Piotr i Paweł – każdy z nich miał do odegrania wielką rolę w zbudowaniu Kościoła Bożego. Być może Paweł słyszał o wielkich cudach Piotra, może nawet widział go, jak rybak dawał świadectwo przed Sanhedrynem, ale wtedy go nienawidził, bo był zaprzeczeniem wszystkiego, co kochał. Potem także Paweł, tak jak Piotr, został wybrany przez Pana na Apostoła. Spotkali się, gdy każdy z nich już wiele się natrudził dla królestwa Bożego. Piotr nie przekazał Pawłowi Ewangelii, ale zatwierdził to, co Paweł otrzymał od Pana, że jest to zgodne z Ewangelią daną przez Chrystusa Dwunastu. Obydwaj wypełnili swoją misję apostolską aż do przelania krwi, naśladując swojego Mistrza w sposób doskonały. Na ich świadectwie opiera się nasza wiara.
Posłuchajmy epizodów z życia naszych ojców w wierze.
Kościół powszechny już od 258 r. obchodził święto obu apostołów Piotra i Pawła 29 czerwca, zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie. Obaj apostołowie byli współzałożycielami gminy chrześcijańskiej w Rzymie, obaj w tym mieście oddali swoje życie dla Chrystusa (ok. 67 roku) i w Rzymie znajdują się ich relikwie oraz bazyliki-sanktuaria poświęcone ich czci. Po tzw. edykcie mediolańskim cesarza Konstantyna Wielkiego (313 r.) ciało św. Piotra przeniesiono do nowo wybudowanej bazyliki na jego grobie, na wzgórzu watykańskim, gdzie był ukrzyżowany, według świadectwa Orygenesa, głową w dół na własną prośbę, gdyż czuł się niegodnym umierać na krzyżu jak Chrystus. Ciało św. Pawła również przeniesiono na miejsce jego męczeństwa (Aquae Salviae za Bramą Ostyjską w Rzymie), gdzie cesarz wystawił ku jego czci wspaniałą bazylikę – św. Pawła za Murami.
W owych dniach Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana, a gdy spostrzegł, że to spodobało się Żydom, uwięził nadto Piotra (por. Dz 12, 1-3). Wydawać by się mogło, że zabicie wszystkich apostołów przebywających i głoszących Ewangelię w Jerozolimie unicestwiłoby cały Kościół. Inaczej jednak myśli i planuje Bóg. Tam, gdzie kończą się możliwości człowieka, dopiero rozpoczyna się dzieło Boga. Moc w słabości się doskonali (por. Dz 12, 9) – przypomina nam wciąż Apostoł Narodów. Paradoksalnie, prześladowania apostołów i ich uczniów wytyczają nowe sposoby i miejsca misji ewangelizacyjnej Kościoła. Piotr, cudownie uwolniony z ręki Heroda i z tego wszystkiego, czego oczekiwali Żydzi, zaczyna głosić Ewangelię w Antiochii, a potem w Rzymie – sercu imperium. Szymon, syn Jony, zanim stanie się Piotrem – „skałą Kościoła” i pierwszym papieżem, czyli widzialnym zastępcą Chrystusa na ziemi, będzie musiał przejść długą i trudną drogę oczyszczenia i nawrócenia.
Od wszelkiej trwogi Pan Bóg mnie wyzwolił (por. Ps 34, 5). Refren psalmu 34, który przed chwilą odśpiewaliśmy, doskonale oddaje głęboki sens pielgrzymki wiary Szymona – Piotra. Twardy i porywczy rybak znad Jeziora Galilejskiego, powołany przez Jezusa z Nazaretu, staje się jednym z Jego najbliższych i najbardziej uprzywilejowanych uczniów. Zawsze pierwszy, zawsze bardzo odważny i szybko chwytający za miecz w obronie swojego umiłowanego Mistrza. Jednak w chwili próby przed słabą kobietą wypiera się znajomości z Galilejczykiem: Nie znam tego Człowieka (Mt 26, 72). Wielu z nas zastanawia się, dlaczego Jezus wybrał właśnie jego na swojego zastępcę na ziemi. Właściwą odpowiedź znajdujemy w dzisiejszym fragmencie Ewangelii.
Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego (por. Mt 16, 16). Na prowokujące pytania Jezusa – Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? i A wy za kogo Mnie uważacie? – tylko Szymon Piotr daje właściwą odpowiedź: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. W kontekście wiary pobożnego Żyda można zrozumieć tylko pierwszą część odpowiedzi Szymona. Jednak w kontekście tej samej monoteistycznej wiary mówienie o Jezusie Chrystusie, który jest „Synem Boga żywego”, jest czymś nadzwyczajnym, pochodzącym bezpośrednio tylko od Boga. Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie (por. Mt 16, 17). Wydaje się słusznym twierdzenie, że Jezus, Syn Boga Najwyższego, czekał na objawienie woli Swojego Ojca. To Bóg Ojciec wybrał i wskazał zastępcę swojego Syna na ziemi, a Jezus Chrystus, Syn Boga, potwierdził ten wybór uroczyście i publicznie: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej Opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego (por. Mt 16, 18). Brzemienne w skutkach słowa uroczystej inwestytury Szymona Piotra na widzialnego zastępcę Jezusa Chrystusa na ziemi zostały umieszczone genialną ręką Michała Anioła u podstawy wspaniałej kopuły wieńczącej Bazylikę św. Piotra na Watykanie. Po zmartwychwstaniu Jezus nie tylko potwierdza prymat piotrowy, o czym świadczy naoczny świadek św. Jan Apostoł i Ewangelista (J 21, 15-19), ale wskazuje na jeszcze inny, bardzo ważny wymiar wybrania i prymatu Szymona – Piotra: Szymonie, synu Jony, czy miłujesz mnie więcej aniżeli ci? Tym, co odróżniało i ma odróżniać Piotra i jego następców od innych uczniów Chrystusa, jest przede wszystkim prymat miłości: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.
W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem (2 Tm 4, 7). Podobną, długą i trudną pielgrzymkę wiary musiał przejść Szaweł – Paweł z Tarsu. Gorliwy Izraelita w imieniu tego samego Boga najpierw krwawo prześladuje wyznawców Chrystusa. Potem „zrzucony z siodła” swoich błędnych przekonań spotyka Tego, którego prześladował – Jezusa Chrystusa. Nowo nawrócony i ochrzczony Paweł zostaje wybrany przez Jezusa na Apostoła Narodów. On, pobożny Żyd, gorliwy Faryzeusz, a obecnie apostoł Jezusa, idzie odważnie do pogan z aprobatą Piotra i innych apostołów (tzw. I sobór Kościoła powszechnego w Jerozolimie; 49-50 r.). Od tej pory św. Paweł rozpoczyna swoje cztery wielkie podróże apostolsko-misyjne. Wśród niebezpiecznych przeszkód na lądzie i na morzu, prześladowany, bity i wielokrotnie kamienowany, przemierza obszary Syrii, Małej Azji, Grecji, Macedonii, Italii i prawdopodobnie Hiszpanii, zakładając wszędzie gminy chrześcijańskie (Kościoły lokalne) i wyznaczając w nich swoich zastępców (starsi – biskupi). Św. Paweł musiał też odbyć wiele wewnętrznych walk, by w końcu stwierdzić, że będzie głosić tylko Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Wiemy dobrze, że nie tylko głosił Ewangelię, ale również był dla niej prześladowany i więziony. Tam, dokąd nie mógł osobiście przybyć, pisał wspaniałe listy ewangelizująco-duszpasterskie. Św. Paweł jest autorem 13 listów włączonych do ksiąg Nowego Testamentu. Drugi List do Tymoteusza, którego fragment przed chwilą usłyszeliśmy, został napisany w Rzymie podczas jego powtórnego uwięzienia, niedługo przed jego śmiercią (ok. 67 r.). Drugi List św. Pawła do Tymoteusza, jako ostatni z natchnionych