Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
Niedzielne Msze Święte
Parafia Matki Bożej

700, 900, 1030, 1200,
1315, 1800

Parafia Wniebowstąpienia

730, 1030, 1200, 1700

W Brzezinach - godz. 900

 

Czytania na dziś
 
12 niedziela zwykła - 23 czerwca
23-06-2019 08:57 • Ks. Stanisław Rząsa

Centralna miejsce, które Chrystus zajmuje  w życiu człowieka, jest wyrazem prawdziwej pobożności. Święty Paweł nazywa to przyobleczeniem się w Chrystusa. Jesteśmy skłonni uważać, że owszem, to może dotyczyć osób konsekrowanych, ale żeby tak każdego ochrzczonego – to lekka przesada. Wobec takiej postawy Chrystus mówi: „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”. Aby stać się dziedzicem królestwa niebieskiego, trzeba jasno się określić.

Dzisiaj po raz kolejny Bóg woła nas po imieniu i pyta: za kogo uważasz Jezusa Chrystusa?

A wy, za kogo Mnie uważacie?

Jednym z wielkich marzeń współczesnego człowieka jest chęć bycia „kimś” albo przynajmniej pokazania się, choćby przez chwilę, tłumom. O tym marzy niejeden śpiewak, solista czy gitarzysta. O tym niektórzy sportowcy czy piłkarze nie tylko marzą, ale i robią wszystko, aby być okrzykiwanym przez tłumy podnieconych kibiców. O to, aby być coraz bardziej popularnym zabiegają aktorzy wielkich wytwórni filmowych. Jakże wielu polityków chce być ciągle na świeczniku… Jakże wiele osób robi wszystko, aby być gwiazdą w internetowej sieci… Ilu nastolatków i młodych ludzi straciło już życie tylko dlatego, że chcieli zrobić sobie selfie w jakimś specjalnym i nietypowym otoczeniu czy miejscu….? Ile ludzi zmyśla albo fałszuje informacje, aby tylko pokazać się jako ważny dziennikarz czy felietonista…? Wielu zrobi wszystko, aby podobać się tłumom.

Jezusowi nie chodziło naprawdę o to, aby wiedzieć, co o Nim mówią tłumy, bo opinie tłumów jakże często są bardzo powierzchowne i podatne na manipulację. Tak było i z samym Jezusem. Tłumy ludzi podążały za Jesusem: jedni wiedzeni ciekawością, inni chcieli być uzdrowieni, jeszcze inni urzeczeni zostali Jego dobrocią i mądrością. Inni jeszcze dlatego, ponieważ zostali nasyceni chlebem na pustkowiu. Gdy jednak zaczynał nauczać o innych wartościach, nie tylko o tych przyziemnych, wielu oddaliło się od Niego. To również tłum podżegany przez faryzeuszy i starszych w Piśmie zażądał i skazał Jezusa na śmierć krzyżową. Tłumy gromadziły się w Koloseum czy na innych arenach, aby zachwycać się walkami gladiatorόw czy patrzeć z obojętnością lub z sadyzmem na chrześcijan rzucanych na pożarcie dzikim zwierzętom. Ileż wojen, rewolucji, nienawiści których współuczestnikami były tłumy, łatwe narzędzia manipulacji pewnych jednostek lub grup.

A wy, za kogo Mnie uważacie?

