Maryja, kiedy patrzyła, co się dzieje w stajni betlejemskiej, miała w pamięci przepowiednie prorockie i orędzie zwiastowania anielskiego. Była świadoma dokonującej się także przez Nią historii zbawienia. „Zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” – napisał św. Łukasz (Łk 2, 18). Wiele razy jeszcze pojawią się podobne słowa na określenie Jej postawy. Niewiele mówiła – przynajmniej nie odnotowują tego ewangeliści. Potrafiła jednak w ciszy i pokornym oddaniu towarzyszyć swojemu Synowi, być tam, gdzie być powinna. A później, kiedy już odszedł do domu Ojca, stała się fundamentem rodzącego się młodego Kościoła.
Potrzebny jest taki dzień i takie przesłanie. Ciągle się spieszymy. Mało mamy czasu dla Boga, dla siebie, dla innych. Coraz mniej modlitwy i ciszy. Płycizna zastępuje głębię. Nie lepiej sytuacja wygląda na świecie, w jego strukturach politycznych i społecznych.
Potrzebujemy wszyscy zatrzymania się. Bóg obdarowuje nas swoim błogosławieństwem. Czy jesteśmy w stanie je przyjąć? Aby je wprowadzić w czyn, zamienić na codzienność, trzeba nauczyć się słuchać. Bóg mówi do swojego ludu. Ewangelia daje komplet odpowiedzi na najbardziej nurtujące ludzkość pytania. Od tego, czy zechcemy i potrafimy „rozważyć je w swoim sercu”, wiele zależy.