W prostych słowach, zarówno prorok w pierwszym czytaniu, jak i Pan Jezus w Ewangelii, próbują słuchaczom przybliżyć Boże działanie i Jego królestwo. Pan Bóg w swojej łaskawości i dobroci czuwa nad rozwojem swojego królestwa, do którego zaprasza nas wszystkich. A my przez całe życie przygotowujemy się i staramy się podobać Bogu, by to królestwo osiągnąć.
W czytanym i rozważanym słowie Bożym odnajdujmy siłę, by te starania nieustannie intensyfikować.
Kupiłem kiedyś ziarno gorczycy w sklepie spożywczym i wziąłem je w dłoń, aby lepiej zrozumieć przesłanie Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. Jest to jedno z najmniejszych ziaren. Trzeba je trzymać delikatnie, bo łatwo można je zniszczyć. Trzymane między palcem wskazującym a kciukiem jest niewidoczne. Palce całkowicie je przykrywają. Tylko czuje się, że jest. Ale kiedy z ziarna wykiełkuje roślina i wyrośnie, staje się wielkim drzewem, jak to opisuje Biblia. Takim drzewem, które jeszcze innym daje schronienie.
Z czym porównamy królestwo Boże? […] Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki podniebne gnieżdżą się w jego cieniu (Mk 4, 30-32).
Jezus poddaje nam obraz małego ziarna, aby wyjaśnić, czym jest królestwo Boże. Jest ono najpierw niewidoczne, niezauważalne, tak jak nie widzimy i nie dostrzegamy Bożego działania na co dzień. Często ludzie mówią, oglądając wiadomości, że tyle zła na świecie. Można to samemu dostrzec bardzo wyraźnie, oglądając skróty z rozpraw sądowych. I gdzie w tym wszystkim jest Bóg, dopytują się ludzie, u których wiara słabnie.
Potrzeba nam wpierw modlitwy o oczy wiary, oczy serca, które dostrzegą to, czego samym tylko wzrokiem można nie zobaczyć. Jeśli Bóg jest moim Ojcem, to czy nie pozwoli zobaczyć mi swojego działania w świecie, w moim życiu? Królestwo Boże jest pośród nas najpierw jak małe ziarno gorczycy, któremu trzeba dać szansę na wzrost.
I co teraz? Mam się starać, by ziarno, wpadłszy na glebę mojego serca, wydało plon wiary? Czy samym swoim działaniem sprawię, że ono wyrośnie? Trzeba nam się wsłuchać w słowa Jezusa, który mówi:
Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie (Mk 4, 26-28).
Oczywiście wie to każdy ogrodnik, działkowiec, rolnik, że roślina potrzebuje odpowiednich warunków do wzrostu. I trzeba jej te warunki zapewnić – odpowiednią temperaturę, glebę, nawodnienie, nasłonecznienie, ochronę przed szkodnikami. Ale i tak to Bóg daje wzrost i my sami nie wiemy, jak to się dzieje, że w tak małym ziarnie jest tak potężna siła życiowa.
Podobnie jest i z człowiekiem. Potrzeba dobrej woli, dobrego pragnienia i starania, i umocnienia w dobrym. Ale to Bóg daje wzrost. To Bóg sprawia, że maleńkie ziarno wiary, odnajdując dobre warunki do wzrostu, staje się potężnym drzewem. To Bóg jest tego sprawcą. I wtedy człowiek staje się schronieniem dla innych i umocnieniem w wierze.
Jakiś czas temu wraz z o. Waldemarem z naszego klasztoru prowadziłem Prafialne Misje Święte w miejskiej parafii. To taki teren, gdzie już mała liczba osób chodzi do kościoła. Ale ci co chodzą, są całkowicie oddani Bogu i parafii. Miejscowy ksiądz proboszcz opowiadał historię Pana Mirosława, który mieszkał w ośrodku pomocy dla bezdomnych. Spotkał go przypadkowo pewnego dnia. Okazało się, że przez jego trudny charakter został usunięty z ośrodka. „I co ty teraz będziesz robił?” – spytał proboszcz. „Na razie będę spał na przystanku, co dalej nie wiem?” Ksiądz wrócił na plebanię, próbował ułożyć się do snu, ale nie mógł. Myślał sobie: „Jak ja mogę spać spokojnie w łóżku, kiedy Mirek śpi na przystanku”. Ubrał się i go poszukał. Znalazł i przyprowadził na plebanię. Pomyślał, że to tylko na jakiś czas, na chwilę, dopóki nie znajdzie czegoś. I tak jest już kilka lat. Jest kościelnym. A o jego sercu i wzroście wiary świadczy jego uczciwość i m.in. to, że to on dał największy datek na Misje. Sam byłem tym poruszony. Nie udało mi się go powstrzymać. Dałem w podziękowaniu Krzyż Misyjny, za który i tak następnego dnia przyniósł ofiarę.
Wychowawca (socjusz Prefekta) w Postulacieoraz Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Bardo Śląskie
o. Marcin Gacek CSsR