Sługa Jahwe otrzymuje misję, która wcześniej skierowana była do Izraela. Ten jednak zniechęcony nie dowierza Panu Bogu i odmawia jej przyjęcia. Sługa Pana jest zdolny do wypełnienia zadania umacniania strudzonych, ponieważ codziennie w postawie ucznia słucha słowa Bożego, znosi zadawane mu cierpienia, a wobec zła nie używa siły, gdyż wie, że Pan Bóg potwierdzi jego niewinność. Chrześcijanie w osobie sługi widzą zapowiedź misji Jezusa Chrystusa i Jego przykład wierności aż do śmierci. Ostateczne zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią potwierdza naukę proroka, że Pan Bóg wspiera swoje sługi, a ich cierpienie nie idzie w zapomnienie. Do proroctw starotestamentalnych nawiązuje również Święty Paweł mówiąc, że całkowite uniżenie Syna Bożego stało się przyczyną Jego wywyższenia w chwale Ojca.
Skupmy nasze myśli, aby z uwagą wysłuchać słów Pana
Tradycyjnie dzisiejsza niedziela obchodzona jest jako Światowy Dzień Młodzieży. Wspominając ubiegłoroczne Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, łączmy się modlitewnie z młodymi, którzy gromadzą się dziś w Rzymie i w poszczególnych stolicach diecezji, aby zawsze pragnęli być blisko Chrystusa i chętnie odnawiali swoją przyjaźń z Panem Bogiem.
Nie ma dobrego pożytku z budowli, projektów, przedsięwzięć, które są jeszcze niegotowe, nieukończone. Jeżeli spróbujemy zamieszkać w naszym klimacie w domu bez dachu, to od biedy w lecie jeszcze będzie można wytrzymać, ale jesień nas szybko nauczy, że pochopnie wprowadziliśmy się do niego. Jeśli chcemy oddać do użytku zaporę wodną, to trzeba wszystko dobrze sprawdzić, by za rok nie wydarzyła się wielka katastrofa...
Jezus wjeżdża do Jerozilimy owacyjnie witany przez tłumy – ścielą płaszcze i ziele pod nogi osiołka, na którym wjeżdża Król. Ale nie są gotowi, jeszcze nie przeszli za Jezusem całej drogi i nie zdają sobie sprawy, jakiej natury jest Jego królestwo i jak ma się wypełnić w rzeczywistości mesjańskie proroctwo Starego Testamentu. Chrystus o tym bardzo dobrze wie i przeprowadzi ich do końca swą drogą – okaże się, że ten Król karmi lud swoim Ciałem i Krwią, idzie drogą krzyżową, umiera śmiercią najgorszych złoczyńców i w końcu powstaje z martwych, by uwolnić ludzi od ich grzechów i śmierci, fałszywych wyobrażeń o Bogu i o nich samych. Wjeżdża do Jerozolimy, aby wszystko spełnić, by stało się przygotowane na Boże Królestwo, które będzie się rozszerzać na wszystkie czasy i narody.
Rozpoczynamy dziś Wielki Tydzień – może i przygotowani przez nabożeństwa wielkopostne, przeżyte rekolekcje, modlitwę, post i jałmużnę. Wielu także przez sakrament pojednania. Stoimy jak tłumy i wiwatujemy – taki obrzęd przecież. Wielki Tydzień szybko się skończy, znowu będzie to samo, przeżyjemy, a potem spokojnie poświętujemy.
Jeżeli tak patrzymy, to raczej nie jesteśmy jeszcze gotowi – wszystko przyjęliśmy powierzchownie, chcemy tylko „zaliczyć” jak jerozolimskie tłumy, które przybyły na święto.
Takie chrześcijaństwo musi zakończyć się katastrofą – umieszczeniem siebie samego i swoich potrzeb na piedestale. Jezus chce więcej – dokończyć swego dzieła w nas, wyniszczyć w nas grzech, samowolę i egoizm, przygotować przez swą Mękę, Śmierć i Zmartwychwstania na nowe życie. On, Król, Syn Dawida, chce zasiąść na należnym mu tronie w naszym życiu.
Wchodzimy dziś w „przepaść jego męki”, by pozwolić Bogu na skuteczne przygotowanie nas do użytku.
Powie nam: „Idźcie i głoście Ewangelię”, pośle na peryferia, ale najpierw przejdziemy całą drogę Jezusa, by już „gotowi” głosić nie siebie, ale Jego.