„Bycie człowiekiem” – to znaczy okazywanie wrażliwości na potrzeby innych ludzi – dotyczy każdego. Chrześcijanin jako uczeń Jezusa ma przeżywać swoje życie w kluczu miłosierdzia, które pozwala mu odkrywać wieczność pośrodku czasu. Nie można wciąż kryć się w życiu, jak uczynił to ewangeliczny bogacz, za parawanem bogactwa. Bo to czyni ślepym, nieczułym i obojętnym na los potrzebującego. Kto inwestuje tylko w doczesność i dobra materialne, musi się zadowolić tym, co one oferują, zatem tymczasowością i śmiertelnością. Kto natomiast nauczył się polegać na Bogu, zainwestował w ten sposób w życie wieczne.
Wsłuchajmy się w słowo Boże, by z odwagą stawać się darem dla innych.
Wczytując się w dzisiejszą liturgię słowa, przychodzi mi na myśl pewien motyw pojawiający się czasami w filmach: piękna willa, a przed nią luksusowe auto, za domem wielki basen, a przy nim na leżaku wypoczywa właściciel całej posiadłości, popijając beztrosko swój ulubiony napój i nie martwiąc się o swój los (bo przecież ma wszystkiego pod dostatkiem, a jego finanse są zabezpieczone), ani tym bardziej o los innych ludzi, żyjących w sąsiedztwie. Za chwilę kolejna scena: żebrak, siedzący gdzieś przy ulicy, obok którego przechodzi tenże bogacz – ignoruje go albo z litości rzuca mu jakieś drobne.
Tak można by przełożyć na współczesność usłyszane przed chwilą przez nas słowo Boże. Bardzo ciekawie się ono dziś układa: w pierwszym czytaniu słyszymy, jak nie powinniśmy postępować, w drugim czytaniu – przeciwnie – jak postępować, aby żyć zgodnie z wiarą. W Ewangelii natomiast słyszymy wskazówkę, co robić, aby osiągnąć życie wieczne.
W czytaniu z Księgi proroka Amosa słyszymy słowa potępienia skierowane do beztroskich na Syjonie i dufnych na górze Samarii (por. Am 6, 1), którzy wypoczywają i dobrze się bawią. W samym wypoczynku i zabawie nie ma nic złego – przecież każdy z nas tego czasami potrzebuje, są nawet okazje, które wręcz należy uczcić. Ważne jest tylko, by taki odpoczynek, zabawa, nie były celem samym w sobie, bezsensownym traceniem czasu. Problemem w historii z Księgi Amosa jest to, że biesiadnicy nie przejmują się upadkiem domu Józefa (Am 6, 6), czyli nie ma dla nich znaczenia tragiczny los Jerozolimy, jej upadek. Dlatego spotka ich kara. Podobny motyw widzimy w Ewangelii: oto bogacz, który wystawnie ucztował, nie przejmował się biedakiem, którego miał pod domem. I jego spotkały męki w otchłani. To, że Łazarz był w bramie, ma pewien sens symboliczny – to przypowieść o sądzie ostatecznym. Brama bowiem była dla ludzi starożytności miejscem sądu. Bogacz sam nie wie, że mijając żebraka w drzwiach swojego domu każdego dnia, skazuje się na sąd, daje oskarżycielowi kolejne dowody przeciwko sobie i sam podpisuje na siebie wyrok śmierci. W tym miejscu pojawia się dla nas bardzo ważne ostrzeżenie: nasze postępowanie w życiu doczesnym ma ogromny wpływ na życie wieczne. Tylko tu, na ziemi, mamy możliwość pokierowania swoim życiem tak, aby móc osiągnąć zbawienie. W jaki sposób?
Pierwszą rzeczą jest służba z miłością potrzebującym i ubogim, których mamy wokół siebie. Nie można się kręcić tylko wokół własnych potrzeb, korzyści, przyjemności – bo przecież żadnego bogactwa materialnego nie zabierzemy ze sobą. Na sądzie ostatecznym nie będziemy sądzeni z tego, co posiadaliśmy, tylko z tego, ile potrafiliśmy dać z siebie i swojego bogactwa – czy to materialnego, czy duchowego – innym. Drugą rzeczą jest przestrzeganie przykazań: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają! (Łk 16, 29). Przykazania są nam dane nie po to, aby nas zniewolić, ograniczyć, ale po to, aby łatwiej było nam wypełniać miłość do Boga i bliźniego. Dlatego warto podążać za sprawiedliwością, pobożnością, wiarą, miłością, wytrwałością, łagodnością, aby zdobyć życie wieczne, o czym usłyszeliśmy w drugim czytaniu. Tylko w ten sposób nasze życie, nasze postępowanie pomoże nam osiągnąć życie wieczne.
Najlepszym przykładem do naśladowania jest dla nas Chrystus, który stał się ubogim, aby nas ubóstwem swoim ubogacić. Troszczył się o dobro, potrzeby tych, którzy do Niego przychodzili, samemu będąc zupełnie ubogim. I do dziś troszczy się o nas, dając nam swoje słowo, a przede wszystkim siebie samego w Eucharystii.
W dniu dzisiejszym warto zastanowić się, czy ja sam czasem nie idę beztrosko przez życie, nie przejmując się konsekwencjami swojego postępowania ani potrzebami człowieka, którego mam obok? Jak mogę przenieść to słowo Boże dziś usłyszane do swojego codziennego życia? Przecież ceną jest życie wieczne, o które warto zadbać.
o. Grzegorz Pruś CSsR Redemptorysta Prowincji Warszawskiej, obecnie duszpasterz oraz katecheta w Parafii pw. św. Józefa i sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy – Toruń (Bielany