokory uznać własną grzeszność. Dopiero wówczas będziemy mogli wejść w bliską relację ze Zmartwychwstałym i poczuć dotknięcie Jego miłosierdzia. Jego źródłem jest przyjęcie prawdy o paschalnej drodze Jezusa, która przez krzyż i śmierć doprowadziła Go do życia i chwalebnego zmartwychwstania. I Zmartwychwstały przychodzi do swoich uczniów, którzy trwali na modlitwie. Jedni uznają Chrystusa w oparciu o wiarę, bez żadnych potwierdzeń, inni – jak Tomasz – poszukują prawdy na podstawie wiedzy i dowodów.

Wsłuchajmy się w słowo Boże, które otwiera nasze serca na radość Ewangelii i nadzieję nowego życia.

Bardzo mi się podoba zdanie wyjęte z bulli Misericordiae vultus papieża Franciszka: „Łatwiej jest Bogu powstrzymać gniew aniżeli miłosierdzie”

Boże miłosierdzie polega na tym, że Chrystus przychodzi ze swoim zbawieniem do kogoś takiego, jak Tomasz z dzisiejszej Ewangelii. On nie potrzebuje czekać, aż będziemy lepsi, aż przestaniemy się obrażać, aż w pełni Mu zaufamy i w dodatku będziemy uwielbiać Kościół. On przychodzi do takich, którzy tego wszystkiego nie mają, którzy doświadczają różnych słabości. 

Miłosierdzie to zachowanie Boga, który przytula, to ofiarowanie się Boga, który przyjmuje, który pochyla się, by przebaczyć. Jezus powiedział, że nie przyszedł do sprawiedliwych, ale do grzeszników! Nie przyszedł do zdrowych, którzy nie potrzebują lekarza, ale do chorych! Dlatego można powiedzieć, że miłosierdzie to dowód tożsamości naszego Boga 

ŚWIAT NIE MÓGŁBY ISTNIEĆ bez Bożego miłosierdzia!!! Trzeba nam znajdować nawet najmniejszą szczelinę, prześwit, by móc się otworzyć na miłosierdzie i przebaczenie!!! 

Grzech to coś więcej niż plama na kurtce! Grzech jest zranieniem, a rana musi być opatrzona, leczona!!! Dlatego spowiedź to nie zaniesienie kurtki do prania! Być wysłuchanym, a nie przepytanym!!! 

Co jest potrzebne, aby uzyskać przebaczenie? 

Czasami ktoś mówi: już dłużej nie dam rady! W pewnym momencie potrzebujesz zrozumienia, uzdrowienia, uleczenia, przebaczenia! Potrzebujesz tego, by znów się podnieść, by znów ruszyć w drogę! Mówi psalmista: Moją ofiarą, Boże, jest duch skruszony; Ty, Boże, nie gardzisz sercem skruszonym i pokornym (Ps 50, 19). 

Święty Augustyn pisał: „Szukaj w twoim sercu tego, co się Bogu podoba. Trzeba, abyś dokładnie połamał na drobne kawałki twoje serce. Boisz się, że zniknie, ponieważ jest połamane? W ustach psalmisty znajdziesz takie słowa: Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste (Ps 50, 12). Musi więc zostać zniszczone serce nieczyste, aby mogło zostać stworzone serce czyste. Kiedy grzeszymy, musimy czuć niechęć do samych siebie, ponieważ grzechy nie podobają się Bogu. A ponieważ uznajemy, że nie jesteśmy bez grzechu, przynajmniej w tym staramy się być podobni Bogu: w niechęci do tego, czemu niechętny jest Bóg! 

Ojcowie Kościoła uczą nas, że serce połamane na kawałki to ofiara, która najbardziej podoba się Bogu. To znak, że jesteśmy świadomi naszego grzechu, popełnionego zła, naszej nędzy oraz naszej potrzeby otrzymania przebaczenia, miłosierdzia! 

Co zrobić z tymi, którzy nie uznają się grzesznikami? 

