Zapowiedź tego, co czekało Izraelitów, dodała im otuchy, by czas próby przeżyli w ufności. Ważnym elementem budowania otuchy była wspólna modlitwa. Wiara spowodowała, że Abraham i inne osoby przymierza podjęły drogę ku obietnicy danej przez Boga. Pokonali konieczny etap dla dalszej realizacji obietnicy, chociaż za swojego życia nie osiągnęli celu. Chrystus zachęca swoich uczniów, by podjęli dzieło królestwa niebieskiego. Jego rozwój domaga się zaangażowania na podstawie wiary, bo sam uczestnik dzieła zbawienia często nie widzi skutków swej pracy. Realizacja obietnicy przychodzi w momencie najmniej spodziewanym i w formie zupełnie nieoczekiwanej. Dzisiejsza liturgia słowa daje nam kolejną okazję do umocnienia w nadziei ku rzeczom przyszłym.
Gdy słyszymy ten fragment Listu do Hebrajczyków, to od razu pojawia się u wielu myśl – no tak, znowu będą obrabiać Abrahama i jego wielką wiarę. Podobnie może być z Ewangelią. To wszystko już wiemy doskonale. I wyłączamy się!
Czy już są tu wśród nas tacy wyłączeni? Mam nadzieję, że jeszcze nie.
Postaram się pójść inną drogą, bo możliwości dziś wiele.
Najpierw Księga Mądrości. Noc ową oznajmiono wcześniej naszym ojcom, by nabrali otuchy. O jakiej nocy mówi Mędrzec? Zapewne wiemy – wobec tego odłóżmy na chwilkę głośną odpowiedź.
Możemy znaleźć i inne zdanie, tym razem w Księdze Hioba: Niech przepadnie dzień mego urodzenia i noc, gdy powiedziano: Poczęty został mężczyzna.
Wypadałoby powiedzieć – różnie może się rozwinąć to, co się dobrze zapowiadało.
Miała być wielka radość, a nadszedł jakiś dramat, jak wtedy, gdy pośród radosnej zabawy dziecko potknęło się i rozbitą butelką czy szklanką przecięło tętnicę szyjną. Zmarło! Taka tragedia, takie nieszczęście. Nie tego oczekiwali rodzice i zaproszeni goście. A tak dobrze się zapowiadało!
Miało być wielkie szczęście zaczęte w garniturze i białej sukni, a po niewielu latach rozwód, sąd biskupi, sprawa o orzeczenie nieważności małżeństwa. Albo przynajmniej nie takie szczęście, jakiego się spodziewali. Być może zabrakło tego, o czym pisał św. Paweł Efezjanom i do czego nawiązywał papież Franciszek, by nie kłaść się spać bez pojednania. A tak dobrze się zapowiadało!
Miała być radość z większego komfortu podróżowania. Nowy, lepszy i ponoć bardziej bezpieczny samochód – a tu wypadek i szpital, albo i cmentarz. Tragedia, nieszczęście – a tak dobrze się zapowiadało.
Każdy z nas zapewne mógłby przytoczyć ze swego doświadczenia podobne sytuacje, gdy dobrze się zapowiadało… a wyszło, jak wyszło!
Czy mogli, czy mieli prawo rozczarować się Izraelici w tę wspomnianą przez mędrca paschalną noc? Byli w lepszej sytuacji niż Egipcjanie, otrzymali ostrzeżenie oraz wyraźne polecenie, jakiego znaku użyć, by ocaleć w noc przejścia anioła śmierci. Słowem – im dano więcej. Czy zatem nie mógł potem Bóg więcej od nich żądać? Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie.
Zaczęło się dobrze, ale potem przyszły trudy i zniechęcenie, bo pustynia, a wreszcie niewierność i chęć powrotu do niewoli.
Czy mogli, czy mieli prawo rozczarować się apostołowie w noc Ogrójca przy pojmaniu Jezusa? Pewnie nie pamiętali wtedy Jezusowych słów: Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo.
Zaczęło się od entuzjazmu pójścia za Jezusem – podziwiali cuda, sami takich dokonywali – a potem przyszedł strach o siebie i o swoje życie.
Zasadne wydaje się pytanie – czy mam prawo, czy mogę poczuć się rozczarowany tym, co daje mi dziś, tu i teraz Bóg?
