Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
Niedzielne Msze Święte
Parafia Matki Bożej

700, 900, 1030, 1200,
1315, 1800

Parafia Wniebowstąpienia

730, 1030, 1200, 1700

W Brzezinach - godz. 900

 

Czytania na dziś
 
Święto Ofiarowania Pańskiego - 2 lutego
02-02-2018 09:05 • Ks. Stanisław Rząsa

2 lutego świętujemy Ofiarowanie Pańskie, dawnej nazywane świętem Matki Bożej Gromnicznej. Na rozpoczęcie każdej Mszy Świętej pobłogosławimy świece, których blask ma wskazywać na Pana Jezusa – światłość na oświecenie pogan. 

Tego samego dnia z ustanowienia św. Jana Pawła II obchodzimy Światowy Dzień Życia Konsekrowanego. Dziękujemy Panu Bogu za powołania do życia zakonnego w Kościele, za siostry i braci zakonnych i inne osoby konsekrowane, które dzisiaj odnawiają swoje śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa złożone Panu Bogu we wspólnocie Kościoła. W tym też dniu przeżywamy I piątek miesiąca. Mamy okazję do spowiedzi i Komunii Świętej wynagradzającej.

 

Co to znaczy ofiarować? Słownik Języka Polskiego podaje nam definicję: ofiarować – dać coś komuś bezinteresownie. Pięknie powiedziane, ale jak jest w rzeczywistości?
 
 
Dzisiejsza uroczystość, jak i słowo, które kieruje do nas Bóg, jest dla nas refleksją nad tym, jak wygląda moje ofiarowanie siebie Bogu. Aby wejść w posiadanie czegoś, zasadniczo mamy trzy sposoby. Możemy coś ukraść, kupić albo dostać. Wszystkie pozostałe metody sprowadzą się i tak do tych trzech.
 
    Zdarza się, że ktoś ukradnie coś ze sklepu, zakładu pracy etc, że złodziej włamie się do czyjegoś domu czy firmy albo napadnie na bank czy jubilera. Wejdzie w posiadanie dóbr siłą, przemocą, w każdym razie bez zgody właściciela.
    W drugiej sytuacji, posiadając coś wartościowego, np. złoto, przyprawy albo np. jedwab, możemy wymienić je w zamian za coś, co będzie nam bardziej potrzebne. Handel wymienny był nieporęczny, dlatego Fenicjanie wymyślili pieniądze, co znacznie ułatwiło nabywanie towarów.
    I wreszcie trzeci sposób, kiedy otrzymujemy coś lub ofiarowujemy coś komuś. Aby trzeci sposób był pełny, muszą zostać spełnione następujące warunki: dar musi być pełny, całościowy i bezinteresowny. Tylko w takim przypadku dar jest rzeczywiście darem, a nie zakupem czy czymś skradzionym.
 
 
Dzisiejsza uroczystość pyta mnie o mój dar, o moją umiejętność ofiarowywania, o to, jak postrzegam świat, który mnie otacza, moją rodzinę, dzieci, współmałżonka, zdrowie, umiejętności. Wreszcie, jak postrzegam mój kontakt z Panem Bogiem, moją wiarę, dar, handel czy rozbój.
 
W otaczającym nas świecie, w którym powszechnie króluje przemoc i pieniądz, w którym wszystko jest na sprzedaż, trudno dostrzec dar – całościowy, kompletny, bezinteresowny i niemający żadnego podtekstu. Gdy otrzymujemy zaproszenie na ślub, urodziny lub inną uroczystość, przez głowę zaraz przebiega nam myśl dotycząca tego, jaki prezent mamy ofiarować, czy będzie on wystarczający, czy jego wartość będzie adekwatna oraz czy zostanie zapamiętany. W naszych głowach pojawia się setki kalkulacji, dotyczących tego, czy dar lub prezent zapewni mi jakąś gratyfikację. Podobnie jest z darami, które otrzymujemy od kogoś. Cieszymy się z prezentów, ale jednak gdzieś z tyłu głowy mamy nić niepokoju, jaki jest cel tego podarku i czy rzeczywiście jest bezinteresowny, czego darczyńca od nas potrzebuje. Coraz trudniej nam i naszym dzieciom zrobić coś bezinteresownie, dać komuś dar, który kosztowałby mnie, ale nie oczekiwałbym nic w zamian. Trudno jest dać nawet najprostszą rzecz, choćby chwilę czasu bezinteresownie oddanego starzejącym się rodzicom, dziadkom, potrzebującym pomocy znajomym.
 
