Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
15 niedziela zwykła - 10 lipca
10-07-2016 12:50 • Ks. Stanisław Rząsa
Człowiek został stworzony z miłości i do miłości. Miłość więc jest fundamentalnym prawem życia każdego człowieka. Starotestamentalna Księga Powtórzonego Prawa powie nam dziś, że realizacja tego przykazania nie leży poza możliwościami człowieka. Uzdalnia nas do tego sam Bóg przez Jezusa Chrystusa, który objawił pełnię miłości. Chrystus – jak powie Święty Paweł – jest początkiem wszystkiego, a zatem również początkiem miłości. O tym, w jaki sposób winniśmy ją realizować w naszym życiu, możemy usłyszeć w perykopie ewangelicznej o miłosiernym Samarytaninie. 
Z uwagą wsłuchajmy się teraz w słowo Boże.

Człowiek został stworzony z miłości i do miłości. Miłość więc jest fundamentalnym prawem życia każdego człowieka. Starotestamentalna Księga Powtórzonego Prawa powie nam dziś, że realizacja tego przykazania nie leży poza możliwościami człowieka. Uzdalnia nas do tego sam Bóg przez Jezusa Chrystusa, który objawił pełnię miłości. Chrystus – jak powie Święty Paweł – jest początkiem wszystkiego, a zatem również początkiem miłości. O tym, w jaki sposób winniśmy ją realizować w naszym życiu, możemy usłyszeć w perykopie ewangelicznej o miłosiernym Samarytaninie. 

Z uwagą wsłuchajmy się teraz w słowo Boże.

 

Kiedy odwracamy się od kogoś, to oczywiste jest, że ustawiamy się do niego plecami. Kiedy odwracamy się do kogoś plecami, to – inaczej mówiąc – odwracamy się od niego. Nie lubimy, gdy osoba nam bliska, odwraca się do nas plecami. Denerwujemy się, gdy żona lub dorastające dzieci ostentacyjnie odwracają się od nas plecami. Taka postawa ciała – zwrócenie się do kogoś plecami – oznacza tyle, co powiedzieć:
    Obraziłem się na ciebie, nie chcę z tobą rozmawiać, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, nie pomogę ci – radź sobie sam!
 
Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha. Ten pozornie niewiele znaczący szczegół, zanotowany przez św. Łukasza, ewangelistę, przez ojców Kościoła był bardzo bogato rozwijany i interpretowany. Jerozolima to miasto święte judaizmu, położone na górze (580 m n.p.m.), w którym w czasach Jezusa mieściła się jedna i zarazem jedyna świątynia całego judaizmu. W całym Izraelu była tylko jedna świątynia i była ona tylko w Jerozolimie, to w niej obecny był Bóg.
Człowiek, który schodził z Jerozolimy do Jerycha – w Jezusowej przypowieści – w rzeczywistości jest obrazem człowieka, który odchodzi od Boga, jest obrazem człowieka, który odwraca się do Boga plecami, który z każdym kolejnym krokiem stacza się w dół, coraz niżej. Odchodzi od Boga, który jest miłością i miłosierdziem. A kieruje się do Jerycha. Jerycho jest jednym z najstarszych miast świata, ale i jest miastem położonym w głębokiej depresji (250 m p.p.m.), a zarazem jest miastem bardzo bogatym.
 
Każdy z nas, gdy popełnia grzech, może odnaleźć się w obrazie człowieka, odchodzącego z Jerozolimy, a zmierzającego do Jerycha. Popełniając grzech, możemy odnaleźć się w obrazie człowieka odwracającego się od Boga, a pozostawiającego Boga i Jego przykazania za swymi plecami. Każdy grzech, nawet najmniejszy, jest takim odwróceniem się od Boga i Jego przykazań.
Jak postępuje Bóg, gdy my odwracamy się od Niego? Bóg postępuje podobnie jak miłosierny Samarytanin z Jezusowej przypowieści. Lituje się nad człowiekiem znajdującym się w nędzy. Św. Alfons Liguori, założyciel redemptorystów, zanotował w jednym ze swoich dzieł takie zdanie:
    Bez nędzy nie ma miłosierdzia.
 
W czasach Jezusa Żydzi i Samarytanie byli dla siebie wrogami. Jedni drugich nie znosili, obawiali się siebie nawzajem. Być może ten człowiek schodzący z Jerozolimy do Jerycha, napadnięty przez zbójców i leżący przy drodze – jeśli był przytomny – być może bał się zbliżającego się do niego Samarytanina. Być może bał się, że zostanie przez niego jeszcze bardziej skrzywdzony. Podobny lęk czują niektórzy ludzie przed tym, jak przystąpią do sakramentu pokuty i pojednania.
Samarytanin być może również się obawiał. Czego? Być może bał się, że jego pomoc zostanie odrzucona, a jego dobre chęci zostaną przez poranionego Żyda błędnie odczytane.
Na obrazie Jezusa Miłosiernego z krakowskich Łagiewnik Jezus ma lewą stopę wysuniętą do przodu. Jest to znak, że on zawsze jest gotowy poszukiwać ludzi, którzy się od Niego odwrócili, On nie zraża się tym, że ludzie odchodzą od Niego, ale nieustannie nas szuka, bo nas kocha, bo za nas umarł. On nieustannie pragnie nam błogosławić i w sakramencie pokuty i pojednania nam przebaczać nasze małe i wielkie niewierności. W sakramencie pokuty i pojednania Jezus pragnie nas podnosić z naszych upadków. Jezus pragnie nam pomóc stanąć na własnych nogach. Jezus w tym sakramencie chce opatrzyć nasze rany i zranienia, zalewając je oliwą rozgrzeszenia i winem pocieszenia.
 
