Święty Piotr daje dzisiaj w Dziejach Apostolskich teologiczną interpretację wydarzeń związanych z męką i śmiercią Chrystusa, wskazując na ich konsekwencje dla każdego człowieka. Grzech bowiem jest udziałem każdego z nas i każda jego forma jest odrzuceniem Pana Boga i przyczynia się do cierpienia Pana Jezusa. Syn Boży, jak powie Święty Piotr w drugim czytaniu, wykupił nas z niewoli grzechu nie za pieniądze, jak dawniej wykupywano niewolników, ale za cenę swojej Krwi i śmierci. Łamanie chleba, o którym mówi Ewangelista Łukasz, jest symbolem Eucharystii, wspólnoty, jedności z Panem Jezusem. W tym sakramencie chrześcijanin zawsze może doświadczyć obecności Pana i powierzyć Mu całe swoje biedne życie.
Jeśli wierzymy, że Chrystus jest żywy w swoim słowie, to przyjmijmy Go z miłością.
Na mocy decyzji Konferencji Episkopatu Polski w trzecią niedzielę Wielkanocy we wszystkich diecezjach w Polsce obchodzona jest Niedziela Biblijna, która rozpoczyna następujący po niej Tydzień Biblijny. W ciągu tego Tygodnia Biblijnego wczytujmy się z ochotą i rozważajmy słowo Boże, zwłaszcza zawarte na kartach Ewangelii.
Św. Piotr w dzisiejszym pierwszym czytaniu z przekonaniem wyznaje wiarę w zmartwychwstanie Jezusa. Tym, co daje siłę naszej wierze, jest nie tylko przyjście na świat Jezusa, Jego odkupieńcza męka i śmierć, ale także Jego zmartwychwstanie. Kto spotkał zmartwychwstałego Jezusa, nie może stać w miejscu, lecz chce dzielić się tą radosną nowiną.
Z taką wiarą i przekonaniem mieli problem uczniowie, którzy wracali z Jerozolimy do Emaus. Niejednokrotnie także my możemy mieć podobne problemy.
Dzisiejsza Ewangelia opisuje historię dwóch uczniów, którzy po zmartwychwstaniu Jezusa wracali z Jerozolimy do Emaus. Znali oni osobiście Jezusa, widzieli to, co czynił, uważali się za Jego uczniów. Słyszeli zapowiedzi i proroctwa o zmartwychwstaniu, jakie wypowiadał Jezus. Tymczasem… oni wracają do domu smutni, pełni rozgoryczenia, zawiedzeni… Ich serca są jakby zgaszone, ich oczy są na uwięzi, ich umysły są zniewolone, osłonięci są cieniem zachodzącej w ich życiu nadziei.
Jezus widzi to i przyłącza się nich. On już zmartwychwstał, lecz oni Go nie widzą. Opowiadają mu o Nim samym, ale głoszą Jezusa umarłego, ponieważ nie wierzą, że On zmartwychwstał.
Niejednokrotnie my jesteśmy podobni do tych uczniów: wydaje nam się, że wiele wiemy o Jezusie, uważamy się za wierzących, a nawet praktykujących, lecz… gdy mówimy o Jezusie, to nie jesteśmy w stanie zapalić innych do tego, aby zafascynowali się Nim, aby uwierzyli w Niego. Boimy się o Nim mówić, a gdy mówimy, to ze zwątpieniem i sceptycyzmem… Głosimy Jezusa umarłego, a nie zmartwychwstałego.
To jest przeszkoda, która sprawia, że nasze głoszenie Jezusa nie jest owocne – głosimy Jezusa umarłego.
Papież Franciszek w orędziu na Wielki Post 2017, komentując przypowieść o bogaczu i Łazarzu, napisał, że problem bogacza polegał na tym, że nie słuchał słowa Bożego, a więc nie słuchał Prawa i proroków.
Taki sam problem mają uczniowie na drodze do Emaus. Ich serce nie było przeniknięte słowem Bożym. Dlatego Jezus przyłączył się do nich i zaczął wyjaśniać im Pisma. To wyjaśnianie trwało cały dzień, gdy szli drogą.
To jest wskazówka dla nas. Jeżeli chcemy, aby nasze serce zostało przemienione, abyśmy byli w stanie rozpoznać Jezusa zmartwychwstałego, najpierw powinniśmy pozwolić, aby słowo Boże rozpaliło nasze serce. Jeżeli chcemy głosić Jezusa, to najpierw powinniśmy słuchać i usłyszeć, co Bóg mówi do nas. Powinniśmy pozwolić Jezusowi rozpalić nasze serce Bożą obecnością przez słuchanie słowa Bożego.
Jakie miejsce na mojej drodze codziennego pielgrzymowania zajmuje słowo Boże?
Pewna kobieta dała takie świadectwo o mocy słowa Bożego w jej życiu:
Przygnieciona doświadczeniem spotkałam Jezusa żywego i bliskiego w słowie. Przypomniał mi o obietnicach bogactwa, życia w obfitości Jego błogosławieństwa. Słodycz Jego słowa leczy moje serce i odbudowuje moje życie. Przedtem czułam się jak ruina świątyni Ducha Świętego, teraz doświadczam odbudowy mojego wnętrza słowem, które ma moc, stwarza na nowo i wypełnia obietnice życia w obfitości. Niech Jezus – Słowo będzie uwielbiony.
Abyśmy mogli głosić Jezusa, potrzebujemy, by nasze serca zostały rozpalone ogniem słowa Bożego.
Słowo Boże posiada także moc uzdrowienia. Serca uczniów na drodze do Emaus zostały uzdrowione z goryczy i zniechęcenia dzięki temu, że pozwolili, by Jezus wyjaśniał im pisma.
Aby móc głosić Jezusa, potrzebujemy uzdrowienia serca. Uczniowie z Emaus uczą nas, jak wejść na drogę uzdrowienia. Należy:
– słuchać słowa Bożego;
– powierzyć Jezusowi swoje zmartwienia, rozgoryczenia, smutki;
– zaprosić Jezusa do swojego życia – Zostań z nami Panie!;
– adorować Jezusa i uwielbiać Jego obecność w Eucharystii – to przemienia nasze serce
– wyruszyć z powrotem, aby głosić – wziąć odpowiedzialność za życie, przebaczyć (sobie, innym), podjąć na nowo powołanie, jakim Bóg nas obdarzył, oraz iść i wspierać innych.
Aby głosić skutecznie, z przekonaniem i mocą Bożą, trzeba głosić Jezusa zmartwychwstałego, a nie umarłego. Uczniowie wrócili do Jerozolimy i podzielili się z innymi tym, że spotkali zmartwychwstałego Jezusa.
W czasie każdej Mszy Świętej doświadczamy tego samego, co uczniowie na drodze do Emaus. Najpierw Bóg mówi do nas w liturgii słowa, potem Jezus objawia się nam pod postaciami chleba i wina w Eucharystii. Modlimy się także o uzdrowienie duszy. Następnie przyjmujemy Jego Ciało w Komunii Świętej. Na zakończenie jesteśmy posłani, aby dać świadectwo o spotkaniu z Nim.
Co jest moją Jerozolimą, do której wrócę dzisiaj po spotkaniu z Jezusem na tej Eucharystii? Warto zastanowić się, komu powiem o Jezusie Zmartwychwstałym – tak jak uczniowie z Emaus, tak jak Piotr w dzisiejszym pierwszym czytaniu – gdy wyjdę z kościoła po dzisiejszej Mszy Świętej?
o. Paweł Drobot CSsR