Liturgia słowa daje nam dziś niezwykle cenne i doskonałe w swej prostocie wskazówki dla życia rodzinnego. To szacunek dla żony i męża, szacunek dla ojca i matki oraz szacunek dla dzieci, bo każda osoba ma swoje istotne miejsce w rodzinie. Ponadto: wyrozumiałość i serdeczne współczucie, dobroć, cichość i cierpliwość, umiejętność wybaczania – cechy, których tak bardzo pragnęlibyśmy doświadczyć w stosunku do siebie, zwłaszcza kiedy pobłądzimy. Wtedy rodzina staje się dla wszystkich miejscem odpoczynku i wzrostu. Filarem życia rodzinnego są miłość i modlitwa, co pokazuje też dzisiejsza Ewangelia o ucieczce Świętej Rodziny do Egiptu.
Niech słowo Boże zamieszka w nas z całym swym bogactwem.
W czasach, kiedy próbuje się budować nowy porządek, podważając to, co wartościowe, po raz kolejny staje przed nami Święta Rodzina. Fakt, że Jezus Chrystus Bóg i człowiek wychowywał się w rodzinie, jest już bardzo znaczący. Jezus potrzebował ludzkich opiekunów, którzy by go wychowywali. Może to zabrzmi dziwnie, ale potrzebował też wzorców, chociaż oczywiście miał głęboką relację z Ojcem, bo przecież przyszedł na świat po to, żeby ukazać, jaki jest rzeczywiście Bóg Ojciec.
Nieprzypadkowo tak jest, że wychowujemy się w rodzinie. Każdy człowiek potrzebuje wychowania, przekazania pewnych wzorców. Od kogo chłopiec ma się nauczyć, jak być mężczyzną, mężem, ojcem, jeśli nie od swojego ojca? I analogicznie, od kogo dziewczyna ma się nauczyć, jak być kobietą, żoną, matką, jeśli nie od swojej mamy? Takie myślenie dzisiaj wydaje się zacofane w dobie postępu. Może dlatego przeżywamy tak wielki kryzys rodziny?
Przez wiele lat pracowałem z młodzieżą i przyglądając się im, mogłem coś powiedzieć o ich rodzinach. O tym, czy ojciec był obecny w życiu tych młodych ludzi, czy nie. O tym, czy mama była nadopiekuńcza. Wielu chłopaków nie potrafiło stawiać czoła problemom, podjąć konkretnej decyzji albo być konsekwentnym po jej dokonaniu. Wiele dziewczyn szukało potwierdzenia swojej kobiecości w przelotnych romansach albo związkach opartych na cielesności, bo to był najprostszy albo raczej najszybszy sposób, żeby udowodnić, że jest kobieca, wartościowa. Moim zdaniem w takich przypadkach widoczny był brak ojca, który wychowując chłopaka, powinien nauczyć go podejmowania decyzji, pokazać szacunek do kobiet, szanując swoją żonę, albo w przypadku dziewczyny także pomóc zbudować jej poczucie wartości.
Kiedyś w kościele polskim było obecne takie hasło: „Rodzina Bogiem silna”. Brzmi trochę jak slogan, ale chyba w rodzinach za bardzo się od tego odeszło. Wiele z nich uniknęłoby dramatu zdrad małżeńskich, rozwodów, cierpienia samych małżonków czy dzieci, gdyby rzeczywiście swoje relacje budowało na Bogu.
Podczas Mszy z zawarciem sakramentu małżeństwa może być odczytana Ewangelia o budowaniu na skale. Takie budowanie nie jest łatwe. Jest bardziej czasochłonne i kosztowne, ale opłacalne. Trzeba się wkopać w tę skałę, jaką jest Chrystus, budować relację jeszcze przed zawarciem małżeństwa na takich wartościach, jak czystość, wiara, szczerość, prawda o sobie samym, żeby dojrzeć do małżeństwa i założenia rodziny. Jeśli coś buduje się prowizorycznie, bez większego nakładu sił i środków, to każdy kryzys może doprowadzić do rozpadu.
Kiedy błogosławię zawierane małżeństwa prawie zawsze mówię, że teraz otrzymujecie od Jezusa pakiet łask potrzebnych, by w małżeństwie wytrwać, że małżeństwo to sakrament, znak obecności Chrystusa i jego rzeczywista obecność. On jest w tej relacji małżeńskiej, On uzdalnia małżonków do wzajemnej miłości i do bycia ojcem, matką, rodziną. Od samych małżonków zależy, czy ten pakiet otrzymany od Jezusa w sakramencie rozpakują, aby te łaski wykorzystać, czy do Niego w swoich radościach i problemach będą się odwoływać.
Staje dzisiaj przed nami Święta Rodzina – wzór wszystkich chrześcijańskich rodzin. Czasem wzór wydaje się niedościgły, ale z Bożą pomocą i ludzką dojrzałością można do tego wzoru zmierzać. Warto współpracować z Bogiem w realizowaniu małżeńskiego powołania, pamiętając, że Bóg nie powołuje zdolnych, ale uzdalnia powołanych.
o. Mariusz Simonicz CSsR Przełożony domu zakonnego oraz proboszcz Parafii Najświętszej Matki Bożej Królowej Polski (Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy) – Elbląg