W środę ponownie nasze myśli i serca skierujemy na Jasną Górę, aby uczcić Najświętszą Maryję Pannę Częstochowską. W wielu naszych kościołach trwa specjalna nowenna przed tą uroczystością. Można powiedzieć, że jest to bardzo polskie święto. Czym jest i czym powinna być dla nas Jasna Góra, przypominał Święty Jan Paweł II, gdy mówił: „Na Jasną Górę przychodzimy do Matki Boga z wielowiekowym już depozytem naszego zawierzenia, które jest dziedzictwem całych pokoleń”.
Cóż można jeszcze powiedzieć o Tej, której oblicze króluje w „zakątku na tej ziemi”, czego by nie napisano w wierszach i powieściach, nie wyśpiewano w pieśniach i piosenkach? Czy jest coś, co już wcześniej nie rozbrzmiewałoby w sercach pokoleń, które pielgrzymowały na Jasną Górę po nadzieję, nawrócenie, ratunek, decyzję, uzdrowienie? Czego nie można by odczytać z tysięcy znaków wotywnych zawieszonych na ścianach kaplicy jasnogórskiego obrazu?
A przecież każdy człowiek, który tam przychodzi – a przychodzi tak wielu – dopisuje swoje własne słowo do tego od wieków tworzonego poematu, dedykowanego Czarnej Pani z obliczem przeoranym husycką szablą. Słowo zrodzone w sercu dziecka przytulającego się do serca Matki.
Zadziwiające jest to, że w odróżnieniu od innych wielkich sanktuariów maryjnych rozsianych po całej Europie, a nawet w świecie całym, Jasna Góra nie była nigdy miejscem jakiegoś spektakularnego objawienia Najświętszej Maryi Panny. Maryja nie ukazała się tam ludziom inaczej, jak właśnie tylko w tym wizerunku, który – zapewne nie podejrzewając, jak ważnym stanie się dla narodu, do którego go sprowadzili – pustelnicy św. Pawła przywieźli ze sobą z Węgier pod koniec XIV wieku. Przez wieki wizerunek ten obrósł legendami dotyczącymi jego pochodzenia, ale przecież zawsze pozostał taki sam – niemal surowe oblicze Niewiasty, Matki, trzymającej w objęciach Syna, wpatrującej się prosto w serca tych, którzy przed Jej wizerunkiem stawali, klękali, padali na twarz.
Skąd więc ta niezwykła moc, skąd siła przyciągania serc, skąd tłumy zmierzające na Jasną Górę, skoro nie jest to tylko ludzka ciekawość, która goni rzesze do tego, co niezwykłe, inne, spektakularne, wymykające się prawidłom naszej ludzkiej codzienności?
Może z tego, że Jasna Góra jest domem Matki. Ona tam jest. Jej oczy czujnie wypatrują każdego dziecka. I tego, które powraca do Niej pełne radości z odniesionych sukcesów. I tego, które ze wstydem podnosi ku Niej swoje spojrzenie, przynosząc ze sobą swoje grzechy, pomyłki i porażki. Dzieci, które radośnie wchodząc w życie, pytają Ją o drogę, radę i wskazówkę, i te, które wiedzą, że gdzieś już tę drogę zagubiły, że stanęły nad przepaścią. A przecież, jak przypomniało dzisiejsze słowo Boże, Ona właśnie jest utożsamiana z tą Mądrością, która towarzyszyła wszechmocnemu Stwórcy wszechświata, od wieków istniejąc w Jego zbawczym planie dla ludzkości. To Ona króluje na tej górze, na którą wstępujemy, by Jej Syn pouczył nas o swoich drogach, drogach sprawiedliwości i pokoju, drogach, na których człowiek może odnaleźć swoje prawdziwe szczęście. Jakże widzialnie przedstawia to ta święta ikona: Maryja kieruje swoją dłoń ku Chrystusowi, ukazuje Go, wskazuje Tego, który jest Drogą.
Podkreślają to wyraźnie słowa Ewangelii: Uczyńcie wszystko, cokolwiek On wam powie. Bo to On, Jej Syn, jest Drogą, Prawdą i Życiem. Ileż razy te słowa powtarzali wielcy synowie naszego narodu: św. Jan Paweł II, ks. prymas Stefan Wyszyński…
Nie ma czasu na wymienianie wszystkich ważnych wydarzeń z naszej historii, których Jasna Góra była świadkiem, czy tych, które dokonywały się w obecności powielanego w tysiącach kopii wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej. Przypomnijmy tylko wydarzenia sprzed czterdziestu lat. Sierpień 1980 – gdy uciemiężony i sponiewierany naród zawołał o swoje prawa, było tak bardzo oczywistym, że prawa te – prawo do godności i wolności – są zakorzenione w prawdzie Ewangelii. Że życie prawdziwe nie może tej Ewangelii lekceważyć. A drogą jest nie prawo przemocy, lecz prawo miłości i zrodzonego z niej szacunku dla każdego. W miejscach protestu zawsze było obecne w mniej lub bardziej symboliczny sposób to Oblicze, naznaczone na wieki bliznami. I przyszło zwycięstwo, po raz kolejny dom Matki stał się Jasną Górą zwycięstwa.
Dziś po raz kolejny te słowa: Uczyńcie wszystko, co mój Syn wam mówi powinny rozbrzmieć w naszych uszach. W tych właśnie czasach, gdy ideologizacja demokracji i całkowicie pomylone pojęcie wolności ludzkiej doprowadzają człowieka na skraj moralnego obłędu. Gdy prawa Boskie chce się zastąpić prawami stanowionymi przez większość, gdy człowiek chce zająć miejsce Boga, ustalając przez głosowanie, co jest dobre, a co złe, co jest rodziną, a co nią nie jest, do kiedy lub od kiedy można pozbawić człowieka życia, czy to w łonie matki, czy na łożu cierpienia. Gdy prawdę zastępuje to, co wygodne, przyjemne, popularne. Gdy z mediów krzyczą do nas trwające kilka sezonów autorytety celebrytów, usiłujących dzielić się swoimi mądrościami na temat sposobu życia i dróg do osiągnięcia szczęścia.
To prawda, Jasna Góra nie była miejscem spektakularnych objawień, które mogłyby przyciągnąć zainteresowanie mediów. Ale jednak tam właśnie dokonuje się objawienie nieustanne. To Jezus Chrystus jest najpełniejszym objawieniem miłości Boga do człowieka, pełni ludzkiej godności i wolności, prawdy. I Ona, nasza Matka, w swoim częstochowskim wizerunku na Niego właśnie wskazuje, prosząc nas o wsłuchanie się w Jego głos, dokonujący objawienia w naszych sumieniach. Czyńcie wszystko, co On wam mówi.
I to właśnie objawienie, rozbrzmiewające w głosie sumienia, prowadzące umysł do prawdy, a wolę do działania, do zmiany życia, dokonuje największych cudów. I tak zaczyna się powstawanie z grzechów, rozpaczy, zniechęcenia. Tak właśnie zaczyna się kolejne zwycięstwo.
o. Jacek Dembek CSsR Przełożony domu zakonnego, misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów, rekolekcjonista sióstr zakonnych i księży oraz wykładowca filozofii w Wyższym Seminarium Duchownym Redemptorystów w Tuchowie – Warszawa