Życie zwiastuna Bożej woli nie jest nudne. Przeciwnie, doświadczanie reakcji ludzi na Boże słowa to frapująca przygoda. Jak to bywa z przygodami, czasem są niebezpieczne, a czasem nawet kończą się źle. Tchórzliwi powiedzą, że nie warto się w nie angażować, a ciekawym świata właśnie o to chodzi. Kogo Bóg wybiera, temu daje ciekawość i odwagę, jednak bez osobistego zaangażowania w rozwój tych cech można wszystko zaprzepaścić. Jan Chrzciciel nie zmarnował danej mu okazji do bycia prorokiem przełomu. Jeśli już znam moje powołanie, to czy wzmacniam się duchem, aby je dobrze wypełnić?
W dzisiejszym słowie Bożym na pewno mogę znaleźć elementy, które mnie umocnią.
Mocarze ducha…
Już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym (Łk 1, 15)
Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem (Łk 1, 80)
Gdy czytamy historię narodzin św. Jana Chrzciciela, to warto zwrócić uwagę na działanie Ducha Świętego w życiu Zachariasza i Elżbiety, rodziców Jana, oraz jego samego. Św. Łukasz Ewangelista bardzo delikatnie, ale zarazem jasno ukazuje, że te narodziny odbyły się dzięki działaniu Ducha Świętego.
Spójrzmy najpierw na tych dwoje małżonków, którzy byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich (Łk 1, 6). To, co było dla nich wielkim bólem, to brak potomstwa. Ale w tej trudnej sytuacji całkowicie zdali się na Pana Boga, powierzając Mu swój problem.
Czy bez pomocy Ducha Świętego człowiek może tak ufać? Przecież ludzka mądrość dawno by im kazała zrezygnować nawet z marzeń o dziecku. Jednak gdy w takich okolicznościach człowiek pozwoli zapalić w sobie choćby iskierkę nadziei, to w końcu doczeka się spełnienia swoich modlitw.
Być człowiekiem, który pozwala się prowadzić Duchowi Świętemu (Ga 5, 18), to ufać wbrew nadziei; to poddać się Bożym planom.
Czy ja tak potrafię?
Jacy rodzice, takie dzieci!
Skoro więc Zachariasz i Elżbieta byli mocarzami Ducha, to ich syn musiał być nim również. I słyszymy o tym wyraźnie od św. Łukasza: Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem (Łk 1, 80).
I tak było przez całe jego życie. Pustynia, Jordan, udzielanie chrztu, głoszona przez Jana nauka, a w końcu śmierć męczeńska – to wszystko mógł uczynić mocarz Ducha.
Zapytajmy siebie:
Czy otwieramy się na działanie Ducha Świętego w naszym życiu
Czy znajdujemy czas na przebywanie z Nim?
Czy stwarzamy sobie warunki, aby słuchać Jego głosu?
Czy nie byłoby wskazane wyrzucić ze swego życia zagłuszacze Ducha (telewizja, internet itp.), a przynajmniej znacznie ograniczyć korzystanie z nich?
Kto wie, czy spośród nas Pan Bóg nie upatrzył sobie jeszcze jednego Jana Chrzciciela, którego chce posłać, by przygotował Panu lud doskonały (Łk 1, 17).
Dlatego weźmy przykład z Jana Chrzciciela i jego Rodziców, i bądźmy MOCARZAMI DUCHA ŚWIĘTEGO.
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Elbląg
o. Zbigniew Bruzi CSsR