Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
Święto Bożego Miłosierdzia - 23 kwietnia
23-04-2017 15:18 • Ks. Stanisław Rząsa
Przez śmierć i zmartwychwstanie misja Pana Jezusa na ziemi została zakończona. Teraz posyła swoich uczniów, tak jak wcześniej Ojciec posłał Jego. Choć Apostołowie doszli do pełni wiary w bóstwo Pana Jezusa przez bezpośrednie spotkania ze Zmartwychwstałym, to ideałem dla chrześcijan wszystkich czasów jest osiągnięcie dojrzałości w wierze bez pośrednictwa zmysłów. Święty Piotr powie w drugim czytaniu, że zbawienie, które jest celem chrześcijańskiego życia, osiąga się przez wiarę dojrzewającą w ogniu różnych doświadczeń i prześladowań, które są okazją do dawania świadectwa o Panu Jezusie. Dlatego wspólnota chrześcijańska zawsze ma powód do radości, ponieważ stale obecny jest w niej Duch Chrystusa.
Otwórzmy teraz nasze serca na dar Bożego miłosierdzia objawiającego się w Jego słowie.

Przez śmierć i zmartwychwstanie misja Pana Jezusa na ziemi została zakończona. Teraz posyła swoich uczniów, tak jak wcześniej Ojciec posłał Jego. Choć Apostołowie doszli do pełni wiary w bóstwo Pana Jezusa przez bezpośrednie spotkania ze Zmartwychwstałym, to ideałem dla chrześcijan wszystkich czasów jest osiągnięcie dojrzałości w wierze bez pośrednictwa zmysłów. Święty Piotr powie w drugim czytaniu, że zbawienie, które jest celem chrześcijańskiego życia, osiąga się przez wiarę dojrzewającą w ogniu różnych doświadczeń i prześladowań, które są okazją do dawania świadectwa o Panu Jezusie. Dlatego wspólnota chrześcijańska zawsze ma powód do radości, ponieważ stale obecny jest w niej Duch Chrystusa.

 Otwórzmy nasze serca na dar Bożego miłosierdzia objawiającego się w Jego słowie.

W niedzielę Miłosierdzia Bożego przed kościołami są zbierane ofiary na dzieła miłosierdzia prowadzone przez Caritas. Zachęcamy do wsparcia.

 

 

    „Jesteśmy marzeniem Boga, który – jak prawdziwy zakochany – chce zmienić nasze życie na lepsze”.
Tymi słowami rok temu papież Franciszek zaprosił do stałego otwierania naszych serc na czułość Ojca, „który w swym wielkim miłosierdziu odrodził nas do żywej nadziei” (1 P 1, 3) i sprawił, że nasze życie na nowo rozkwitło.
 
 
Człowiek – marzenie Boga
 
Czas paschalny obok radości świętowania zaprasza nas radykalnie do czuwania nad darem nowego życia przez nieustanne pozbywanie się „starego kwasu, aby być nowym ciastem” (1 Kor 5, 7). Ale takie swoiste sprzątanie to za mało: trzeba trwać w nowości, a to dzieje się najskuteczniej przez miłosierdzie, tak obficie dla nas wylane w Wielki Piątek z przebitego boku ukrzyżowanego Jezusa. Tylko miłosierdzie bowiem rozszerza serce człowieka i przekształca ludzkie życie w nieustanne bycie darem. To zaś w Boży sposób jest sekretem wewnętrznego życia Trójcy Świętej i właśnie „marzeniem” Boga wobec człowieka.
 
Takie życie przyniósł nam w darze Jezus. I wylał je na nas obficie, a kościół pierwotny wszystko to pieczołowicie zachował w pamięci i zapisał, „abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego”, jak głosi nam dzisiejsze czytanie ewangeliczne (J 20, 31).
 
