Uczeń Jezusa to nie „faryzeusz”. On wie, że liczy się serce, a nie to, co „na zewnątrz”. Można być dobrym w przestrzeganiu tradycji, a sercem nie dotknąć Boga.
Ten lud czci Mnie tylko wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie (Iz 29, 13).
Słuchając dzisiejszej Ewangelii, widzimy, jak Jezus zwraca uwagę na serce człowieka. Demaskuje w ten sposób obłudę faryzeuszy. Oni zwracali uwagę na to, co powierzchowne, widoczne dla ludzkich oczu. Obmywali kubki i dzbanki, a serce mieli „nieobmyte”. W spożywanych pokarmach i nieumytych rękach upatrywali nieczystość, a ona swe źródło ma we wnętrzu człowieka. Nie to, co mnie otacza, decyduje o grzechu, ale to, co mam w sercu i czym to serce wypełniam.
Są ludzie, którzy mówią, że gdyby otaczający ich świat był lepszy, to oni też byliby lepsi. Dziś Jezus przypomina, że nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym, lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym (Mk 7, 15). Jeżeli serce będzie mocne, czyste, zjednoczone z Bogiem, rozmodlone i zasłuchane w Ewangelię Jezusa, to nic go nie uczyni nieczystym. I taki człowiek łatwo nie ulegnie złemu wpływowi otoczenia.
Mówi dziś Jezus: Słuchajcie i zrozumiejcie (Mk 7, 14). Rozważając zatem dzisiejszą Ewangelię, widzimy, że chrześcijaństwo, to nie system zasad i praktyk, które trzeba spełnić. To nie zamknięcie się tylko do zachowywania zewnętrznych form religijności. To nie obmywanie kubków, ale obmywanie serca.
Okazuje się bowiem, że grzech popełniony w sercu może być większy, niż ten widziany czy wytykany u innych „na zewnątrz”. Zabić bowiem drugiego człowieka można nie tylko swoimi rękoma, ale również w swoim sercu. To w sercu wszystko się rozgrywa. To tam podejmuję decyzję: kocham czy nie kocham, pomagam czy nie pomagam, nawracam się czy nie nawracam. Mówi nam o tym dzisiejsza Ewangelia: Z serca człowieka pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota (Mk 7, 21). I to czyni człowieka nieczystym. To w sercu decyduje się czystość człowieka.
Naczynia mogą być czyste, pięknie poukładane, ale co będzie w środku, to będzie „interesowało” głodnego człowieka. Nie to, co na zewnątrz, da mu życie, ale to, co w środku. Podobnie jest z nami. Nieważne, jacy będziemy na zewnątrz, ale jak szerokie i dobre będziemy mieć serce.
Boga interesuje to, co mamy w środku. Dla Niego liczy się serce, to jaki jestem w środku. Bo można być „pięknym” na zewnątrz, przykładnie „poukładanym”, a w sercu trzymać złość, nieprzebaczenie, niechęć wobec drugiego człowieka. I na próżno jest taka pobożność i takie „poukładanie”. Przestrzega nas Jezus przed taką próżną pobożnością. Uczy, że zadaniem ucznia Jezusa jest troska o czystość swego serca, troska o usuwanie z niego wszystkiego, co niszczy relacje z Bogiem i z drugim człowiekiem. Zadaniem jest „uwalnianie” serca od złych namiętności, niewłaściwych pożądań, niezdrowych relacji. To, jaki będę w środku, zadecyduje, jaki też będę na zewnątrz. Jeżeli w sercu będę kochał, to i na zewnątrz będę człowiekiem. Niech zatem nasze serca kształtuje Chrystusowa nauka, miłość do drugiego człowieka i nieustanne dbanie o wnętrze swojej duszy. Bo to nie szata zdobi człowieka, jak mówi znane polskie powiedzenie, ale serce przepełnione miłością, pokojem i dobrem. Niech nasze serca będą takie. Amen.
Drukuj...
