Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
I niedziela Wielkiego Postu - 5 marca
05-03-2017 09:55 • Ks. Stanisław Rząsa

Dzisiejsze czytanie ze Starego Testamentu mówi o pochodzeniu zła. Szczególną postacią jest w nim wąż, który symbolizuje podstęp, przewrotność, podejrzliwość, nieposłuszeństwo i kłamstwo. Ludzie ulegają tym wadom, ponieważ pozwalają, aby zawładnęło nimi fałszywe przekonanie, że człowiek może być jak Pan Bóg. Przez nieposłuszeństwo pierwszych rodziców zło przeniknęło do wszystkich dziedzin ludzkiego życia. Dlatego potrzebny był nowy Adam – Jezus, całkowicie posłuszny Ojcu, który pokazał, w jaki sposób odrzuca się drogę proponowaną przez szatana. Tym, którzy dali się zwieść, Święty Paweł wskazuje drogę powrotu. Jest nią Pan Jezus, który wchodzi w grzeszne życie każdego z nas i dotyka je łaską przebaczenia, abyśmy mogli powrócić do jedności z Panem Bogiem.

Otwórzmy serca na słowo Boże, które chce obdarzyć nas łaską skruchy i obudzić pragnienie powrotu do jedności z Ojcem.

W minioną środę, zwaną „Popielcową”, rozpoczęliśmy liturgiczny okres Wielkiego Postu. Czas ten „służy przygotowaniu do obchodu Paschy. Liturgia wielkopostna przygotowuje katechumenów do obchodu paschalnego misterium przez różne stopnie wtajemniczenia chrześcijańskiego, a wiernych przez wspomnienie przyjętego chrztu i pełnienie pokuty” (Ogólne normy roku liturgicznego i kalendarza, 27).
 
Dany nam jest więc czas szczególny, kolejny już raz w naszym życiu, abyśmy odnowili w sobie nasze chrześcijańskie powołanie, weszli w postawę nawrócenia i owocnie dotarli do celebracji, w której będziemy wspominać i uobecniać zwycięstwo Chrystusa nad grzechem i śmiercią. 
 
Jeśli poważnie podchodzimy do życia wiarą, życia we wspólnocie Kościoła, to odkryjemy, że ono realizuje się na sposób liturgiczny: tym, co wyznacza czas naszej egzystencji jest nie tylko czysta chronologia zdarzeń, doświadczenie upływania dni i lat, starzenia się i umierania, ale również, a może przede wszystkim to, że nasze stawanie się starszymi i zmierzanie ku śmierci dokonuje się wewnątrz dynamiki roku liturgicznego. Na nieustanną nowość czasu nakłada się powtarzalność celebracji Kościoła, która ze swej strony również ma w sobie niezwykłą nowość. Rok liturgiczny staje się swego rodzaju wehikułem, który prowadzi nas ku wieczności poprzez konkretne miejsce i czas. W takim rozumieniu chcemy rozpoczynać ten Wielki Post.
  
W pierwszym czytaniu słyszymy o Bożym planie wobec człowieka, o pragnieniu, by był on szczęśliwy oraz o tym, że zamysł ten człowiek sprzeniewierzył. Przestrzeń wolności, jaką Bóg dał swemu stworzeniu, była dla niego całkowicie wystarczająca, by wieść życie szczęśliwe, w pokoju ducha, w miłości do bliźniego, stworzenia i oczywiście do Stwórcy. Lecz, jak mówi nam tekst, w tę komunię wkracza zamęt. Wąż podchwytliwie stawia pytanie niewieście i ono zaczyna pracować w jej sercu:
    „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?” (Rdz 3, 1).
Wiemy, że Pan Bóg nie zakazał jeść ze wszystkich drzew ogrodu, lecz tylko z drzewa poznania dobra i zła. Można więc powiedzieć, że Bóg sobie i tylko sobie rezerwuje określanie granic tego, co jest moralnie dobre, a co moralnie złe. W tym sensie nie do człowieka należy ta misja. Człowiek jest szczęśliwy wówczas, gdy o krok przed nim idzie Bóg i Jego prawo. Ale właśnie tak postawionym pytaniem kusiciel sugeruje, że skoro choć jednej rzeczy wam nie wolno, to w istocie nie jesteście ludźmi wolnymi. Malutka wątpliwość zasiana przez kusiciela kiełkuje i stopniowo prowadzi do grzechu, do szukania życia poza Bożym planem. W tę tragiczną drogę zostaje również wciągnięty mężczyzna: oboje mówią swoje Amen na fałszywą katechezę szatana.
 