 
Dzięki serdecznej litości Boga naszego…
 
W minionym Roku Miłosierdzia, którego łaski doznaliśmy tak obficie, mieliśmy wiele wyjątkowych i prostych okazji, aby doznać i na nowo poznać tę wielką tajemnicę „Bożych wnętrzności”, które – jak matczyne łono – reagują na wszelkie sytuacje ludzkiego bólu. To z tej „serdecznej litości” naszego Boga, właśnie z Jego łona, codziennie nawiedza nas Jezus, to „Słońce wschodzące z wysoka” (Łk 1,78). Z młodymi z całego świata w Krakowie wsłuchiwaliśmy się w błogosławieństwo miłosierdzia, które wylało się na cały świat i na nasze polskie plemię w sposób tak zadziwiający i odradzający.
 
Odwiedzając naszą Ojczyznę, papież uświadomił nam w minionym roku tak wiele żywotnych aspektów osobistych i społecznych miłosierdzia, które ma oblicze w Jezusie i które tak odważnie ogłosili światu nasi święci rodacy. Siostra Faustyna nauczyła nas szeptać „Jezu, ufam Tobie” w każdej sytuacji życia. Jan Paweł II, wierząc Bogu „bogatemu w miłosierdzie” (Ef 2, 4), ustanowił Niedzielę Miłosierdzia Bożego, którą dziś obchodzimy w całej wspólnocie Kościoła. Papież Franciszek, podejmując to orędzie, dodał w Krakowie: „Bóg nas miłuje takimi, jakimi jesteśmy, i żaden grzech, wada czy błąd nie sprawi, by zmienił swoje zdanie”.
 
Jakże ważna jest ta prawda: Ojciec Miłosierdzia nie zmieni, jak my to mówimy „za nic”, „przenigdy”, swojej wobec nas postawy! A przecież mógłby, bo zło, choć zwyciężone, ciągle ma prawo dostępu do ludzkich serc, skoro one mają na zawsze pozostać wolnymi. A to sprawia, że mogą ciągle jeszcze wypowiadać Bogu swoje nieszczęsne „Nie!”… Stąd życie toczy się nadal w „już” i „jeszcze nie”, pośród rozkwitów i spustoszeń, pośród wesela i tortur, pośród uśmiechów szczęścia i szlochania wielorakiej żałoby.
 
 
Nowe Życie jest niezniszczalne i zaraźliwe!
 
Ale także dlatego Jezus, właśnie w opisie dzisiejszej Ewangelii, już po swoim powstaniu z martwych, przynosi apostołom, wraz z tchnieniem swojego Ducha, wyjątkowy prezent paschalny: łaskę i sakrament odpuszczania grzechów w Jego Imię.
 
Tu objawia się niezniszczalność Nowego Życia! Może ono się odradzać, nawet nie tyle „pomimo” ciągle otwierających się ran zadawanych człowiekowi przez człowieka, lecz właśnie „wewnątrz” tych ran, bo te Chrystus uczynił swoistym „sakramentem” swojej wśród nas obecności!
 
Tomaszowi, owszem, pozwolił nie dowierzać, by potem sceptyczny apostoł mógł dotknąć ran Jezusowego chwalebnego ciała i zidentyfikować przez nie swojego Pana i Boga. Dzięki Tomaszowi słyszymy także i my błogosławieństwo Zmartwychwstałego, które dotyczy każdego z nas, dwa tysiące lat po tamtych wydarzeniach: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli!” (J 20,29). Cieszy ono nas tak bardzo, że rzeczywiście z całego serca zachęcamy jedni drugich do wdzięcznej pieśni chwały: „Dziękujcie Panu, bo jest miłosierny!” (Ps 118).
 
 
Ukryj nas w Twoich ranach…
 
Pana nie możemy zobaczyć, choć wyczuwamy Jego świętą obecność i wierząc, doświadczamy jej zbawiającej mocy. Na naszych oczach natomiast pozostawił Pan bardzo widoczne i czasem ogromnie dokuczliwe rany ubogich, które On sam uznał za swoje. Dziś musi wybrzmieć i to, co przez cały swój pontyfikat powtarza nam papież Franciszek: „aby spotkać Boga żywego dziś, trzeba z czułością całować rany Jezusa obecne w naszych braciach, którym dokucza głód, ubóstwo, choroby, brak wolności…” (homilia z 3 lipca 2013, poświęcona postaci św. Tomasza). „Te rany muszą zostać wysłuchane”, woła papież nieustannie i niemal przy każdej okazji (homilia z 4.10.2013 w Asyżu).
 
