Uroczystość Najświętszej Trójcy mobilizuje nas do szukania autora porządku świata, jego przyczynowości i celowości, bo do przekonania o istnieniu Boga można dojść przez rozum. Jednak tam, gdzie nasze zdolności poznawcze się wyczerpują, wchodzi ON ze swoim Słowem, potwierdzając, że nie tylko JEST, ale też pokazując, JAKI jest. Dziś w uroczystość Trójcy Przenajświętszej Kościół "wychwala przedziwną tajemnicę odmienności Osób Boskich i Ich jedności w tej samej Boskiej naturze", która była objawiana ludziom stopniowo w historii zbawienia. Dlatego jako chrześcijanie nie możemy stać w miejscu, bo wtedy nasza wiara umiera. Musimy stawać się Jego uczniami. W tym pomaga nam niedzielna Eucharystia. Zapraszamy do naszych świątyń!
Wraz z jedenastoma apostołami powędrujmy z Jezusem na górę w Galilei, jak podał św. Mateusz nieco odmiennie niż św. Łukasz, który pisze o Górze Oliwnej. To, co nas zaskakuje, to fakt, że jeszcze teraz, nawet w obecności Jezusa, niektórzy jednak wątpili (Mt 28, 17). Ten brak wiary, to powątpiewanie wyrzucał Jezus już wcześniej, przy pierwszych zjawieniach po zmartwychwstaniu. Ale że teraz, po czterdziestu dniach wciąż wątpili? Czy to może usprawiedliwić nasze zwątpienia, nasze niedowiarstwo dziś? Na pewno nie, bo trzeba wciąż pamiętać napomnienie dane Tomaszowi: Nie bądź niedowiarkiem lecz wierzącym. (…) Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (por. J 20, 27-29).
Teraz na odchodne Jezus daje krótkie, ale zdecydowane polecenie: Idźcie i nauczajcie (Mt 28, 19). Polecenie udzielania chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego podprowadza nas do dzisiejszej uroczystości.
Każdego roku uroczystość Trójcy Przenajświętszej sprawia kaznodziejom sporo kłopotu. No bo co i jak mówić o Tajemnicy pisanej wielką literą. Skoro tajemnica, to tajemnica. Na tym w zasadzie można by poprzestać. Jednak wiemy, że człowiek jest ciekawy i próbuje rozmaite tajemnice zgłębiać, szukać zrozumienia.
Już dziecko, taki mały szkrab, gdy dostanie jakąś zabawkę, gdzie coś się rusza, coś świeci czy gra, próbuje dociec, co to jest. Chce „zrozumieć tajemnicę”, jak to działa i tak długo próbuje otworzyć, aż mu się uda... czasem skutecznie zepsuć.
Podobnie może być z przygotowaniem, a potem mówieniem kazania, homilii przy takiej okazji jak dzisiejsza. Można próbować naśladować tego malca i „rozumiejąc tajemnicę” równie skutecznie zepsuć wszystko. Mimo wszystko próbujemy wciąż na nowo przybliżać tę Tajemnicę objawioną nam przez Jezusa. Nie obyło się bez błędów i herezji przy próbach wyjaśnienia, bo przecież nie zrozumienia Trójcy Świętej. Jak to się działo?
Zapytaj dawnych czasów (Pwt 4, 32), radzi nam dziś autor Księgi Powtórzonego Prawa. Dla człowieka XXI wieku wydaje się to niepotrzebne. Po co wracać do tego, co było? Trzeba przecież „z żywymi naprzód iść”, a nie oglądać się wstecz, zwłaszcza gdy się już przyłożyło rękę do pługa. Niemniej warto posłuchać tej rady, bo takie zapytanie umożliwia zdobycie jakiejś wiedzy. Troszkę jak ów „szkrab” oglądający zabawkę – co tu można ruszyć, odkręcić.
