Dziś wielu ludzi nie wierzy w piekło. Jego ideę traktuje się jak mit, straszak, który już „nie działa”. Trudno je zdefiniować. Czy piekło jest karą? Ktoś mi powiedział: „Nie jest karą. Jest konsekwencją”. Staje się wyborem, który zostaje utrwalony na zawsze. A jego istotą jest potworna, nieprzekraczalna samotność. Piekło jest samotnością. Przeciwieństwem bogactwa relacji, jaka istnieje w Bogu i wspólnocie świętych. Dlatego w Ewangelii pojawia się obraz przepaści, dzielącej obie rzeczywistości. Nieprzekraczalnej. Strasznej. Wiecznej.
Naszym problemem jest dziś to, że nie odkrywamy w sobie tęsknoty za Niebem. Wiara w zbyt dużym stopniu jawi się jako suma obowiązków, nie ma w niej nadziei. Za dużo wyrachowania, za mało gotowości do tego, by wszystko postawić na jedną kartę.
Dlatego warto żyć tak, aby niczego potem nie żałować. Bo drugiej szansy już nie będzie.