Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
Uroczystość Wszystkich Świętych - 1 listopada
01-11-2021 12:20 • Ks. Stanisław Rząsa

Święci to domownicy Pana Boga. Księga Apokalipsy wspomina, że święty to  uczestnik zgromadzenia przed Panem Bogiem, ubrany w białą, czystą szatę, trzymający  palmę zwycięstwa w dłoni, oddający Bogu cześć wraz z wszystkimi mieszkańcami nieba. Tę charakterystykę uszczegóławia Święty Jan w drugim czytaniu, opisując świętego jako dziecko Boże, niezwykle podobne do Pana Boga, którego ogląda. Święci są szczęśliwi, o czym wspomina dzisiejsza Ewangelia. Szczęściem jest przebywać z Bogiem, współczuć i współdziałać z Nim, nawet cierpieć w Jego imię, choć z pełną nadzieją wynagrodzenia wierności w trudach. Świętości uczymy się od samego Boga i świętych, tych wyniesionych na ołtarze i tych bezimiennych.

Wsłuchujmy się w słowo Boże. Niech Pan Bóg nas prowadzi do świętości.

Dzisiaj zapewne w wielu kościołach księża będą nam przypominać, że nie obchodzimy święta zmarłych, ale święto tych, którzy żyją. I to jest prawda. Wspominamy w dzisiejszej uroczystości tę prawdę, którą często wyznajemy w Credo podczas Mszy św. mówiąc: „Wierzę w świętych obcowanie”. 

Dwa pierwsze listopadowe dni przypominają nam o przemijalności życia, przemijalności tego świata, przemijalności tego wszystkiego, co tutaj tworzymy. Czas jest krótki. (…) Przemija bowiem postać tego świata (1 Kor 7, 29. 31) – tak ujmował tę prawdę św. Paweł w liście do Koryntian. 

Uroczystość Wszystkich Świętych również nam to uświadamia, jednak pokazuje także coś innego, a mianowicie, że życie jest silniejsze od śmierci, a moc wypływająca ze zmartwychwstania Jezusa daje nam siłę do spojrzenia poza granicę, jaką śmierć zdaje się być. 

Dzisiaj jest uroczystość żyjących, tych, którzy przeszli przez śmierć, ale żyją w Bogu, żyją we wspólnocie świętych, którzy Boga mogą oglądać twarzą w twarz, którzy również z nami tworzą wspólnotę Kościoła. My ciągle jeszcze, żyjąc na tym świecie, jesteśmy Kościołem pielgrzymującym, w drodze do celu, a oni są Kościołem chwały, w niebie uwielbiając Boga. 

Dzisiejsza Ewangelia wyjaśnia nam bardzo konkretnie jak do celu naszego życia dotrzeć – idąc drogą błogosławieństw. To jest droga świętości. 

Kiedyś zadałem pytanie dzieciom przygotowującym się do pierwszej Komunii Świętej: „Kto chce iść do nieba?” Prawie od razu zgłosili się wszyscy uczniowie. Potem postawiłem drugie pytanie: „A kto chce być świętym?” Wahanie było dłuższe, ale po chwili wszyscy z wyjątkiem jednego chłopca podnieśli ręce. Zapytałem go: „A ty nie chcesz być świętym? Żeby dostać się do nieba trzeba już tu na ziemi starać się przynajmniej być świętym”. Odpowiedział: „No to mamy problem. Bycie świętym jest nudne – trzeba być grzecznym, nie można kombinować – i co taki człowiek może osiągnąć w życiu?” 

Można tę wypowiedź potraktować z przymrużeniem oka. Jednak myślę, że to nie były tylko słowa tego dziecka, lecz kogoś starszego, kto miał wpływ na jego wychowanie. Myślę, że taka postawa lekceważenia świętości – albo inaczej, postawa kogoś, kto uważa, że wiara swoją drogą, a życie swoją – jest nieobca wielu współczesnym ludziom. 

Wracając do Ewangelii, Jezus pokazuje jednak, że droga do świętości to nasze codzienne odpowiadanie na wyzwania, które niesie ze sobą życie. Każdy człowiek czegoś pragnie: miłości, akceptacji, docenienia, wolności, sprawiedliwości, pokoju, miłosierdzia… Poprzez słowa błogosławieństw Chrystus przypomina nam dzisiaj, że świat tych naszych wszystkich pragnień nie zaspokoi, że będziemy doświadczać braku miłości, zostaniemy potraktowani niesprawiedliwie, doznamy smutku (chociażby tęskniąc za tymi, nad grobami których dzisiaj staniemy), będziemy z różnych powodów przeżywać niepokój itd. Jednak wszystkie pragnienia naszego serca zaspokoić może tylko On. Nasze życie przynosi nam wiele dobra, radosnych chwil, ale i niesie ze sobą frustracje, rozczarowanie, cierpienie. Jezus mówi, że to wszystko kiedyś się skończy, że to, co nas może teraz nawet niszczy, kiedyś okaże się przyczynkiem do naszego zwycięstwa, do wiecznego życia z Bogiem. 

Kto teraz swoje życie pośród przeciwności i trudów przeżywa z Bogiem, ten na wieczność będzie z Nim szczęśliwy. 

Święty to nie tylko człowiek z aureolą (tak się nieraz przedstawia wizerunki świętych) niemal całe życie spędzający w kościele, leżąc krzyżem albo lewitując w jakiejś kaplicy. Święty to człowiek z krwi i kości, który wie, że jest słaby i grzeszny, który doświadcza problemów i pragnie nieraz tego, o czym mówi dzisiejsza Ewangelia. Jednak swoją nadzieję złożył w Bogu i wie, że z Nim może to wszystko pokonać, rozumie, że nic nie trwa wiecznie, ani chwała, ani cierpienie. Celem życia takiego człowieka nie jest osiągnięcie szczęścia tu na ziemi, ale szczęścia wiecznego. Niech ta dzisiejsza uroczystość i wspomnienie tych, którzy już są w niebie pomoże nam zmienić priorytety życiowe, skorygować plany, żebyśmy z pomocą łaski Bożej zrobili wszystko, aby do ich grona dołączyć.

o. Mariusz Simonicz CSsR Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów obecnie, przełożony domu zakonnego oraz proboszcz Parafii Matki Bożej Królowej Polski (Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy) – Elbląg


© 2009 www.parafia.lubartow.pl