Parafia

Uroczystość Zesłania Ducha Świętego – 8 czerwca

Duch Święty jest mało znany i rozumiany, a przecież Duch Święty prowadzi nas ku Bożemu synostwu, wyposaża nas w wiele darów, uwalnia i „jest w nas sprawcą chcenia i działania”. Warto przypomnieć sobie słowa św. Pawła: „Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus”. Ta obecność Ducha Świętego jest „niesamowicie konkretna”, a Jego działanie otwiera nam nowe perspektywy. Zgromadzeni w momencie zesłania Ducha Świętego usłyszeli Ewangelię „w swoim języku”, to oznacza że słowo Dobrej Nowiny stało się integralną cząstką ich egzystencji i zamieszkało w nich.

Zapraszamy na niedzielną Eucharystię, by doświadczać mocy Ducha Świętego w naszym życiu!

Już za czasów Apostołów wierzono, że człowiek staje się uczniem Chrystusa poprzez dwa elementy: chrzest przyjęty w imię Trójcy Świętej oraz otrzymanie daru Ducha Świętego. Oba te elementy były konieczne i oba dokonywały się przez dwa znaki zewnętrzne: polanie lub zanurzenie w wodzie oraz nałożenie rąk. Na ogół miało to miejsce w jednym obrzędzie, ale bywało, że nałożenie rąk następowało po pewnym czasie od chrztu. Zdarzyło się też – choćby w historii rodziny Korneliusza, opisanej w Dziejach Apostolskich – że wylanie Ducha Świętego poprzedzało chrzest.

Z biegiem wieków ukształtowały się dwa odrębne ryty sakramentalne: chrzest i bierzmowanie, w Kościele Zachodnim oddzielone od siebie o kilka, a nawet kilkanaście lat – zwłaszcza gdy chrzczono niemowlęta, a bierzmowanie stało się sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej.

Można jednak zadać pytanie o związek darów Ducha Świętego z tym, co nazywamy dojrzałością chrześcijańską. Istnieje starożytne porównanie, które chyba najlepiej to tłumaczy: mianowicie, dojrzały chrześcijanin to ktoś, kto staje się Księgą Słowa Bożego dla świata, dla innych ludzi.

Może to wywoływać zakłopotanie… Ja miałbym być Księgą Słowa Bożego? Ja, zwykły człowiek, przeciętny chrześcijanin? Przecież Księgą Słowa Bożego jest Pismo Święte. Święte. A ja?

Ale czyż o tym właśnie nie mówią teksty Pisma Świętego przeznaczone na dzisiejszą uroczystość i ogólnie wszystkie zapowiedzi Pana Jezusa dotyczące Ducha Świętego, którego mieli otrzymać wierzący w Niego?

Pierwsze czytanie z Dziejów Apostolskich mówi o tym, że w dniu Pięćdziesiątnicy Apostołowie zaczęli mówić różnymi językami, tak że przybyli z różnych krajów ludzie mogli ich rozumieć i słyszeć głoszone w ich mowie wielkie dzieła Boże, czyli Ewangelię. Moc Ducha Świętego, o której mówi Jezus, sprawiła, że byli w stanie głosić Słowo Boże każdemu, kto ich słyszał. Dziś zapewne ten dar mówienia różnymi językami nie jest tak powszechny, ale w istocie chodzi o coś innego. Duch Święty sprawia, że nasze ludzkie słowa nabierają mocy – mogą stać się świadectwem. I to nie muszą być od razu słowa z obszaru religii. Moc Ducha Świętego sprawia, że zwykłe słowa życzliwości, szacunku, przyjaźni mogą przemieniać świat i świadczyć o Chrystusie oraz Jego miłości do wszystkich.

Drugie czytanie mówi natomiast o czynach. Duch Święty daje nam moc, by nasze czyny były czynami miłości, mogły podobać się Bogu, nieść ludziom pomoc i dobro. I znów – to mogą być, oczywiście, cuda, podobne tym, jakie dokonywały się przez Apostołów. Ale czyż – zwłaszcza w dzisiejszym świecie, tonącym w egoizmie, narcyzmie, nienawiści – dłoń wyciągnięta w geście bezinteresownej pomocy, przebaczenia, zgody nie staje się cudem? Cudem Chrystusa, który może zmieniać ludzkie serca.

Duch Święty sprawia, że poprzez nasze słowa i czyny możemy stawać się świadkami. Czyli Księgą Słowa Bożego. Bo czyż właśnie słowa i czyny Jezusa Chrystusa, zapisane w Ewangeliach, nie są tą Księgą? Duch Święty nieustannie pisze tę Księgę przez życie każdego z nas – ucznia Chrystusa, ochrzczonego i bierzmowanego. Ale to od nas zależy, na ile to słowo zapisane naszym życiem będzie czytelne dla innych.

Czyż tego właśnie nie potrzeba dziś najbardziej naszej Ojczyźnie? Ojczyźnie, która czterdzieści pięć lat temu powstała z ciemności beznadziei na wołanie Namiestnika Chrystusowego: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi”. Ojczyźnie, która dziś jest na pół rozdarta, a po obu stronach są ci, którzy uważają się za uczniów Chrystusa. Czyż nie potrzeba dziś słów i gestów szacunku, życzliwości, przebaczenia, które nas na nowo zjednoczą.

Dlatego wołamy:

Serc wierzących wnętrza

Poddaj Twej potędze…

Ulecz serca ranę…

Rozgrzej serca twarde…

Prowadź zabłąkane…

O. Jacek Dembek CSsR

Przewijanie do góry