Czytany dziś fragment z Księgi Wyjścia przedstawia lud Izraela idący przez pustynię. Jeszcze niedawno śpiewał na chwałę Bożą, a teraz domaga się od Mojżesza wody, mimo cudów, których doświadczył. Fragment z Ewangelii Świętego Jana mówi o spotkaniu przy studni w samo południe. Utrudzony Jezus i Samarytanka o nieciekawej reputacji, która o tak dziwnej porze przychodzi po wodę, chcąc uniknąć trudnych spotkań z ludźmi. Spotkanie z Panem Jezusem zmienia jej życie.
Wsłuchajmy się w słowo Boże, abyśmy potrafili je przyjąć, zwłaszcza na pustyniach naszego życia i w „najgorętszych porach” dnia.
Bardzo dobrze wiemy, że człowiek do życia potrzebuje pokarmu. Ale jeszcze bardziej niż pokarmu potrzebuje wody. Jak mówią naukowcy, człowiek bez jedzenia jest w stanie przeżyć do trzech tygodni, bez wody tylko trzy dni. Natomiast pijąc samą wodę, a nie jedząc, jest w stanie przeżyć nawet do ośmiu tygodni. Widzimy więc, jak ważną rolę w życiu człowieka odgrywa woda. Zrozumiała więc w tej perspektywie jest troska człowieka o to, by mieć stały dostęp do wody pitnej. Jak ważne jest to, by w krajach, gdzie jej brakuje, budować studnie; by w perspektywie coraz mniejszych jej zasobów apelować o jej mądre używanie. Bo gdy zabraknie wody, skończy się i nasze ziemskie życie.
I w dzisiejszej Ewangelii spotykamy Jezusa, który po wyczerpującej drodze zatrzymał się, by odpocząć przy źródle. Nie dziwi więc nas po ludzku prośba, którą skierował do kobiety: Daj mi pić! Jednak z tej prośby o zaspokojenie prostej ludzkiej potrzeby, z dialogu z Samarytanką, wynika inna, nowa nauka – nauka o tym, że człowiek potrzebuje czegoś więcej, aniżeli wody służącej do picia. Człowiek potrzebuje wody żywej! O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: «Daj Mi się napić», to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej. I w taki sposób Jezus od wody naturalnej, ukazującej konieczny do życia element materialny, przenosi rozmowę na poziom duchowy potrzebny do zbawienia.
Czym jest więc ta woda żywa, o której nam mówi dzisiaj Jezus Chrystus? Woda żywa w języku proroków wskazuje na dobra zbawienia czasu mesjańskiego, czasu przyjścia Syna Bożego na ziemię. Jednak kobieta, nie rozumiejąc słów Jezusa, myśli o cudownej wodzie, która usuwa pragnienie ciała, dzięki której nie będzie więcej musiała przychodzić w to miejsce i czerpać ze źródła. Można powiedzieć, że Jezus obudził w tej kobiecie pragnienie posiadania takiej wody. Dlatego też w dalszym dialogu z Samarytanką Jezus jasno i konkretnie oświadcza, że On jest źródłem tej wody żywej.
Niestety, aby mogła ona skorzystać ze źródła wody żywej, brakowało jej jednego: porzucenia grzesznego stylu życia. Czytamy w Ewangelii: Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj! (…) Dobrze powiedziałaś: «Nie mam męża». Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą.
Św. Augustyn opisuje, co mogło wtedy dziać się w tej kobiecie. Pisze tak
„Najpierw kierowały tobą zmysły ciała; potem osiągnęłaś wiek, w którym winno się używać rozumu, a nie zdobyłaś mądrości; raczej zbłądziłaś; dlatego, po tych pięciu mężach, ten, którego teraz masz, nie jest twoim mężem. A jeśli nie był mężem, to czym był, jeśli nie cudzołożnikiem? A więc, zawołaj, ale nie cudzołożnika, zawołaj twego męża, ażebyś mogła mnie zrozumieć umysłem, a błąd nie powinien powodować w tobie fałszywej opinii o Mnie… Precz zatem z cudzołożnikiem, który ciebie deprawuje, i idź zawołać twego męża. Zawołaj go i wróć tutaj z nim, a zrozumiesz Mnie” (św. Augustyn, In Iohannis Evangelium tractatus, 15, 22).
Jezus, przywołując sytuację moralną kobiety, wzywa ją do tego, aby zbadała swoje sumienie, żeby zajrzała w głębię swojego serca, aby pragnęła zmiany sytuacji swojego życia. Mało tego, pomaga jej nazwać grzechy swojego życia po imieniu.
A czy my pragniemy tej wody żywej? Przykład Samarytanki pokazuje nam dzisiaj, że aby zakosztować ze źródła wody żywej, muszę porzucić dotychczasową grzeszną sytuację życiową. Muszę się zmienić i zapragnąć, a potem zaprosić w to miejsce Jezusa, który jest jej źródłem. Warto więc zapytać samych siebie, czy w tym czasie Wielkiego Postu wejrzeliśmy w swoje sumienie, w swoje życie na tyle, by zobaczyć swój grzech, który nam nie pozwala zakosztować wody żywej? A jeśli zobaczyliśmy, to co z nim zrobiliśmy? Oddaliśmy Panu Bogu w sakramencie pokuty i pojednania? Walczyliśmy z nim? Prosiliśmy o tę łaskę? A może dobrze nam jeszcze z naszym grzechem i ciężko nam się go tak po prostu pozbyć?
W Samarytance dokonało się prawdziwe nawrócenie. Uznała w Jezusie prawdziwego Mesjasza: Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem? Spostrzegła, że jej życie może wyglądać inaczej, że ma w sobie nową moc, nową siłę potrzebną do tego, aby innym mówić o tym, co otrzymała od Jezusa. Staje się w pewnym sensie wysłanniczką Jezusa i Jego Ewangelii.
Również i do nas skierowane jest takie samo zaproszenie, jakie Jezus skierował do Samarytanki. Jezus pragnie, abyśmy pili wodę, która daje życie. Jezus pragnie również, byśmy stawali się głosicielami Ewangelii. Jednak, czy z tego źródła wody żywej pić będziemy, czy staniemy się głosicielami Ewangelii, zależy od każdego z nas – od tego, czy wystarcza nam woda, która gasi pragnienie tylko na chwilę, czy potrzebujemy czegoś więcej, wody, która gasi pragnienie na zawsze, czyli Chrystusa.
Warto więc w tym czasie Wielkiego Postu, zajrzeć w głębię swojego sumienia, nazwać swoje grzechy po imieniu, wejść na drogę prawdziwego nawrócenia i zbliżyć się w ten sposób do Boga. Nieważne, jakie grzechy nas obciążają. Jezus ciągle czeka i zaprasza nas do tego, abyśmy przyszli do Niego. Obyśmy mogli powiedzieć, jak ludzie zachęceni postawą Samarytanki: Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, usłyszeliśmy bowiem na własne uszy i wiemy, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata.
o. Rafał Nowak CSsR Duszpasterz Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech – Monachium