 
A jak jest z darami od Boga i dla Boga?
Od najmłodszych lat przekonuje się dzieci, że na łaskę Pana Boga trzeba zasłużyć. Wykonywanie dobrych uczynków, po to aby zapisać je na kartkach, które będą losowane podczas spotkań rekolekcyjnych, rorat czy innych nabożeństw, zamalowywanie cegiełek i ogólny trend, że na mieszkanie w niebie trzeba sobie zasłużyć poprzez odpowiednią ilość dobrych uczynków. A gdzie miejsce na dar?
 
Każdy Izraelita od początku swojego życia wiedział, że wolność, życie i kraj, w którym żyje, jest darem, który Bóg złożył w jego ręce. Maryja z Józefem przybywają do świątyni, by w czterdziestym dniu po narodzinach pierworodnego Syna dokonać dwóch obrzędów: oczyszczenia Maryi i ofiarowania Jezusa. Pamiętna scena ostatniej, dziesiątej plagi egipskiej i wyjście Izraelitów z Egiptu były biblijnymi podstawami tych obrzędów. To Bóg ocalił naszych synów i to Jego własnością są. Dlatego to każdego pierworodnego syna składało się w ręce kapłana w świątyni, a później wykupywało się za symboliczną sumę pieniędzy. Prosty obrzęd, który pokazywał prawdę – to dziecko jest darem Boga i do Niego należy.
 
Z naszą wiarą jest trochę jak z miłością – im bardziej moja miłość do kogoś jest dojrzała, tym więcej jestem w stanie dla niego zrobić i od niego otrzymać. W wierze – im moja wiara jest dojrzalsza, tym więcej jestem w stanie Bogu ofiarować i od Niego przyjąć. Wiara nierozwinięta, dziecięca, pozbawiona osobowego kontaktu z Bogiem, z Jezusem, z Duchem Świętym jest pretensjonalna, interesowna, nastawiona na otrzymywanie, a nie dawanie. Św. Paweł w Liście do Rzymian zachęca nas:
    A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (Rz 12, 1n).
 
Jeżeli kogoś kocham, to chcę dla niego jak najlepiej, zrobię wszystko, co będzie w mojej mocy, aby kochany doświadczył mojej miłość, jeżeli tylko mi na to pozwoli. Bóg mnie kocha miłością bezgraniczną, a finałem tej miłości i najwyższym jej dowodem jest Krzyż Jezusa Chrystusa. On chce udzielać mi swoich darów. Potrzebuje tylko jednego – mojej zgody i otwartości. Ale ta relacja musi być obustronna, sam również powinienem się Bogu ofiarować. Ofiarowanie siebie Bogu nie jest niczym innym, jak zgodą na to, żeby Jego łaska działała w moim życiu, otwarciem na Jego wolę i przyjęciem z pokorą tego, co On mi daje.
 
 
Dzisiejsze święto to również Dzień Życia Konsekrowanego. Kościół pragnie pamiętać o tych wszystkich, którzy ofiarowali swoje życie Bogu przez życie ślubami. To wspaniała grupa sióstr i braci zakonnych, kapłanów-zakonników, ale również coraz większy poczet dziewic konsekrowanych żyjących pośród ludzi zgodnie z zasadą rad ewangelicznych – czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Ewangeliczny sposób ofiarowania się Bogu nie jest wcale bardziej uprzywilejowany, łatwiejszy czy trudniejszy od np. życia małżeńskiego oddanego Panu Bogu, ale jest inny, a przez to piękny.
 
 
Dać siebie Bogu w całości. To jest wezwanie płynące z dzisiejszego święta. Święty Alfons Maria Liguori zwykł mawiać, że każdy ma się stawać święty (oddany Bogu) na swojej drodze życia: sprzedawca jako sprzedawca, ksiądz jako ksiądz, zakonnica jako zakonnica, szef firmy jako szef. Bóg nie wymaga od nas heroizmu ale zaprasza do życia w bliskości z Nim. Nie bójmy się ofiarować naszego życia w najlepsze ręce – ręce kochającego nas Boga – te same, które ukształtowały każdego z nas. Niech Maryja, Pani Zawierzenia, która nie bała się ofiarować siebie i swojego Syna Bogu, wspiera nas i prowadzi każdego dnia.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Drukuj...
Duszpasterz w Parafii Ducha Świętego – Szczecinek
o. Wacław Zyskowski CSsR

Co to znaczy ofiarować? Słownik Języka Polskiego podaje nam definicję: ofiarować – dać coś komuś bezinteresownie. Pięknie powiedziane, ale jak jest w rzeczywistości? 
 