Przychodząc dziś do Jezusa z najintymniejszą modlitwą: „W ranach Twoich ukryj mnie”, pozwólmy się też Panu delikatnie „przekierować” w stronę Jego ran dziś broczących krwią w poranieniach świata. Ubodzy, którzy je noszą, to swoiste „monstrancje” Jego obecności, która woła przez rany i prosi, abyśmy byli blisko.
 
Jak być głuchymi na ten Głos, który zaprasza nas wszystkich „do bycia ich [ubogich] przyjaciółmi, słuchania ich, zrozumienia ich i przyjęcia tajemniczej mądrości, którą Bóg chce nam przekazać przez nich” (Evangelii gaudium, 198)? Jak świętować przaśniki szczerości i prawdy, bez pamięci o tych, którzy są ostatnimi z ostatnich, a tak ich wiele pośród nas?
 
 
    Błogosławieni, którzy widzą i wierzą: w tych ranach Jezusa jest nasze zdrowie…

    „Jesteśmy marzeniem Boga, który – jak prawdziwy zakochany – chce zmienić nasze życie na lepsze”.
Tymi słowami rok temu papież Franciszek zaprosił do stałego otwierania naszych serc na czułość Ojca, „który w swym wielkim miłosierdziu odrodził nas do żywej nadziei” (1 P 1, 3) i sprawił, że nasze życie na nowo rozkwitło.
 
Człowiek – marzenie Boga
 
Czas paschalny obok radości świętowania zaprasza nas radykalnie do czuwania nad darem nowego życia przez nieustanne pozbywanie się „starego kwasu, aby być nowym ciastem” (1 Kor 5, 7). Ale takie swoiste sprzątanie to za mało: trzeba trwać w nowości, a to dzieje się najskuteczniej przez miłosierdzie, tak obficie dla nas wylane w Wielki Piątek z przebitego boku ukrzyżowanego Jezusa. Tylko miłosierdzie bowiem rozszerza serce człowieka i przekształca ludzkie życie w nieustanne bycie darem. To zaś w Boży sposób jest sekretem wewnętrznego życia Trójcy Świętej i właśnie „marzeniem” Boga wobec człowieka.
 
Takie życie przyniósł nam w darze Jezus. I wylał je na nas obficie, a kościół pierwotny wszystko to pieczołowicie zachował w pamięci i zapisał, „abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego”, jak głosi nam dzisiejsze czytanie ewangeliczne (J 20, 31).
 
Dzięki serdecznej litości Boga naszego…
 
W minionym Roku Miłosierdzia, którego łaski doznaliśmy tak obficie, mieliśmy wiele wyjątkowych i prostych okazji, aby doznać i na nowo poznać tę wielką tajemnicę „Bożych wnętrzności”, które – jak matczyne łono – reagują na wszelkie sytuacje ludzkiego bólu. To z tej „serdecznej litości” naszego Boga, właśnie z Jego łona, codziennie nawiedza nas Jezus, to „Słońce wschodzące z wysoka” (Łk 1,78). Z młodymi z całego świata w Krakowie wsłuchiwaliśmy się w błogosławieństwo miłosierdzia, które wylało się na cały świat i na nasze polskie plemię w sposób tak zadziwiający i odradzający.
 
Odwiedzając naszą Ojczyznę, papież uświadomił nam w minionym roku tak wiele żywotnych aspektów osobistych i społecznych miłosierdzia, które ma oblicze w Jezusie i które tak odważnie ogłosili światu nasi święci rodacy. Siostra Faustyna nauczyła nas szeptać „Jezu, ufam Tobie” w każdej sytuacji życia. Jan Paweł II, wierząc Bogu „bogatemu w miłosierdzie” (Ef 2, 4), ustanowił Niedzielę Miłosierdzia Bożego, którą dziś obchodzimy w całej wspólnocie Kościoła. Papież Franciszek, podejmując to orędzie, dodał w Krakowie: „Bóg nas miłuje takimi, jakimi jesteśmy, i żaden grzech, wada czy błąd nie sprawi, by zmienił swoje zdanie”.
 
