ks. Paweł Siedlanowski
W czwartą niedzielę Adwentu Liturgia Słowa podprowadza ku wydarzeniom poprzedzającym bezpośrednio narodzenie Jezusa. Święty Mateusz przywołuje postać św. Józefa, męża Maryi, pokazując, jak trudno było mu zaakceptować wydarzenia, których nie był w stanie zrozumieć, ile dylematów musiał rozstrzygnąć, a przede wszystkim – jak wielka była w nim wiara! Posłuszeństwo Słowu, gotowość do rezygnacji ze swoich planów na rzecz dokonującej się historii zbawienia sprawiły, że Boże działanie nabrało ludzkiego kształtu. Józef niejako objął jego patronat, choć po ludzku zdawał sobie sprawę ze swojej małości i niewystarczalności. Po ludzku patrząc, zapewne wiele go to kosztowało – stąd otrzymał od anioła słowa: „Nie bój się”. Rzecz znamienna: analogiczne wezwanie padło z ust Gabriela wobec Maryi, gdy usłyszała o swoim wybraniu, że będzie Matką Mesjasza. To samo zapewnienie uzyskał Zachariasz pełniący służbę w świątyni, gdy dowiedział się, że Elżbieta „pocznie w swojej starości” syna, któremu nada imię Jan. Wolność od lęku, którą niósł Boży posłaniec (w opisanych sytuacjach, ale także w wielu innych, zapisanych w Biblii), wynikała z zasadniczego faktu: Pan jest z Tobą! Jego moc osłania Cię! On Cię poprowadzi i umocni, dlatego możliwe jest spełnienie się niebiańskich zamysłów.
Niewątpliwie wezwanie, aby przygotowując się na przyjęcie Pana, wyzwolić się z lęku, pełni kluczową rolę w katechezie adwentowej. O jaki lęk chodzi? Boimy się podejmować wyzwań, które nas przerastają, nad którymi nie mamy władzy. Boimy się zaprosić Pana Boga do swojego życia, przyjąć Jego wolę, ponieważ zbyt kurczowo trzymamy się swoich planów, w ich realizacji upatrując źródła szczęścia. Nie ma w nas pragnienia oddania się Mu na służbę. I dlatego pozostajemy sami, z poczuciem jałowości i tymczasowości podejmowanych wysiłków, ze swoim niespełnieniem i smutkiem. Bezskrzydłe marzenia nie mają szans na spełnienie, ponieważ brakuje nam mocy. Nadzieję tłumi lęk paraliżujący pragnienia, sprowadzający wszystko tylko do efektu pracy ludzkich rąk.
Ktoś obliczył, że w Biblii aż 365 razy padają słowa: „Nie bój się!”. Może to przypadek, może zbieg okoliczności – a może znak! Oto na każdy dzień roku otrzymujemy Boże pocieszenie. Zapewnienie, że On jest z nami – ze swoją mocą, miłością, wsparciem. A skoro tak się dzieje, nie ma rzeczy niemożliwych.