W środę, 1 listopada, przypada uroczystość Wszystkich Świętych. Jest to wolny dzień od pracy, tym bardziej mamy obowiązek uczestniczenia we Mszy Świętej. W tę uroczystość uwielbiamy Boga wszystkich czasów w Jego świętych – w ludziach, którzy przeszli przez życie wierni Bogu i Jego przykazaniom. Dla nas są oni drogowskazami na drodze do wieczności, na radosne spotkanie z Ojcem w niebie.
Zapraszamy na Mszę Świętą na naszych cmentarzach lub w świątyniach!
Błogosławieni… Błogosławieni… Błogosławieni! Kościół uroczyście uwielbia dziś Boga w życiu swoich świętych, zebranych z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków (Ap 7, 9). Byli oni ludźmi błogosławieństw. Błogosławieni i szczęśliwi przypominają nam dzisiaj, że my także jesteśmy powołani do świętości.
Potem ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć (Ap 7, 9). Św. Jan Apostoł i Ewangelista w swojej majestatycznej wizji apokaliptycznej widzi najpierw sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela (Ap 7, 4) – ocalałą „resztę” sprawiedliwych synów Izraela, którzy uwierzyli i poszli za Barankiem Bożym. Następnie widzi i opisuje wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć (Ap 7, 9). Drugą grupę tworzą wierzący „z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków”, którzy okazali się wierni aż do końca: To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku, i opłukali swe szaty, i wybielili je we krwi Baranka (Ap 7, 14). Ta nieprzeliczona rzesza błogosławionych wyśpiewuje pieśń zwycięstwa Bogu i Barankowi: Zbawienie Bogu naszemu, Zasiadającemu na tronie, i Barankowi (Ap 7, 10).
Każdy zaś, kto pokłada w Nim nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty (1 J 3, 3). Według apostoła Jana, człowiek wierzący, który zna Boga i pochodzi od Boga (por. 1 J 4, 7), oczyszcza się proporcjonalnie do posiadanej wiary, natomiast pełne i ostateczne oczyszczenie nastąpi wówczas, gdy pozna Boga w sposób doskonały: będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest (1 J 3, 2). W teologii Janowej pośrednikiem tego eschatologicznego doświadczenia jest Jezus, posiadający imię Boże i równy Bogu. Świat nie zna Boga, bo nie poznał Jezusa Chrystusa – ikonę Ojca bogatego w miłosierdzie. Kto uwierzył Jezusowi i poszedł za Nim, uświęca się, podobnie jak On jest święty (por. 1 J 3, 3), a następnie świadczy o Nim swoim świętym i błogosławionym życiem.
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie (Mt 5, 3). W północnej części jeziora Genezaret na wysokości 150 metrów znajduje się wzniesienie, które tradycja chrześcijańska łączy z „Kazaniem na górze”. Powyżej znajduje się dominujące w krajobrazie jeziora Sanktuarium Ośmiu Błogosławieństw. Wzniesione zostało ono w 1937 roku na planie ośmiokąta w nawiązaniu do liczby błogosławieństw. Większość chrześcijańskich egzegetów porównuje „górę”, o której pisze św. Mateusz Ewangelista, do góry Synaj, na której Bóg, za pośrednictwem Mojżesza, przekazał swoją naukę opartą na Prawie Bożym – Dekalogu (Wj 19-20). „Kazanie na górze” wygłoszone przez Jezusa, Nowego Mojżesza, stanowi nową konstytucję dla nowego ludu Bożego. Skierowanie pierwszych trzech błogosławieństw do ubogich (por. Mt 5, 3), smutnych (por. Mt 5, 4) i spragnionych (por. Mt 5, 6) jest wyrazem Jezusowej misji skierowanej do najbardziej potrzebujących, pokrzywdzonych i opuszczonych w eschatologicznej perspektywie nadejścia nowej ery w historii zbawienia (błogosławieni, szczęśliwi, nagrodzeni, święci). Zauważmy, że wszystkie błogosławieństwa odnoszą się do tej samej kategorii ludzi – „ubogich” (anawim, amahares). Ubodzy, pokrzywdzeni, opuszczeni czy prześladowani przez innych ludzi są błogosławieni nie dlatego, że pod względem moralnym przewyższają innych, lecz z powodu szczególnej troski, jaką Bóg ich otacza. Opuszczony przez wszystkich ludzi ubogi i do tego lekceważony, pomijany, niejednokrotnie pogardzany, mimo tej pozornej nędzy jest całkowicie oddany Bogu, któremu bezgranicznie ufa. Ubogi w duchu (por. Mt 5, 3) jest zatem człowiekiem pokornym, człowiekiem głębokiej i ufnej wiary. Nie liczy na swoje, mizerne siły, gdyż wie, że nic nie posiada, a to wszystko, co otrzyma, jest wielkim i niezasłużonym darem. Człowiek ubogi w duchu bowiem, całą swoją nadzieję, przyszłość i los złożył w „ojcowskie ręce Boga”. Jego oparciem i pewnością jest Bóg, Jego dobroć i miłosierdzie. Jezusowe dodanie słów „w duchu” przesunęło akcent z ubóstwa społeczno-ekonomicznego na ubóstwo osobisto-moralne, a zatem, „ubodzy w duchu” przedkładali służbę Bogu ponad wszelkie korzyści materialno-finansowe. Ich prawdziwa pokora, uniżenie się, rezygnacja z bogactwa i dobrowolne ubóstwo są świadomym wyborem Boga i Jego królestwa, dlatego też już tu na ziemi uczestniczą w chwale Boga i jako błogosławieni, szczęśliwi i święci są domownikami Bożego królestwa. Wiemy dobrze, że bogactwo samo w sobie nie jest złem, niemniej jednak łączy się z ryzykiem zapomnienia o Bogu i o ubogich, o czym poucza nas sam Jezus w przypowieści o bogaczu i Łazarzu (Łk 16, 19-31).
„Wszystkie błogosławieństwa najpełniej realizują się w Jezusie; szczególnie mocno i wyraziście w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu. Można powiedzieć, że Jezus to Człowiek Błogosławieństw. Jezus nie tylko głosi błogosławieństwa. On żyje nimi i sam jest błogosławieństwami. Patrząc na Niego zrozumiecie, co znaczy być ubogim duchem, cichym i miłosiernym, co znaczy płakać, pragnąć sprawiedliwości, być czystego serca, wprowadzać pokój, cierpieć prześladowanie” (Jan Paweł II).
o. Edmund Kowalski CSsR