Widzimy w postawie Ewy coś, co dobrze znamy z historii osobistej. Wąż jawi się przed niewiastą jako jej adwokat, jak ktoś, kto chce rozszerzyć jej horyzonty, pomóc wykorzystać całość potencjału, jaki posiada, lecz w konsekwencji prowadzi na manowce. Ileż to razy, mając już przecież doświadczenie ewidentnego zła grzechu, naiwnie do niego wracaliśmy. Nosimy w sobie tę ranę zadaną nam przez grzech pierworodny, która sprawia, że tak łatwo odwracamy się od Boga, od jego planu na nasze życie. I gdzieś na głębinach serca dociera echo wątpliwości, którą zasiał w sercu Ewy kusiciel:
    „Bóg cię ogranicza, nie daje Ci pełnego szczęścia, żyjesz w klatce jego nakazów, a prawdziwe życie zaczyna się dopiero poza nim. Zerwij smycz dogmatów, by poznać czym naprawdę jest życie”. 
 
Choć zmieniają się okoliczności, schemat rebelii przeciw Bogu jest taki sam: szczęście jest poza Bogiem, poza Jego prawem. Ilu to ludzi uwierzyło w te obietnice i zbuntowało się przeciw zamysłowi Stwórcy? Rozbite małżeństwa i rodziny, porzucone sutanny, poranieni i oszukani ludzie. Oczywiście, że jest to zawsze osobisty dramat. Czasem chciałoby się zawołać do kogoś: «Zatrzymaj się! Wróć». Bóg sobie nie kpi z człowieka i powołując go, daje odpowiedni oręż, aby tę walkę stoczyć. Naszym problemem jest to, że pozwalamy się wodzić za nos szatanowi, który działa stopniowo, poszerzając powoli swoje pole wpływu na nas. Wsącza truciznę obojętności, relatywizmu, a przede wszystkim chce nas odseparować od Boga, byśmy nie słyszeli już Jego głosu, chce rozerwać tę intymną więź między Stwórcą a stworzeniem; chce, by do serca człowieka już nie docierał głos Ojca mówiący «kocham Cię». We wspólnocie Kościoła otrzymujemy odpowiedni oręż tej duchowej walki:
    „W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu!” (Ef 6, 10-18). 
 
Po naszej więc stronie jest decyzja. Tam, gdzie dajemy posłuch podszeptom szatana, inkarnując je, po czasie pozostają tylko spalona ziemia, cierpienie i łzy, choć z początku wszystko było przedstawiane jako dobro:
    „Niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia” (Rdz 3, 6).
Dlatego chrześcijanin, wyposażony w łaskę Bożą, ma tę moc Ducha Świętego, aby rozeznawać proponowane mu wybory. Będzie w stanie przylgnąć całym sercem do tego, co pochodzi z Bożego zamysłu i tak samo zdecydowanie odrzucić to, co choć ukrywa się pod płaszczem dobra, jest szatańskim zakusem. 
 
Przykład takiej duchowej walki jest nam dany w dzisiejszej Ewangelii. Jezus przygotowuje się do swojej publicznej działalności, podejmując post i modlitwę. I w sytuacji osłabienia przystępuje do niego szatan. Widzimy tutaj ten sam mechanizm jak w przypadku Ewy: Szatan jawi się jako przyjaciel, jako ktoś, kto doskonale rozumie położenie Jezusa, ktoś, kto chce mu pomóc. Szatańskie jest również posługiwanie się Bożym słowem, aby skłonić Jezusa do uległości. Ale nawet taki zręczny kamuflaż nie zmyli Chrystusa. Widzimy, że jego reakcją jest nie dialog, jak w przypadku Ewy, lecz zdecydowane ucięcie pokusy, egzorcyzmowanie za pomocą Bożego słowa. Cios za cios, bez utraty koncentracji na poboczne tematy. Pokusy, jakim jest poddany Chrystus, wydają się być czymś dobrym, bo w istocie nie ma niczego złego w chlebie, w czci aniołów oddawanej Bożemu Synowi czy też w dobrach tego świata. Problem jest w tym, że by posiąść te rzeczywistości, Chrystus musiałby zanegować Boży plan wobec Niego, jako Syna Bożego. Było to ukazywanie jakiegoś substytutu szczęścia, krótkotrwałej ulgi, zaspokojenia, chwały. Jezus demaskuje jednak zamysł Szatana i całym sercem przylega do Bożego planu, który – czego jesteśmy świadkami – dał zbawienie światu. 
 
