„A kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu lepiej byłoby kamień młyński uwiązać u szyi i wrzucić go w morze”. Słowa Jezusa są wyraziste i konkretne. Nigdy w dziejach nie było tylu narzędzi, które w taki sposób nadawałyby pęd machinie zła, przemocy, zgorszenia. A ponadto zgorszeniem staje się obojętność towarzysząca wielu aspektom życia, które powinny być przeniknięte duchem chrześcijańskim, ale nie są". Mimowolnie nasiąkamy złem oraz spychamy odpowiedzialność na innych. A przecież świat potrzebuje naszej odwagi. „Nikt nie zapala lampy i nie przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem, lecz umieszcza na świeczniku, aby widzieli światło ci, którzy wchodzą”.
Zapraszamy na niedzielną Eucharystię, by wsłuchiwać się w Bożą mądrość i wyprosić moc byśmy świecili światłem Ewangelii Jezusowej!
Drodzy Bracia i Siostry,
W każdym z nas istnieje pragnienie posiadania różnych rzeczy. W ciągu dojrzewania i przez całe życie te pragnienia się zmieniają. Inne przedmioty czy rzeczywistości stają się obiektami naszych pragnień. Co jest jednak prawdziwym bogactwem człowieka? Jakie jest największe bogactwo, które może posiąść w doczesnym życiu?
W dzisiejszym drugim czytaniu słyszymy bardzo mocne słowa apostoła Jakuba: A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień (Jk 5, 1-3). Apostoł zwraca naszą uwagę na marność rzeczy doczesnych. Ci, którzy przez całe swoje życie zabiegają o bogactwa i rzeczy ziemskie, na końcu przekonają się, jak bardzo się pomylili; że w zasadzie zmarnowali swoje życie i nie mają nic, co mogą wziąć ze sobą do wieczności. Przywiązanie swojego serca do dóbr doczesnych sprawia, że ciężko jest opuścić ten świat. Perspektywa śmierci dla takiego człowieka staje się przerażająca.
Konieczne jest zatem, byśmy zrozumieli, o co tak naprawdę powinniśmy się troszczyć, czego pragnąć i do czego dążyć. Mojżesz, o którym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, daje nam odpowiedź. Słyszymy, że duch Pana zstąpił na starszych, którzy przebywali z Mojżeszem. Ale zstąpił też na dwóch mężczyzn, których wtedy z nim nie było. Stało się to powodem do niepokojów u Jozuego. Chciał on więc, by Mojżesz im tego zabronił. Tymczasem on widzi w tym wydarzeniu Boże błogosławieństwo. Mówi tak: Czyż zazdrosny jesteś o mnie? Oby tak cały lud Pana prorokował, oby mu dał Pan swego ducha! (Lb 11, 29),
Zobaczcie. Mojżesz ucieszył się z tego faktu, że ktoś otrzymał Bożego ducha. Co więcej wyraził pragnienie, aby wszyscy ludzie otrzymali ten dar. Cóż bowiem człowiek większego może otrzymać czy posiąść nad Boga, który mu się udziela? Oto największa wartość w życiu. Sam Bóg jest największym bogactwem, o które powinniśmy się starać przez całe ziemskie życie. Nie chodzi o to, żeby teraz wyzbyć się wszelkich materialnych rzeczy, lecz by zawsze na pierwszym miejscu było pragnienie Boga. I temu pragnieniu powinny być podporządkowane wszystkie inne.
Cały czas jednak na tej drodze do zjednoczenia się z Bogiem stają nam różne przeszkody. Nazywamy je grzechami. Wszyscy mamy to doświadczenie zmagania się z nimi. Ciągle upadamy i potrzebujemy tego podniesienia przez Boga w sakramencie spowiedzi świętej. Może być jednak tak, że co prawda próbujemy wyzwolić się z jakiegoś grzechu, mamy mocne postanowienie poprawy po spowiedzi, a jednak nic albo bardzo niewiele się zmienia. Nasz Pan w dzisiejszej Ewangelii daje nam wskazówkę. Jeśli twoja ręka, noga, oko są powodem do grzechu – odetnij je (pozbądź się ich) (por. Mk 9, 43-47). To pewna metafora. Chrystus wskazuje na mechanizm grzechu. Często walczymy z samym grzechem, lecz zapominamy o walce z tym, co nas do grzechu prowadzi, co jest jego przyczyną. Leczenie samych objawów choroby daje tylko krótkotrwałe efekty. Potrzeba uleczenia jej przyczyny. To przynosi uwolnienie.
Moi drodzy, musimy zbadać, jakie są przyczyny każdego naszego grzechu, co nas do niego doprowadza. I radykalnie odciąć się od tego, wyrzucić to ze swojego życia. Tylko w ten sposób będziemy mogli odnosić sukcesy na drodze życia duchowego. Nie zawsze jednak łatwo jest dostrzec te rzeczy. Dlatego wołamy do Pana za psalmistą: Kto jednak widzi swoje błędy? Oczyść mnie z błędów przede mną ukrytych (Ps 19 (18), 13).
Znamy dobrze to powiedzenie zaczerpnięte z Ewangelii: Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje (Mt 6, 21). Kiedy zaczniesz przywiązywać swoje serce do Boga, zaczniesz Go coraz bardziej poznawać, to wtedy dopiero stanie się On dla ciebie największym skarbem. Możemy pragnąć tylko tego, czego wartość znamy. Poświęć trochę swojego czasu na poznawanie Boga, żebyś kiedyś nie żałował, że nie starałeś się o ten największy skarb, jaki istnieje. Amen.
o. Patryk Reczek CSsR