Całe życie Zbawiciela było spełnieniem proroctw Starego Testamentu. W sposób szczególny widać to w zestawieniu dzisiejszego fragmentu Księgi proroka Jeremiasza i wydarzenia opisanego przez św. Marka. Gdy więc Jeremiasz obwieszcza powrót Izraela z niewoli i każe radość tę głosić wszystkim, to Ewangelia dzisiejsza widzi spełnienie tego proroctwa w przechodzeniu Chrystusa przez Jerycho. Gdy prorok zachwyca się, że w powracającym tłumie są niewidomi i chromi, to Ewangelista wskazuje, że tak dzieje się autentycznie dzięki cudom Chrystusa. Przytoczone przykłady mówią, że rzeczywiście Chrystus wypełnił i wypełnia proroctwa, mówiące o Jego królowaniu.
Otwórzmy oczy i uszy, aby doświadczyć uzdrawiającej mocy słowa Bożego.
Kroczyć za Bogiem
O. Dariusz Kowalczyk SJ
Dzisiejsze czytania ukazują Boga, który czyni wielkie rzeczy dla nas, wyzwala, uzdrawia. Niekiedy koncentrujemy się na nieszczęściach, których doświadczamy osobiście, albo o których dowiadujemy się z mediów. I pozwalamy, aby owe nieszczęścia przysłoniły nam ogrom dobra, które każdego dnia jest naszym udziałem. Tymczasem wiara w Boga oznacza m.in. bycie Bogu wdzięcznym. Bo jeśli nawet w życiu nie wszystko nam się układa tak, jak byśmy chcieli, to wiemy, że „Jezus Chrystus śmierć zwyciężył, a na życie rzucił światło przez Ewangelię”, jak to głosi dziś aklamacja. Dlatego możemy „wykrzykiwać radośnie”, do czego zaprasza nas prorok Jeremiasz w I czytaniu. Powodem naszej radości nie są bowiem jedynie rzeczy, które przemijają, ale wieczna miłość Boga do nas. Bóg, który objawił się w Jezusie Chrystusie, nie jest jedynie doskonałym, ale dalekim Absolutem. Jest Bogiem z nami, który stał się człowiekiem, i – jak pisze autor Listu do Hebrajczyków – może z nami współczuć, bo podlega słabości, choć jest bez grzechu. Wcielenie, śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie oznaczają, że Bóg stanął nieodwołalnie po stronie człowieka. W tym zbawczym dziele Boga człowiek nie może jednak pozostawać bierny. Bóg chce nas zbawiać, ale nie bez nas. Każdy z nas może odnaleźć się w postaci niewidomego żebraka Bartymeusza. Nawet jeśli wzrok mamy dobry, to przecież jakże często dotyka nas ślepota egzystencjalna. Nie widzimy wyraźnie rzeczywistości w nas i wokół nas. Czujemy się zagubieni. Wołajmy wówczas razem z Bartymeuszem: „Jezusie, ulituj się nade mną”. Nasza modlitwa powinna być wytrwała, nawet jeśli świat podpowiada nam, że nie ma sensu się modlić. Jezus usłyszał modlitwę żebraka i kazał uczniom go przywołać. Możemy dostrzec tutaj rolę Kościoła, który w imię Chrystusa gromadzi ludzi. Potem Mistrz z Nazaretu zadał Bartymeuszowi konkretne pytanie: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. A ten odpowiedział, że chce odzyskać wzrok. Na modlitwie przed Bogiem warto być konkretnym, trzeba wiedzieć, czego się chce. I trzeba umieć odróżnić zachcianki od tego, co rzeczywiście jest dla nas ważne. Jezus przywraca niewidomemu wzrok i stwierdza: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. W relacji z Chrystusem uzdrawiającym nie chodzi o jakieś cudowne sztuczki, które mają nam ułatwić życie, ale chodzi o wiarę, czyli zaufanie, że jestem w rękach mojego Zbawiciela. Ewangelista Marek konkluduje, że uzdrowiony szedł za Jezusem drogą. Każda otrzymana łaska ma nam pomóc nie w uzyskaniu samozadowolenia, ale w kroczeniu za Bogiem.