Ta wiedza najpierw podpowie, że ludzie od zawsze wierzyli w jakiegoś boga, a może lepiej mówić – bóstwo. Zapewne jest w tym jakiś ślad tej rajskiej bliskości zniszczonej potem przez grzech pierworodny. Została jednak pamięć, że jest ktoś większy od człowieka. Wyobraźnia ludzka dopełniła reszty i w trakcie dziejów zapełnił się panteon najrozmaitszych bóstw.
Trzeba było dopiero objawienia, że Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko nie ma innego (Pwt 4, 39), by człowiek na miarę swoich możliwości poznał prawdziwego Boga. Konsekwencją tego poznania jest konieczność zachowywania praw i nakazów (Pwt 4, 1). Bo przecież „pan” ma władzę i możliwość stanowienia prawa, może żądać jego przestrzegania. Z tym będą przez całe wielki i tysiąclecia kłopoty, zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie. Pewnie też z tego powodu człowiek żył w lęku, strachu przed takim Bogiem, który objawił się jako jedyny, a poza Nim nie można innego mieć.
Niech ten „szkrab” dalej bawi się zabawką. Co jeszcze odkryje? Trzeba znów zapytać dawnych czasów… (por. Pwt 4, 32).
Tu się pojawia cały wysiłek teologów, począwszy od ojców Kościoła, by jakoś przybliżyć ludziom Tajemnicę. Przy okazji nieco wyjaśnia się, od kiedy mówimy „Trójca”, bo tego pojęcia nie używali apostołowie i nie funkcjonowało u pierwszych chrześcijan. Pojawiło się (w języku greckim) dopiero w III wieku i, co ciekawe, zostało ono zaczerpnięte z jakiejś herezji chrześcijańskiej.
Podobnie nie od razu mówiło się o „osobach”. Trzeba było wysiłku intelektualnego, by dostosować język, najpierw grecki, a potem łacinę do tych prób wyjaśniania. Przywołajmy niektóre z nich.
Tertulian jako pierwszy w III wieku sformułował określenie: „trzy Osoby jednej boskości”. I to było bardzo poprawne określenie Trójcy Świętej. Niestety zostało ono nieco zapomniane i dopiero półtora wieku później ojcowie kapadoccy (Grzegorz z Nyssy, Grzegorz z Nazjanzu i Bazyli Wielki) stworzyli formułę: „jedna natura istniejąca w trzech Osobach”. Stąd już było nieco bliżej do określenia, jakie sformułowano na soborze nicejskim w 325 r., że „Syn jest współistotny Ojcu”. Weszło ono później do wyznania wiary i tak do dziś w czasie Mszy św. modlimy się, wyznając wiarę.
Nie mniejszym kłopotem była próba zrozumienia, wyjaśnienia, kim jest Trzecia Osoba Trójcy. I tu nie obyło się bez wielkich sporów i podziałów. Pochodzi od Ojca i Syna, czy pochodzi od Ojca przez Syna? Ostatecznie wiemy, która wersja została przyjęta, bo w każdą niedzielę mówimy (oby świadomie): który od Ojca i Syna pochodzi.
Co nam zostanie z tego przyglądania się Tajemnicy? Po pierwsze, byśmy zawsze pamiętali, że w tej wielości Osób jest jedność Bóstwa. Po drugie, że mimo zróżnicowania Osób jest „jedność w Istocie i równość w Majestacie”, jak będziemy się modlić w prefacji. Po trzecie wreszcie, że mimo zrodzenia Syna przez Ojca oraz pochodzenia Ducha Świętego od Ojca i Syna nie ma tam czasowego następstwa. Oznacza to, że Trójca Święta to Byt odwieczny, źródło wszelkiego istnienia.
Spróbujmy dziś ze szczególną uwagą odmówić wyznanie wiary:
Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, stworzyciela nieba i ziemi…
Wierzę w Jezusa Chrystusa, Syna Jego Jednorodzonego…
Wierzę w Ducha Świętego […] który od Ojca i Syna pochodzi…
I równie świadomie wykonajmy znak krzyża, gdy celebrans będzie udzielał błogosławieństwa: w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
o. Marian Krakowski CSsR