Jesteśmy przyzwyczajeni do korzystania z informacji, do gromadzenia zasobów wiedzy, dlatego trudno nam otworzyć się na tajemnicę Bożej mądrości. Podobnie też ludzki umysł ma problem z przyjęciem tajemnicy Trójcy Świętej. Z pomocą w nauce rozumienia tajemnic Bożych przychodzi Duch Święty. Dzięki Niemu człowiek już w chwili chrztu otrzymuje niezatarty znak tajemnicy Osób Boskich. A odnawia swoją łączność z Trójcą, kiedy z wiarą kreśli na sobie znak krzyża, wymawiając Imiona Boskie. Pan sam stwarza nam drogę do spotkania z misterium swojej obecności, wielkości, świętości. A tą drogą jest liturgia Mszy Świętej. Tutaj prawdziwa rozkosz tkwi w poznawaniu, nie w poznaniu.
Pozwólmy słowu Bożej mądrości przeniknąć do naszych serc i umysłów.
Żyj w imię Trójcy Przenajświętszej!
Wiele razy czynimy znak krzyża i wypowiadamy słowa: „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. W ten sposób wyznajemy wiarę w Trójcę Świętą. Te słowa i znak krzyża znamy już od dzieciństwa. I te słowa towarzyszą nam przez całe nasze życie. Tymi słowami kapłan przy chrzcie świętym włączył nas do wspólnoty Kościoła. Te słowa są nieodłączne przy sakramencie pokuty i pojednania, kiedy kapłan udziela rozgrzeszenia: „I ja odpuszczam Tobie grzechy w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Te słowa wypowiadają małżonkowie, kiedy składają przysięgę małżeńską: „Tak mi dopomóż, Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci”. Znak krzyża czynimy także, kiedy rozpoczynamy i kończymy Eucharystię, kiedy rozpoczynamy i kończymy modlitwę. Znak krzyża jako symbol postawiony zostanie na naszym grobie po śmierci. Tak więc widzimy, że znak krzyża prowadzi nas przez życie.
Zatem w uroczystość Najświętszej Trójcy warto wniknąć w treść znaku krzyża i wypowiadanych słów, bo tak naprawdę w tym znaku zawiera się nasze życiowe powołanie.
Znak krzyża jest dla nas zaproszeniem, aby wszystko czynić w Imię Trójcy Przenajświętszej. Aby nasze życie nieustannie zanurzać w doskonałą jedność i przestrzeń wzajemnej miłości Trójcy Przenajświętszej.
Zachęcają nas do tego dzisiejsze czytania, które przypominają o doskonałym współdziałaniu Trzech Osób Boskich i Ich wzajemnej przenikającej obecności i istnieniu. Pierwsze czytanie możemy odnieść do Boga Ojca jako Stworzyciela, drugie do Syna Bożego jako Zbawiciela i Odkupiciela, a Ewangelię do Ducha Świętego jako Uświęciciela.
To właśnie „w imię Ojca” możemy tworzyć naszą codzienność i rozpoczynać wypełnianie naszych życiowych obowiązków i zadań. Podobnie jak przywódca państwa wysyła ambasadora do obcego kraju, tak i my zostaliśmy posłani na ziemię przez Boga Ojca, aby kontynuować Jego dzieło stwarzania świata.
Jest to zadanie trudne i odpowiedzialne, ponieważ przez grzech skazujemy się na zatracenie i wyniszczenie. Bóg jednak nie oddał nas we władanie ciemności i grzechu, lecz przyszedł z ratunkiem i ocaleniem. Wypełnił ten plan przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. To Syn Boży przyniósł miłosierdzie i zbawienie. To Jezus wprowadził nas w tajemnicę miłości Boga i stał się dla nas wzorem, jak wykonywać dzieło doskonalenia świata i dzieło zbawienia siebie i innych.
Kiedy ktoś kogoś kocha, pragnie dla tej drugiej osoby tylko dobra. Pragnie dać jej wszystko to, co najlepsze, chcąc uczynić ją naprawdę szczęśliwą. Poświęca swój czas, rezygnując ze swoich potrzeb na rzecz ukochanej osoby. Podobnie uczynił Jezus wobec nas ludzi. Jezus nie tylko ukazał, jak bardzo „Bóg umiłował świat”, lecz także zapowiedział nadejście Ducha Świętego, który może być Przewodnikiem po krętych i czasem poplątanych drogach naszego życia. Jezus powiedział, że tylko w mocy Ducha Świętego możemy kontynuować Boże dzieło w nas i przez nas. Wyraźnie usłyszeliśmy to w słowach dzisiejszej Ewangelii: „Duch Święty doprowadzi was do całej prawdy”. To Duch Święty działa w Kościele Syna Bożego. Mieszka i przebywa w Kościele, aby doprowadzić do końca dzieło Jezusa i przekazać Bogu lud, nabyty krwią Chrystusa. On jest nam dany na odpuszczenie grzechów i jako źródło wszelkiego uświęcenia. Bez Jego pomocy nie możemy powiedzieć, że Panem jest Jezus.
Jakże głęboka treść i sens znajduje się w tych prostych słowach: „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Jest to skrót naszej wiary i życiowego powołania. To jednocześnie najpiękniejsza i chyba najkrótsza modlitwa. Chodzi o to, aby tę prostą modlitwę należycie rozumieć, przeżywać i wypełniać. Aby ta prosta modlitwa – prostowała drogi życia.
Często bowiem widać, jak boleśnie ktoś przeżywał losy swojego dzieła, jak płakał nad tym, że coś się nie udało, ponieważ na początku zapomniał przeżegnać siebie i swoją pracę. Zaczął w swoim imieniu, w imię człowieka, w imię swoich mięśni i swojego umysłu, a nie w imię Trójcy Przenajświętszej. Bo liczył tylko na siebie, na swoje umiejętności. Już z góry skazane są na tragiczny koniec te dzieła, które rodziły się bezbożnie, które człowiek tworzył, nie myśląc o Bogu Trójjedynym.
Warto dziś zapytać, na ile wkraczam w swoje codzienne życie w imię Trójcy Świętej? Z jaką czcią i godnością robię znak krzyża przy różnych okazjach? Jak często jestem świadomy obecności Trójcy Świętej w mojej codzienności?
o. Marian Więckiewicz CSsR Kapelan Szpitala Miejskiego nr 4 w Gliwicach Sp. z o.o. – Gliwice