pism św. Pawła, jest swoistym testamentem Apostoła Narodów, pisanym do swojego umiłowanego ucznia, ustanowionego biskupem w Efezie, gdzie według tradycji zakończyła swoją pielgrzymkę Maryja, Matka Jezusa Chrystusa. Myślę, że wspaniałe, odważne i pełne braterskiej troski słowa św. Pawła skierowane do bpa Tymoteusza mogą posłużyć również nam, uczniom Chrystusa i apostołów, w celu pogłębienia naszej wiary i naszego powołania. Uczeń Jezusa nie może się wstydzić swojego Mistrza, co więcej, na wzór Jezusa musi brać udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga. Jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa chrześcijanin ma trzymać się prostej linii prawdy, zabiegać o sprawiedliwość, wiarę, miłość i pokój. Ponadto, w obliczu wielkich trudności, odstępstw ludzi o spaczonym umyśle, którzy nie zdali egzaminu z wiary (2 Tm 3, 1-9), św. Paweł zachęca Tymoteusza – i każdego z nas – do trwania w powołaniu i do zwalczania wszelkiego zła. Odważne i bezkompromisowe trwanie przy Jezusie Chrystusie stanowi fundament misji ewangelizacyjnej każdego chrześcijanina. Z głoszeniem Dobrej Nowiny związana jest również ewangeliczna metoda nauczania w porę i nie w porę, wykazywanie błędów – w razie potrzeby, pouczanie i cierpliwe podnoszenie na duchu tych, którzy zbłądzili, którzy odeszli od zdrowej nauki lub odwrócili się od prawdy i skłonili swoje uszy ku zmyślonym opowiadaniom. Nagrodą każdego apostoła jest dobrze spełniony obowiązek, powołanie i życie z wiary: W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem (2 Tm 4, 7).
„To są Święci, którzy podczas życia ziemskiego użyźnili własną krwią Kościół: pili kielich Pański i stali się przyjaciółmi Boga” (Antyfona na wejście). Dzisiejsza liturgia łączy w jedną uroczystość Piotra – głowę Kościoła, i Pawła – Apostoła Narodów. Obydwaj są wielkimi i żywymi kolumnami Kościoła rzymskiego i powszechnego (katolickiego), zbudowanego ich trudami i troskami, nieustannym i odważnym głoszeniem Ewangelii Jezusa Chrystusa, a w końcu użyźnionego ich męczeństwem. Historia Kościoła powszechnego pokazuje niedwuznacznie, że większość papieży była i jest ludźmi Boga i Kościoła, ludźmi świętymi czy męczennikami za wiarę. Inni byli wybitnymi naukowcami, budowniczymi lub po prostu ludźmi mniej lub bardziej nie-świętymi. Historia wydała również o nich świadectwo, lecz nieprzyjaciele Kościoła i Boga wciąż szukają nowych i niewybrednych sensacyjek. Aktualny, wzmożony i agresywny antyklerykalizm obecny w środkach masowego przekazu nie oszczędza nikogo. Ze smutkiem trzeba dodać, że nawet sami przedstawiciele hierarchii Kościoła, jak i chrześcijanie dołączają się do tego sterowanego nurtu „krytyki dla krytyki”, by być tylko poprawnym politycznie i ideologicznie lub po prostu zaistnieć, choć na chwilę w świecie medialnym. Oczywiście tam, gdzie są grzechy i błędy, trzeba się bić we własne piersi. Pontyfikat ostatnich papieży potwierdza ten smutny, a zarazem oczyszczający czas dla Kościoła. Publiczne wyznanie grzechów „ludzi Kościoła” i proszenie o przebaczenie przez Pawła VI, Jana Pawła II z okazji Wielkiego Jubileuszu 2000, Benedykta XVI i aktualnie przez papież Franciszka stanowi wspaniałe świadectwo pokory, sprawiedliwości i miłości.
Profesor nadzwyczajny Istituto Superiore di Teologia Morale (antropologia filozoficzna – specjalność bioetyka), Accademia Alfonsiana – Rzym o. Edmund Kowalski CSsR