Najlepiej, gdyby poprosili o tę łaskę – o łaskę uznania siebie za grzeszników. To jest łaska nam ofiarowana. Bez łaski można najwyżej powiedzieć: jestem ograniczony, mam swoje ograniczenia, to są moje błędy. Jednak uznanie siebie za grzesznika to coś zupełnie innego! Oznacza postawienie się przed Bogiem, który jest naszym wszystkim, i odsłonięcie samego siebie, w więc naszej nicości, nędzy, naszych grzechów. To naprawdę łaska, o którą należy prosić! 

Lekarstwo istnieje, uzdrowienie istnieje, jeśli tylko wykonamy maleńki krok w stronę Boga! Jeśli mamy choćby pragnienie wykonania go! 

Bóg czeka na nas z otwartymi ramionami, wystarczy wykonać jeden krok w Jego stronę, tak jak zrobił to syn marnotrawny. Jeśli jednak nie mamy sił, by uczynić choćby tak niewiele, ponieważ jesteśmy słabi, wystarczy nawet pragnienie uczynienia tego. To już jest wystarczający początek, aby łaska mogła działać i by miłosierdzie mogło popłynąć, zgodnie z doświadczeniem Kościoła, który nie działa jak urząd celny, lecz szuka możliwych dróg, by przebaczać! 

Posłuchajmy historii z powieści Bruce’a Marshalla pt. „Ale i oni otrzymali po denarze”. Bohater książki, ks. Gaston, musi wyspowiadać młodego niemieckiego żołnierza, którego francuscy partyzanci skazali na śmierć. Żołnierz wyznaje swoją słabość do kobiet i liczne przygody miłosne, jakie przeżył. Ksiądz wyjaśnia mu, że aby mógł uzyskać przebaczenie i odpuszczenie grzechów, musi za nie żałować. Żołnierz odpowiada: „Jak mam żałować? To było coś, co mi się podobało. Gdybym miał możliwość, teraz zrobiłbym to samo. Jak miałbym żałować?” Wówczas ks. Gaston, który chce dać rozgrzeszenie temu penitentowi naznaczonemu przez los, stojącemu już nieomal w obliczu śmierci, wpada na genialny pomysł i pyta: „Ale czy żałujesz, że nie żałujesz?” A młodzieniec spontanicznie odpowiada: „Tak, żałuję, że nie żałuję”. Czyli przykro mi, że nie umiem okazać żalu. To staje się maleńką szczeliną, która pozwala miłosiernemu księdzu udzielić rozgrzeszenia. 

Bóg nas oczekuje, czeka, aż pokażemy Mu choćby ten maleńki prześwit, by mógł w nas działać swoim przebaczeniem, swoją łaską. Tylko ten, kto został przytulony czułością Jego miłosierdzia, zna tak naprawdę Boga. Dlatego przestrzenią, w której dochodzi do spotkania z miłosierdziem Boga, jest mój grzech!

Kiedy pozwalamy się objąć miłosiernemu Bogu, kiedy jesteśmy poruszeni, wówczas nasze życie może się odmienić, ponieważ próbujemy odpowiedzieć na ów ogromny i nieoczekiwany dar, który w ludzkich oczach może się wydawać wręcz „niesłuszny”, tak jest obfity. Stajemy wobec Boga, który zna nasze grzechy, nasze zdrady, nasze zaparcie się, naszą nędzę! A przecież jest tutaj, oczekuje nas, by ofiarować się nam w całości, by nas podnieść. Istotny jest gest. Sam fakt, że ktoś idzie do konfesjonału, wskazuje, że mamy już jakiś zaczątek żalu, choćby nawet nieświadomego. Gdyby nie było tego pierwszego kroku, pierwszego poruszenia serca, osoba ta, po prostu by nie przyszła. To, że tam jest, może świadczyć o pragnieniu zmiany. Słowo jest ważne, wyraża gest. Ale sam gest jest też ważny: czasem więcej może znaczyć pełna niepewności i pokory obecność penitenta, który z trudem się wypowiada, niż wielomówstwo kogoś, kto opisuje swój żal.

(myśli zaczerpnięte z nauczania papieża Franciszka)

  o. Ryszard Bożek CSsR Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów, obecnie wykładowca liturgiki w Wyższym Seminarium Duchowym Redemptorystów w Tuchowie – Tuchów


© 2009 www.parafia.lubartow.pl