To, że żyjesz w kraju może nie najbardziej dostatnim, ale jeszcze w miarę bezpiecznym czy to powód do rozczarowania? Jak słyszymy o Francji, Niemczech czy Syrii – tam jest znacznie trudniej.
To, że masz zdrowe podejście do rodziny i małżeństwa, mimo trudności, jakie być może przeżywasz – czy to powód do rozczarowania? Zachód i północ Europy ma tu o wiele trudniej.
To, że masz w zasadzie w każdej chwili dostęp do sakramentów, czy to powód do rozczarowania? W ilu miejscach trzeba się ukrywać z wiarą i jej praktykowaniem. I to nie gdzieś daleko w Iraku czy Sudanie. Wspomnijmy pewną dziewczynę z Francji, która u początku pobytu w Polsce zdziwiła się, że u nas można chodzić z widocznym krzyżykiem na szyi i nikt nie robi z tego powodu zarzutu, nikt nie atakuje. U nich to nie do pomyślenia – bo świeckość państwa i nie tylko. Tak daleko można zajść w głupocie albo w lęku przed obcymi. Ale to oznacza, że nie jest się tak naprawdę u siebie.
Tamci w Egipcie otrzymali wyraźne wskazówki i znak ocalenia. To samo możemy powiedzieć o sobie. Sakrament pokuty – spowiedź jest takim znakiem ocalenia i powrotu na właściwą drogę. Takim znakiem umocnienia na tej drodze jest Komunia św.
Tu dochodzimy do ważnej nauki, jaką daje dziś Jezus. Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Niestety, a może na szczęście jesteśmy tymi, którzy znają wolę swojego Pana! Posłużę się słowami ojca świętego Franciszka: Dzisiaj Jezus zaprasza cię, wzywa cię, byś zostawił swój ślad w życiu, ślad, który naznaczyłby twoją historię i historię tak wielu.
Jaki to ma być ślad? Zapewne jest wiele możliwości. Ja chcę zwrócić uwagę na takie jedno słowo – świętość.
Żachnąłeś się…? Nie szkodzi! Nie o aureolę chodzi, ale o znajomość i wypełnianie woli Pana Boga na co dzień.
Sługa, który zna wolę swego pana – pierwszy etap to znajomość przykazań Bożych. A z tym nie jest najlepiej, niestety, mimo wielu lat katechizowania. Jak muszą się męczyć czasem rodzice dzieci, które przygotowują się do pierwszej komunii św. Oni sami muszą najpierw przypomnieć sobie albo się nauczyć tych przykazań, by móc odpytać dziecko.
Powie ktoś – czy to naprawdę takie ważne?
Przywołajmy tu młodzieńca ewangelicznego, który pytał Jezusa co ma czynić, by osiągnąć niebo. Zachowuj przykazania! Proste i jasne wskazanie dla niego i dla nas dziś. Ktoś powie – to niewykonalne. No to jest twoje zdanie, bo Jezus ma na ten temat odmienne zapatrywanie.
Ktoś inny powie – dziś przykazania nie są tak istotne, liczy się bardziej charyzmatyczne podejście, otwartość na Ducha Świętego. Bez wątpienia liczy się, ale przykazań Duch Święty nie likwiduje, nie znosi. On pragnie nas wznieść wyżej niż litera prawa, ale nie poza nim.
By pozostać już przy tej konwencji przykazań spójrzmy i na drugą część Jezusowej wypowiedzi. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę.
Może pojawić się myśl – to lepiej nie znać?! Zła to myśl i na pewno od diabła pochodząca. Istnieje bowiem niewiedza, ignorancja zawiniona. To jest wszystko to, co mogłeś poznać, o czym mogłeś się dowiedzieć, a nie chciałeś. Najczęściej z lenistwa czy lekceważenia. I tu na pewno nie będzie taryfy ulgowej – bo komu wiele dano, od tego wiele wymagać będą.
Bracie i siostro, kim czy też jakim chcesz być? Rozczarowanym chrześcijaninem na kanapie czy pogodnym wędrowcem, by posłużyć się oklepanym już nieco sformułowaniem papieża Franciszka.
Oby to, co się dobrze zapowiada równie dobrze kiedyś skończyło się – w niebie.
Duszpasterz w parafii św. Józefa i sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Toruniu (Toruń-Bielany)
o. Marian Krakowski CSsR