Niedziela Męki Pańskiej, w naszej tradycji zwana Palmową, rozpoczyna Wielki Tydzień. W kościołach w tym dniu czytamy Pasję. W liturgii spotykają się ze sobą z pozoru dwie skrajne emocje: radosne „Hosanna!”, towarzyszące Jezusowi wkraczającemu uroczyście do świętego miasta Jeruzalem, zderza się z powagą lektury Męki Pańskiej. Znamy ją dobrze, ale czy ona ma moc poruszania naszych serc?
W ten nadchodzące dni, Święte Triduum Paschalne, spieszmy by przeżyć wydarzenia Kalwarii, bo od tego będzie zależała jakość naszej wiary w pozostałe dni roku. Zapraszamy!
Nie usłyszeliśmy dzisiaj nic w Słowie Bożym o palmach, od których bierze nazwę dzisiejsza niedziela. Wspomina o nich tylko św. Jan w swojej Ewangelii. Synoptycy mówią albo o gałązkach drzew, albo o gałązkach ściętych na polu (można się domyślać, że to palmy – najczęściej występujące w tym klimacie). Wszyscy natomiast wspominają o słanych na ziemi szatach i płaszczach. Gest kładzenia płaszczy na drodze był wyrazem hołdu dla nowo koronowanego króla (por. 2 Krl 9, 13). Gałązki, zwłaszcza palmowe, były charakterystyczne dla żydowskiego Święta Namiotów, podczas którego podkreślano powszechne królowanie Boga. Może więc powinniśmy spojrzeć dzisiaj na trzymane w naszych rękach symboliczne palemki jako na rodzaj wyznania: Uznaję Jezusa za mojego Króla! Uznaję Jego panowanie w moim życiu! Chcę, aby On moim życiem kierował.
Często w Niedzielę Palmową, kiedy słuchamy najpierw opisu wiwatujących na cześć Jezusa tłumów, a zaraz potem okrzyków: „Ukrzyżuj Go!” (por. Łk 22, 21-23), zwracamy uwagę na niestałość, zmienność, podatność na manipulację anonimowego tłumu, zakładając, że to przecież ci sami ludzie. Niekoniecznie tak musiało być. Jezus od początku był znakiem sprzeciwu. Byli tacy, którzy Go kochali, cieszyli się Jego przybyciem do Jerozolimy, i ci, którzy Go nienawidzili i zrobiliby wszystko, aby Go zgładzić. To trochę jak we współczesnym świecie, gdy na ulice miast wychodzą najpierw obrońcy życia, a krótko potem zwolennicy zabijania nienarodzonych dzieci. Ten podział między dobrem a złem, świętością a nieprawością, miłością a nienawiścią jest stale obecny. Prawdy jednak nie ustala się większością głosów ani tym, kto głośniej krzyczy. Demokracja, która często odwołuje się do woli większości, wcale nie jest idealnym systemem społecznym. Pozbawiona zasad moralnych łatwo zmienia się w totalitaryzm, który narzuca rozwiązania często nie do przyjęcia przez dużą część społeczeństwa. To właśnie demokratyczna większość wyniosła do władzy Hitlera i zdecydowała, że Żydzi nie są ludźmi. Dzisiaj demokratyczna większość odmawia prawa do życia nienarodzonym i dotkniętym chorobą dzieciom w łonach matek. Znów rozlega się okrzyk: „Ukrzyżuj!”. I, podobnie jak Piłat, umywamy ręce, mówiąc, że większość tak zadecydowała (por. Mt 27, 24-25).
Słowo Boże przemawia dzisiaj do naszych serc ze szczególną mocą. Wkraczając w ten najświętszy tydzień, w którym towarzyszyć będziemy Jezusowi w ostatnich chwilach Jego ziemskiej wędrówki, już na początku słuchamy przejmującego opisu Męki Pańskiej pozostawionego nam przez św. Łukasza. Ten opis jest nam zwiastowany po to, aby jeszcze raz poruszyć nasze serca i uświadomić, ile kosztowało nasze Odkupienie, jak wiele wycierpiał Jezus z miłości do nas, i wreszcie – jak okrutne i niewdzięczne potrafi być serce człowieka, który dokonał zamachu na swojego Boga, na swego największego Dobroczyńcę.
Z wyprzedzeniem ogniskujemy naszą uwagę na wydarzeniach Męki Jezusa, aby jeszcze raz, w tych dramatycznych zdarzeniach, odnaleźć źródła nadziei:
- Jezus podjął się Męki krzyżowej, bo nie przestało Mu zależeć na człowieku; nikogo nie „spisał na straty” – dla każdego z nas istnieje nadzieja ocalenia.
- Już podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus mówi do uczniów pełne nadziei słowa: „Przekazuję wam królestwo (…) abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz zasiadali na tronach, sądząc dwanaście szczepów Izraela” (Łk 22, 30). Zapowiada więc niebo dla tych, którzy za Nim pójdą.
- Słowa skierowane do Dobrego Łotra: „Dziś będziesz ze mną w raju” (por. Łk 23, 42-43), to słowa nadziei dla każdego, nawet najcięższego grzesznika, który okaże skruchę.
- Wprawdzie odczytany fragment Ewangelii nie mówi nam, co stało się w poranek Wielkanocny, ale my wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że nie grób był ostatnim słowem, nie śmierć była celem, lecz Zmartwychwstanie (por. Łk 24, 1-10). Męka Jezusa rodzi w nas nadzieję Zmartwychwstania, bo jeśli Jezus zwyciężył i zmartwychwstając otworzył nam niebo, to i my zmartwychwstaniemy.
Pielgrzymi nadziei to ludzie, którzy uwierzyli w nieskończoną miłość Boga; to ludzie, którzy zaufali Jego powszechnej woli zbawczej i wiedzą, że nie tutaj, na ziemi, jest ich prawdziwy dom, lecz ten trwający na wieki – w niebie.
Pozwólmy się przeprowadzić Jezusowi przez wydarzenia paschalne tych świętych dni. Niech On na nowo rozpali naszą żywą nadzieję, abyśmy byli świadkami nadziei dla wszystkich, którzy ją utracili.
- Piotr Andrukiewicz CSsR