Jedyną rzeczą, jakiej Jezus od nas oczekuje, jest to, abyśmy potrafili Mu całym sercem zaufać i przyjąć Jego pomoc. Czy przyjmiesz Jego pomoc? Czy o nią poprosisz?

Kiedy odwracamy się od kogoś, to oczywiste jest, że ustawiamy się do niego plecami. Kiedy odwracamy się do kogoś plecami, to – inaczej mówiąc – odwracamy się od niego. Nie lubimy, gdy osoba nam bliska, odwraca się do nas plecami. Denerwujemy się, gdy żona lub dorastające dzieci ostentacyjnie odwracają się od nas plecami. Taka postawa ciała – zwrócenie się do kogoś plecami – oznacza tyle, co powiedzieć:
    Obraziłem się na ciebie, nie chcę z tobą rozmawiać, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, nie pomogę ci – radź sobie sam!
 
Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha. Ten pozornie niewiele znaczący szczegół, zanotowany przez św. Łukasza, ewangelistę, przez ojców Kościoła był bardzo bogato rozwijany i interpretowany. Jerozolima to miasto święte judaizmu, położone na górze (580 m n.p.m.), w którym w czasach Jezusa mieściła się jedna i zarazem jedyna świątynia całego judaizmu. W całym Izraelu była tylko jedna świątynia i była ona tylko w Jerozolimie, to w niej obecny był Bóg.
Człowiek, który schodził z Jerozolimy do Jerycha – w Jezusowej przypowieści – w rzeczywistości jest obrazem człowieka, który odchodzi od Boga, jest obrazem człowieka, który odwraca się do Boga plecami, który z każdym kolejnym krokiem stacza się w dół, coraz niżej. Odchodzi od Boga, który jest miłością i miłosierdziem. A kieruje się do Jerycha. Jerycho jest jednym z najstarszych miast świata, ale i jest miastem położonym w głębokiej depresji (250 m p.p.m.), a zarazem jest miastem bardzo bogatym.
 
Każdy z nas, gdy popełnia grzech, może odnaleźć się w obrazie człowieka, odchodzącego z Jerozolimy, a zmierzającego do Jerycha. Popełniając grzech, możemy odnaleźć się w obrazie człowieka odwracającego się od Boga, a pozostawiającego Boga i Jego przykazania za swymi plecami. Każdy grzech, nawet najmniejszy, jest takim odwróceniem się od Boga i Jego przykazań.
Jak postępuje Bóg, gdy my odwracamy się od Niego? Bóg postępuje podobnie jak miłosierny Samarytanin z Jezusowej przypowieści. Lituje się nad człowiekiem znajdującym się w nędzy. Św. Alfons Liguori, założyciel redemptorystów, zanotował w jednym ze swoich dzieł takie zdanie:
    Bez nędzy nie ma miłosierdzia.
 
W czasach Jezusa Żydzi i Samarytanie byli dla siebie wrogami. Jedni drugich nie znosili, obawiali się siebie nawzajem. Być może ten człowiek schodzący z Jerozolimy do Jerycha, napadnięty przez zbójców i leżący przy drodze – jeśli był przytomny – być może bał się zbliżającego się do niego Samarytanina. Być może bał się, że zostanie przez niego jeszcze bardziej skrzywdzony. Podobny lęk czują niektórzy ludzie przed tym, jak przystąpią do sakramentu pokuty i pojednania.
Samarytanin być może również się obawiał. Czego? Być może bał się, że jego pomoc zostanie odrzucona, a jego dobre chęci zostaną przez poranionego Żyda błędnie odczytane.

Na obrazie Jezusa Miłosiernego z krakowskich Łagiewnik Jezus ma lewą stopę wysuniętą do przodu. Jest to znak, że on zawsze jest gotowy poszukiwać ludzi, którzy się od Niego odwrócili, On nie zraża się tym, że ludzie odchodzą od Niego, ale nieustannie nas szuka, bo nas kocha, bo za nas umarł. On nieustannie pragnie nam błogosławić i w sakramencie pokuty i pojednania nam przebaczać nasze małe i wielkie niewierności. W sakramencie pokuty i pojednania Jezus pragnie nas podnosić z naszych upadków. Jezus pragnie nam pomóc stanąć na własnych nogach. Jezus w tym sakramencie chce opatrzyć nasze rany i zranienia, zalewając je oliwą rozgrzeszenia i winem pocieszenia.
 
Jedyną rzeczą, jakiej Jezus od nas oczekuje, jest to, abyśmy potrafili Mu całym sercem zaufać i przyjąć Jego pomoc. Czy przyjmiesz Jego pomoc? Czy o nią poprosisz?

 


© 2009 www.parafia.lubartow.pl