Wielki Piątek jest dniem śmierci Chrystusa. Tego dnia Kościół nie sprawuje Eucharystii, ale trwa na modlitwie, rozważając mękę i śmierć Zbawiciela. Po południu w kościołach sprawujemy Liturgię Męki Pańskiej z adoracją krzyża. Na zakończenie liturgii Najświętszy Sakrament zostanie procesyjnie przeniesiony do grobu Pańskiego. Po liturgii trwamy na Adoracji Najświętszego Sakramentu w grobie Pańskim. Ofiary składane tego dnia na tacę są przeznaczone na utrzymanie miejsc świętych w Ziemi Świętej.
Bóg sprawiedliwy i miłosierny
Są ludzie, którzy powątpiewają, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze. To przecież Pan bogaty w miłosierdzie. On kocha każdego takim, jaki jest. Jego miłość jest bezwarunkowa, czyli nie domaga się od człowieka niczego. Jak zatem może karać za grzechy?
Są ludzie, którzy nie mogą patrzeć na krzyż. Jest to obraz okrucieństwa, poniżenia człowieka, brutalnego traktowania innych. Zresztą jak Bóg miłujący swojego Syna mógł dopuścić, aby coś takiego Mu się przytrafiło? Miłość chroni i nie pozwala na przemoc. Gdyby Bóg był miłością, nie doszłoby do takiej tragedii.
Są ludzie, którzy z wielką radością przyłączyliby się dzisiaj do żyjącego w II wieku Marcjona. Uważał on, że Biblia mówi o dwóch różnych Bogach: złym i groźnym Bogu Starego Testamentu, który domaga się sprawiedliwości i jest skłonny do karania za grzechy oraz o dobrym Bogu Nowego Testamentu, który obdarza ludzi miłością i przebaczeniem. Tymczasem Kościół odrzucił poglądy Marcjona jako herezję, a w Biblii chrześcijańskiej jest też miejsce dla ksiąg starotestamentowych.
Bóg jest więc sprawiedliwy i miłosierny. A miejscem, w którym spotykają się Boża sprawiedliwość i jego miłość miłosierna, jest Chrystusowy krzyż. Tu Bóg godzi sprawiedliwość z miłością. Tak bowiem kocha człowieka, że za grzechy ludzkie składa siebie w ofierze Jezus Chrystus, Syn Boży. To ludzie winni umrzeć za swoje grzechy, a tymczasem Bóg uczynił za nas grzechem swojego własnego Syna (por. 2 Kor 5, 21). Benedykt XVI uczy, że „miłość Boga do swojego ludu i do każdego człowieka jest zarazem miłością, która przebacza. Jest ona tak wielka, że zwraca Boga przeciw Niemu samemu, Jego miłość przeciw Jego sprawiedliwości” (Deus caritas est, 10).
On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w jego ranach jest nasze zdrowie (Iz 53, 5). To męka Chrystusa i śmierć na krzyżu są ceną za nasze wyzwolenie od grzechów. Czasem jednak niektórzy ludzie krytykują chrześcijaństwo za to, że głosi Boże przebaczenie. Uważają tę naukę za demoralizującą i niemoralną, ponieważ sądzą, że takie wspaniałomyślne przebaczenie zachęca człowieka do grzechu. To jak powiedzenie: „Przyjdźcie wszyscy! Kto tylko zechce, otrzyma przebaczenie grzechów. To wszystko jest bardzo łatwe i nic nie kosztuje”. To tak, jakby Jezus powiedział: „Cóż, przecież jesteś tylko człowiekiem. Nie mogę oczekiwać od ciebie zbyt wiele. Rób, co chcesz; i tak ci przebaczę”. A człowiek jest przekonany, że Bóg mu wybaczy, gdyż w końcu to Jego obowiązek.
Wszystko to wynika z niezrozumienia tego, co oznacza Boże miłosierdzie. Boże przebaczenie nie jest darmowe; Jezus zapłacił za nie wysoką cenę. Widzimy to dzisiaj, gdy patrzymy na ukrzyżowanego Syna Bożego. Sam Bóg płaci za nasze wyzwolenie od grzechów! Jeśli oferuje nam przebaczenie, to z rękami przebitymi gwoździami. Kto myśli, że przebaczenie to darmowa łaska, niech spojrzy na krzyż, a wtedy zobaczy, ile to Boga kosztowało, aby uwolnić nas od zła. Jeśli uważamy grzech za coś trywialnego, wystarczy popatrzeć na krzyż, aby przekonać się, czym naprawdę jest grzech. To nie gwoździe przybijają Jezusa do krzyża, lecz nasz grzech. To on zadaje ból Jego sercu, jak i ciału. Przebaczenie grzechów nie jest owocem ludzkich łez wylanych w smutku; jego źródłem jest krew Syna Bożego, przelana na krzyżu.
„Płacz Go, człowiecze mizerny, patrząc, jak jest miłosierny. Jezus, na krzyżu umiera, słońce jasność swą zawiera”. Krzyż Chrystusa ukazuje Bożą sprawiedliwość, ale i miłość miłosierną. W godzinie Krzyża jaśnieje blask wielkości i głębi Bożej miłości. Śmierć Jezusa na Golgocie jest najwyższym dowodem na to, jak Bóg kocha człowieka (por. J 15, 13). „Jezus ofiarował swoje życie za wszystkich, również za tych, którzy byli nieprzyjaciółmi, by w ten sposób przemienić serce” (Lumen fidei, 16). Miłość Boża, która w Jezusie ukrzyżowanym wychodzi naprzeciw grzesznikom, przynagla, aby odpowiedzieć miłością na miłość, jaką Bóg obdarza człowieka. Jak bowiem uczy św. Bernard, Bóg chce nam nie tylko pokazać, jak bardzo nas kocha. Kto kocha, pragnie być kochanym. Kiedy Bóg kocha, nie pragnie niczego innego, jak tylko być kochanym.
Przebaczenie to dar Boży, który kosztuje. Nie tylko Boga, ale również nas, grzeszników. Kto otworzy się na miłosierną miłość Boga, będzie już należał do Niego, gdyż przylgnie do Pana, ofiarując Mu całą swoją miłość. Odpuszczenie grzechów jest darem, który porusza człowieka, by ukochać Boga całym sercem i okazać Mu wdzięczność za Jego miłosierdzie. Komu bowiem więcej darowano, ten też bardziej będzie miłował (Łk 7, 42-43). A miłość to więcej niż wzruszenia i dobre pragnienia. To życie wypełnione czynami, które podobają się Bogu i zaangażowaniem się w służbę dla bliźnich, aby obdarować ich tym, co najlepsze.
o. Ryszard Hajduk CSsR Profesor doktor habilitowany, wykładowca na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie oraz w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów w Tuchowie – Braniewo