Czasem i my jesteśmy kuszeni, aby skrócić sobie drogę, aby uciec od rzeczywistości, która wydaje się być bezsensowna, przegrana, nielogiczna. W takich sytuacjach przylgnijmy do Boga, jak Chrystus, i prośmy o siłę, by pomimo wszystko iść naprzód. Czas Wielkiego Postu, kiedy to Kościół proponuje nam wyjść na pustynię poprzez post, modlitwę i jałmużnę, niech będzie okresem naszej duchowej walki. Jest pewne, że jeśli na serio weźmiemy to zmaganie, to ujawni się kusiciel i pokaże nam nasze słabe punkty, zaczną wypełzać demony naszych grzechów, a wtedy mocą Bożą mogą one zostać przepędzone. 
 
Na koniec chciałbym przytoczyć tekst piosenki „Lucy Phere” kultowego polskiego zespołu T-Love. Myślę, że doskonale oddaje on to, w jaki sposób człowiek zostaje uwiedziony przez Szatana, który jak zawsze przychodzi niby jako obrońca, ułatwiacz życia, lecz na końcu i tak objawia się jego prawdziwy zamysł, Bądźmy czujni!  

 „Lucy Phere”– T.Love 

Więc Lucyfer rzekł do mnie

Pogadajmy spokojnie

Hej, chłopaku, jak chcesz dźwignąć swój los?

Nawet głupi ci mówi

Nie podskoczysz królowi

Lepiej ze mną nabijaj swój trzos 

Chodźmy razem więc w drogę

Będziesz mówił o Bogu

Ja ci zrobię fantastyczny PR

Kiedy trzeba się schowam

Kiedy trzeba zachowam

Jestem Lucy, a ty będziesz big star 

Popatrz, jak tu jest pięknie

Już czekają dziewczęta

Mówią słodko, wielbimy dziś cię

Moja trawa zielona

Kokainy ramiona

Mogą pomóc, jeśli będzie ci źle. 

Me królestwo jest wielkie

To, co ludzkie, jest piękne

Możesz mówić, że Bóg to twój dar

Mocno ściśnij me dłonie

I pamiętaj o żonie

Ja ci zrobię fantastyczny PR 

Mój alkohol ma power

Na twe smutki i żale

Teraz dobrze to czujesz i wiesz

Nawet Jezus pił wino

Więc się napij z dziewczyną

A po kłótni najlepszy jest seks 

Patrz kobiety cię pragną

Coraz mocniej cię łakną

Jesteś królem dziś większym niż Bóg

Ja to wszystko sprawiłem

Ja ci dałem tę siłę

Teraz chłopcze, czas spłacić swój dług 

Teraz należysz do mnie

Ja cię srodze upodlę

Możesz mówić, że Bóg to twój wódz

Będziesz taplał się w błocie

Kiedy trzeba pomogę

Ale potem upodlę cię znów 

Lucy, ja już nie mogę

Wolę chyba być z Bogiem

Czemu na mnie uparłeś tak się

Nie wymiękaj dziecino

Jesteś moją ptaszyną

Będę z tobą na dobre i złe 

Jestem najlepszym kumplem

Posmutniałeś okrutnie

Ja zachcianki potrzeby twe znam

Powiedz, czy chcesz do baru

Czy do konfesjonału

Jeśli trzeba zaprowadzę cię tam 

Chodźmy razem więc w drogę

Będziesz mówił o Bogu

Ja ci zrobię fantastyczny PR

Kiedy trzeba się schowam

Kiedy trzeba zachowam

Jestem Lucyfer, a ty będziesz big star 

Kiedy trzeba się schowam

Kiedy trzeba zachowam

Jestem Lucy, a ty będziesz big star

 

Autor tekst:       Muniek (Zygmunt) Staszczyk

Kompozytor:      Bob Dylan

Rok powstania:  2012


© 2009 www.parafia.lubartow.pl