Jezusowi chodziło o to, aby ci, którzy przez Niego zostali powołani, tak naprawdę uświadomili sobie, kim jest Jezus. Ich wiara nie mogła być uzależniona od tak bardzo zróżnicowanych, osobistych poglądów. Oni potrzebowali silnej i na skale zbudowanej wiary, która wytrzymałaby próbę krzyża: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie (por. Mk 8, 31). I prawdziwa odpowiedź na to niezwykle istotne pytanie wyrażone przez Piotra: „Uważamy Cię za Mesjasza Bożego”, mogła być dana tylko dlatego, że przez lata przebywali z Jezusem. Przez trzy lata wsłuchiwali się w Jego słowa i w Jego naukę. Przez cały ten czas byli świadkami cudów i znaków. Byli świadkami Jego cierpienia i ukrzyżowania. Byli z Nim również po Jego zmartwychwstaniu. Od Niego otrzymali nakaz głoszenia Ewangelii wszystkim narodom i zostali namaszczeni darem Ducha Świętego. Gromadzili się pierwszego dnia tygodnia na Eucharystię, czyniąc to na Jego pamiątkę (Łk 22, 19). I wiele innych znaków (...) uczynił Jezus wobec uczniów (...), abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego (J 20, 30-31). Tak więc odpowiedź Piotra to świadectwo wiary, która wyrosła na gruncie osobistego spotkaniu z Chrystusem.

A wy, za kogo Mnie uważacie?

Jezus pytał w ten sposób swoich uczniów i nam zadaje to samo pytanie: „A wy, którzy dziś zgromadziliście się na tej niedzielnej Mszy Świętej, tak naprawdę za kogo Mnie uważacie?”. Czym jest dla nas ta dzisiejsza obecność w Kościele? Czy nie jest ona przypadkiem tylko zwykłym wypełnieniem niedzielnego obowiązku? Czy nie jest ona czasem przestanym w drzwiach kościelnych, niczym się nieróżniącym od czasu spędzonego na autobusowym czy tramwajowym przystanku? Czy to uczestnictwo w niedzielnej Mszy Świętej nie stało się dla nas zaledwie tradycyjnym, bezdusznym lub niezrozumiałym obrzędem?

 Nasza wiara i nasze chrześcijańskie życie nie mogą być zakorzenione w jakiejś decyzji etycznej albo w jakiejś, choćby wzniosłej idei, o czym wspominał papież Benedykt XVI w encyklice Deus caritas est (zob. DCS, nr 1). Nasza chrześcijańska wiara zaczyna się naprawdę tam, gdzie następuje spotkanie z Tym, który i dla nas dziś jest Mesjaszem Bożym. Ona rodzi się na chrzcie świętym, w którym przeoblekliśmy się w Chrystusa, jak pisze św. Paweł w Liście do Galatów. Ona owocuje w spotkaniu z osobą Zmartwychwstałego Chrystusa. Ona umacnia się, kiedy uczeń podąża śladem Mistrza, zapierając się samego siebie i biorąc z radością i ufnością na swoje ramiona zbawienny krzyż Chrystusa. Dlatego też, naucza papież Franciszek, to właśnie owo najbardziej dogłębne spotkanie z Chrystusem pozwala nam uświadomić sobie, kim naprawdę jesteśmy, jako chrześcijanie w świecie, w społeczeństwie, w samym Kościele czy we wspólnocie parafialnej (por. EG, nr 119-121).

A wy, za kogo Mnie uważacie?

Z jakim nastawieniem powrócę dziś do domu z tego niedzielnego, uroczystego i eucharystycznego spotkania? Jaka będzie moja odpowiedź na to ponadczasowe pytanie, które zostało postawione nie tylko Piotrowi i reszcie apostołów, ale również i mnie osobiście? Co ono będzie miało wspólnego z tym nowym tygodniem, który rozpoczęliśmy? Jaką wagę będą miały dla mnie słowa Jezusa, Mesjasza Bożego, w mojej codziennej pracy i w moich codziennych ludzkich spotkaniach? Jak one wpływać będą na moje zawodowe powołanie? Na ile ono pomoże mi zrozumieć mistykę Chrystusowego Kościoła, do którego przynależę?

 A wy, za kogo Mnie uważacie? 

Misjonarz z Wiceprowincji Redemptorystów w Bahia (Brazylia), obecnie wikariusz Parafii Najświętszego Odkupiciela w Damaia – Lizbona (Portugalia) o. Krzysztof Dworak CSsR


© 2009 www.parafia.lubartow.pl