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Toruń
o. Stanisław Janiga CSsR
Powrót do strony głównej
Czytelnia
Uczeń Jezusa to nie „faryzeusz”. On wie, że liczy się serce, a nie to, co „na zewnątrz”. Można być dobrym w przestrzeganiu tradycji, a sercem nie dotknąć Boga.
Ten lud czci Mnie tylko wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie (Iz 29, 13).
Słuchając dzisiejszej Ewangelii, widzimy, jak Jezus zwraca uwagę na serce człowieka. Demaskuje w ten sposób obłudę faryzeuszy. Oni zwracali uwagę na to, co powierzchowne, widoczne dla ludzkich oczu. Obmywali kubki i dzbanki, a serce mieli „nieobmyte”. W spożywanych pokarmach i nieumytych rękach upatrywali nieczystość, a ona swe źródło ma we wnętrzu człowieka. Nie to, co mnie otacza, decyduje o grzechu, ale to, co mam w sercu i czym to serce wypełniam.
Są ludzie, którzy mówią, że gdyby otaczający ich świat był lepszy, to oni też byliby lepsi. Dziś Jezus przypomina, że nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym, lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym (Mk 7, 15). Jeżeli serce będzie mocne, czyste, zjednoczone z Bogiem, rozmodlone i zasłuchane w Ewangelię Jezusa, to nic go nie uczyni nieczystym. I taki człowiek łatwo nie ulegnie złemu wpływowi otoczenia.
Mówi dziś Jezus: Słuchajcie i zrozumiejcie (Mk 7, 14). Rozważając zatem dzisiejszą Ewangelię, widzimy, że chrześcijaństwo, to nie system zasad i praktyk, które trzeba spełnić. To nie zamknięcie się tylko do zachowywania zewnętrznych form religijności. To nie obmywanie kubków, ale obmywanie serca.
Okazuje się bowiem, że grzech popełniony w sercu może być większy, niż ten widziany czy wytykany u innych „na zewnątrz”. Zabić bowiem drugiego człowieka można nie tylko swoimi rękoma, ale również w swoim sercu. To w sercu wszystko się rozgrywa. To tam podejmuję decyzję: kocham czy nie kocham, pomagam czy nie pomagam, nawracam się czy nie nawracam. Mówi nam o tym dzisiejsza Ewangelia: Z serca człowieka pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota (Mk 7, 21). I to czyni człowieka nieczystym. To w sercu decyduje się czystość człowieka.
Naczynia mogą być czyste, pięknie poukładane, ale co będzie w środku, to będzie „interesowało” głodnego człowieka. Nie to, co na zewnątrz, da mu życie, ale to, co w środku. Podobnie jest z nami. Nieważne, jacy będziemy na zewnątrz, ale jak szerokie i dobre będziemy mieć serce.
Boga interesuje to, co mamy w środku. Dla Niego liczy się serce, to jaki jestem w środku. Bo można być „pięknym” na zewnątrz, przykładnie „poukładanym”, a w sercu trzymać złość, nieprzebaczenie, niechęć wobec drugiego człowieka. I na próżno jest taka pobożność i takie „poukładanie”. Przestrzega nas Jezus przed taką próżną pobożnością. Uczy, że zadaniem ucznia Jezusa jest troska o czystość swego serca, troska o usuwanie z niego wszystkiego, co niszczy relacje z Bogiem i z drugim człowiekiem. Zadaniem jest „uwalnianie” serca od złych namiętności, niewłaściwych pożądań, niezdrowych relacji. To, jaki będę w środku, zadecyduje, jaki też będę na zewnątrz. Jeżeli w sercu będę kochał, to i na zewnątrz będę człowiekiem. Niech zatem nasze serca kształtuje Chrystusowa nauka, miłość do drugiego człowieka i nieustanne dbanie o wnętrze swojej duszy. Bo to nie szata zdobi człowieka, jak mówi znane polskie powiedzenie, ale serce przepełnione miłością, pokojem i dobrem. Niech nasze serca będą takie. Amen.
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Toruń
o. Stanisław Janiga CSsR