Jakże ważna jest ta prawda: Ojciec Miłosierdzia nie zmieni, jak my to mówimy „za nic”, „przenigdy”, swojej wobec nas postawy! A przecież mógłby, bo zło, choć zwyciężone, ciągle ma prawo dostępu do ludzkich serc, skoro one mają na zawsze pozostać wolnymi. A to sprawia, że mogą ciągle jeszcze wypowiadać Bogu swoje nieszczęsne „Nie!”… Stąd życie toczy się nadal w „już” i „jeszcze nie”, pośród rozkwitów i spustoszeń, pośród wesela i tortur, pośród uśmiechów szczęścia i szlochania wielorakiej żałoby.
 
Nowe Życie jest niezniszczalne i zaraźliwe!
 
Ale także dlatego Jezus, właśnie w opisie dzisiejszej Ewangelii, już po swoim powstaniu z martwych, przynosi apostołom, wraz z tchnieniem swojego Ducha, wyjątkowy prezent paschalny: łaskę i sakrament odpuszczania grzechów w Jego Imię.
 
Tu objawia się niezniszczalność Nowego Życia! Może ono się odradzać, nawet nie tyle „pomimo” ciągle otwierających się ran zadawanych człowiekowi przez człowieka, lecz właśnie „wewnątrz” tych ran, bo te Chrystus uczynił swoistym „sakramentem” swojej wśród nas obecności!
 
Tomaszowi, owszem, pozwolił nie dowierzać, by potem sceptyczny apostoł mógł dotknąć ran Jezusowego chwalebnego ciała i zidentyfikować przez nie swojego Pana i Boga. Dzięki Tomaszowi słyszymy także i my błogosławieństwo Zmartwychwstałego, które dotyczy każdego z nas, dwa tysiące lat po tamtych wydarzeniach: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli!” (J 20,29). Cieszy ono nas tak bardzo, że rzeczywiście z całego serca zachęcamy jedni drugich do wdzięcznej pieśni chwały: „Dziękujcie Panu, bo jest miłosierny!” (Ps 118).
 
Ukryj nas w Twoich ranach…
 
Pana nie możemy zobaczyć, choć wyczuwamy Jego świętą obecność i wierząc, doświadczamy jej zbawiającej mocy. Na naszych oczach natomiast pozostawił Pan bardzo widoczne i czasem ogromnie dokuczliwe rany ubogich, które On sam uznał za swoje. Dziś musi wybrzmieć i to, co przez cały swój pontyfikat powtarza nam papież Franciszek: „aby spotkać Boga żywego dziś, trzeba z czułością całować rany Jezusa obecne w naszych braciach, którym dokucza głód, ubóstwo, choroby, brak wolności…” (homilia z 3 lipca 2013, poświęcona postaci św. Tomasza). „Te rany muszą zostać wysłuchane”, woła papież nieustannie i niemal przy każdej okazji (homilia z 4.10.2013 w Asyżu).
 
Przychodząc dziś do Jezusa z najintymniejszą modlitwą: „W ranach Twoich ukryj mnie”, pozwólmy się też Panu delikatnie „przekierować” w stronę Jego ran dziś broczących krwią w poranieniach świata. Ubodzy, którzy je noszą, to swoiste „monstrancje” Jego obecności, która woła przez rany i prosi, abyśmy byli blisko.
 
Jak być głuchymi na ten Głos, który zaprasza nas wszystkich „do bycia ich [ubogich] przyjaciółmi, słuchania ich, zrozumienia ich i przyjęcia tajemniczej mądrości, którą Bóg chce nam przekazać przez nich” (Evangelii gaudium, 198)? Jak świętować przaśniki szczerości i prawdy, bez pamięci o tych, którzy są ostatnimi z ostatnich, a tak ich wiele pośród nas?
 
    Błogosławieni, którzy widzą i wierzą: w tych ranach Jezusa jest nasze zdrowie…


© 2009 www.parafia.lubartow.pl