Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
5 niedziela zwykła - 4 lutego
04-02-2024 09:45 • Ks. Stanisław Rząsa

W dzisiejszej Ewangelii Jezus, uzdrawiając teściową swojego ucznia, podnosi ją z wewnętrznego odrętwienia, wyzwala z myślenia tylko o sobie. Zauważmy, że uzdrowienie teściowej Piotra jest czymś znacznie więcej niż przywróceniem pełnej sprawności ciała. Dla ewangelisty nie było istotne jaka choroba spowodowała ową gorączkę, ale to, że kobieta po uzdrowieniu wstała i usługiwała. Uzdrowienie wyzwoliło w niej miłość ku innym, która przybrała konkretny kształt służby! To była istota cudownego znaku: przemiana serca. Ewangeliczna gorączka dobrze oddaje atmosferę współczesnego człowieka, czyli kulturę skupienia się na sobie, skrajnego indywidualizmu i histeryczną obronę rzekomo zagrożonej wolności. Oby takie myślenie nie cechowało nas.

Przeżyjmy Eucharystię i wsłuchujmy się w Boże Słowo, bo może i dla nas Jezus ma jakąś nową misję!

W życiu spotykają nas różne trudności. Może się zdarzyć tak, że czujemy się jak Hiob: w oczekiwaniu na koniec tych problemów, w poczuciu marności tego życia… Często w trudach, w cierpieniu ciężko jest znaleźć jakiekolwiek pocieszenie, wydaje się, jakby te przeciwności nie miały końca. Mogą być trudności fizyczne czy też psychiczne, przez które czujemy się poranieni, załamani. Nie powinniśmy jednak zatrzymywać się na samym cierpieniu. Warto szukać pomocy u Tego, który leczy złamanych na duchu (Ps 147(146), 3), zna nasze cierpienia i chce nam pomagać. Taka wiara daje umocnienie, a nierzadko ratunek.

Bardzo cenimy sobie zdrowie. W życzeniach składanych z różnych okazji najczęściej pojawia się chyba właśnie życzenie zdrowia, bo – jak to wiele osób mówi – gdy zdrowie będzie, to z innymi rzeczami też sobie poradzimy. Słusznie, że tego pragniemy, jednak nie można się w tych pragnieniach skupiać tylko i wyłącznie na sobie, na chęci realizacji własnych ambicji. Trzeba pamiętać o tym, że nie tylko ja jestem na świecie, ale są też inni ludzie, którzy może mnie potrzebują, potrzebują mojego dobrego słowa, potrzebują mojej posługi czy też samej obecności…

Teściowa Szymona, gdy tylko wstała po chorobie, zaczęła usługiwać innym. Chorzy i opętani, którym Jezus pomógł wyjść z ich trudności, zniewolenia, zyskiwali upragnione zdrowie, wolność. W pewnym momencie do Jezusa zaczęły się schodzić tłumy osób, które pragnęły cudów, a niestety słowo Boże schodziło na dalszy plan. Dlatego Jezus ruszył dalej. Jak sam zaznacza, przyszedł przede wszystkim po to, aby nauczać, a cuda, uzdrowienia, wyrzucanie złych duchów są tylko potwierdzeniem Jego nauki. Konieczność zachowania takiej pokory Jezus ukazuje wielokrotnie. Jednym z takich przykładów może być też moment, gdy uczniowie cieszą się z tego, że złe duchy im się poddają i wtedy słyszą od swojego Nauczyciela, że ważniejsze jest to, że ich imiona są zapisane w niebie. Takiej pokory uczy nas dziś też św. Paweł, który pisze: Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię (1 Kor 9, 16). Dla niego nagrodą nie jest własna korzyść, bo takiej nie ma, uznanie, którego niekoniecznie doświadcza czy też jakieś dobra materialne, których nie może się spodziewać. Nagroda, którą św. Paweł otrzymuje za swoją posługę, to ludzie, których pozyskuje dla Chrystusa i dla Ewangelii. Taka postawa ukazuje sens i cel głoszenia Bożego słowa.

W poszukiwaniu dobra w życiu, oczekiwaniu na łaski, które możemy otrzymać, powinniśmy pamiętać o pokorze i cierpliwości. Nie warto skupiać się tylko na sobie, co współcześnie jest bardzo częstą postawą. Lepiej starać się o to, abym nie tylko ja miał korzyść z tego dobra, ale też by służyło ono innym. Wtedy bardziej doceniamy to, co otrzymujemy i widzimy w tym większy sens. Bez postawy pokory i zawierzenia Bogu jest to jednak trudne do osiągnięcia.

Najdoskonalszym przykładem pokory jest oczywiście Jezus Chrystus, który wziął na siebie nasze słabości i dźwigał nasze choroby (Iz 53, 4, por. Mt 8, 17). On poprzez krzyż i ofiarę swojego życia wyzwolił nas z niewoli grzechu, a my przychodząc do kościoła, przychodząc na Eucharystię, pamiętajmy, że tu dokonuje się największy cud, najważniejsza ofiara. Jezus swoim cierpieniem pokazał, że może ono mieć sens. Nie ma nic złego w próbach ulżenia sobie w cierpieniu, jeśli nie prowadzi to do zła. Jeśli jednak spojrzymy na swoje cierpienie w kontekście krzyża Chrystusa i z Nim je złączymy, będzie lżej je unieść. Cierpienie, choroby, trudności są nieodłącznym elementem ludzkiego życia, jednak Chrystus i Boże słowo daje nam nadzieję na wieczne szczęście. Możemy je osiągnąć, jedynie trwając w wierze, którą budujemy poprzez Boże słowo, sakramenty i życie zgodne z wyznawaną przez nas wiarą, patrząc nie tylko na własne dobro, ale też na innych i nie szukając wyłącznie własnej korzyści.

 o. Grzegorz Pruś CSsR


© 2009 www.parafia.lubartow.pl