ks. Paweł Siedlanowski
Przypowieść o nieuczciwym rządcy bez wyjaśnienia kontekstu społecznego, w jakim została wygłoszona, może zostać zrozumiana jako pochwała nieuczciwości. Otóż w praktyce administracyjnej starożytnego Wschodu zarządcy mieli prawo do zatrzymania części odzyskanego długu swojego pana. Była to, używając współczesnej terminologii, ich prowizja. Zarządca z przypowieści miał więc możliwość zainkasowania pewnej części należności, świadomie jednak z tego zrezygnował. Dlaczego? Odpowiedź jest sednem przesłania przypowieści, bardzo dziś aktualnym. Najważniejszą sprawą dla zarządcy były pieniądze. Gospodarując nimi, nierozważnie przyczynił się do wymiernych strat w majątku, którym zarządzał. Można przypuszczać, że skoro nie liczył się ze swoim panem, tym bardziej obojętny był mu los dłużników. Nagle wszystko się zmieniło. Perspektywa utraty pozycji społecznej, zejścia na dno, sprawiła, że zrozumiał, iż ważniejsze od „niegodziwej mamony” są relacje z ludźmi. Rezygnując ze swojej należności z odzyskanego długu, poniósł stratę – w zamian zyskał przychylność ludzi. Jezus nie pochwala jego wyrachowania, kunktatorstwa, lecz pokazuje, że ważniejsza od stanu posiadania jest gotowość przyjęcia drugiego człowieka, wejście z nim w relacje oparte na miłosierdziu. Nie będzie to możliwe, jeśli człowiek nie wejdzie najpierw w relacje z Bogiem, nie doświadczy Jego przebaczenia. Wymaga to porzucenia ludzkiej ekonomii i przyjęcia innego sposobu myślenia, akceptacji Bożej ekonomii, w której jest miejsce na stratę, ale przede wszystkim w której drugi człowiek ma zagwarantowaną przestrzeń.