Dzisiejsza uroczystość, jak i słowo, które kieruje do nas Bóg, jest dla nas refleksją nad tym, jak wygląda moje ofiarowanie siebie Bogu. Aby wejść w posiadanie czegoś, zasadniczo mamy trzy sposoby. Możemy coś ukraść, kupić albo dostać. Wszystkie pozostałe metody sprowadzą się i tak do tych trzech.
 
    Zdarza się, że ktoś ukradnie coś ze sklepu, zakładu pracy etc, że złodziej włamie się do czyjegoś domu czy firmy albo napadnie na bank czy jubilera. Wejdzie w posiadanie dóbr siłą, przemocą, w każdym razie bez zgody właściciela.
    W drugiej sytuacji, posiadając coś wartościowego, np. złoto, przyprawy albo np. jedwab, możemy wymienić je w zamian za coś, co będzie nam bardziej potrzebne. Handel wymienny był nieporęczny, dlatego Fenicjanie wymyślili pieniądze, co znacznie ułatwiło nabywanie towarów.
    I wreszcie trzeci sposób, kiedy otrzymujemy coś lub ofiarowujemy coś komuś. Aby trzeci sposób był pełny, muszą zostać spełnione następujące warunki: dar musi być pełny, całościowy i bezinteresowny. Tylko w takim przypadku dar jest rzeczywiście darem, a nie zakupem czy czymś skradzionym. 
 
Dzisiejsza uroczystość pyta mnie o mój dar, o moją umiejętność ofiarowywania, o to, jak postrzegam świat, który mnie otacza, moją rodzinę, dzieci, współmałżonka, zdrowie, umiejętności. Wreszcie, jak postrzegam mój kontakt z Panem Bogiem, moją wiarę, dar, handel czy rozbój.
 
W otaczającym nas świecie, w którym powszechnie króluje przemoc i pieniądz, w którym wszystko jest na sprzedaż, trudno dostrzec dar – całościowy, kompletny, bezinteresowny i niemający żadnego podtekstu. Gdy otrzymujemy zaproszenie na ślub, urodziny lub inną uroczystość, przez głowę zaraz przebiega nam myśl dotycząca tego, jaki prezent mamy ofiarować, czy będzie on wystarczający, czy jego wartość będzie adekwatna oraz czy zostanie zapamiętany. W naszych głowach pojawia się setki kalkulacji, dotyczących tego, czy dar lub prezent zapewni mi jakąś gratyfikację. Podobnie jest z darami, które otrzymujemy od kogoś. Cieszymy się z prezentów, ale jednak gdzieś z tyłu głowy mamy nić niepokoju, jaki jest cel tego podarku i czy rzeczywiście jest bezinteresowny, czego darczyńca od nas potrzebuje. Coraz trudniej nam i naszym dzieciom zrobić coś bezinteresownie, dać komuś dar, który kosztowałby mnie, ale nie oczekiwałbym nic w zamian. Trudno jest dać nawet najprostszą rzecz, choćby chwilę czasu bezinteresownie oddanego starzejącym się rodzicom, dziadkom, potrzebującym pomocy znajomym. 
 
A jak jest z darami od Boga i dla Boga?

Od najmłodszych lat przekonuje się dzieci, że na łaskę Pana Boga trzeba zasłużyć. Wykonywanie dobrych uczynków, po to aby zapisać je na kartkach, które będą losowane podczas spotkań rekolekcyjnych, rorat czy innych nabożeństw, zamalowywanie cegiełek i ogólny trend, że na mieszkanie w niebie trzeba sobie zasłużyć poprzez odpowiednią ilość dobrych uczynków. A gdzie miejsce na dar?
 
Każdy Izraelita od początku swojego życia wiedział, że wolność, życie i kraj, w którym żyje, jest darem, który Bóg złożył w jego ręce. Maryja z Józefem przybywają do świątyni, by w czterdziestym dniu po narodzinach pierworodnego Syna dokonać dwóch obrzędów: oczyszczenia Maryi i ofiarowania Jezusa. Pamiętna scena ostatniej, dziesiątej plagi egipskiej i wyjście Izraelitów z Egiptu były biblijnymi podstawami tych obrzędów. To Bóg ocalił naszych synów i to Jego własnością są. Dlatego to każdego pierworodnego syna składało się w ręce kapłana w świątyni, a później wykupywało się za symboliczną sumę pieniędzy. Prosty obrzęd, który pokazywał prawdę – to dziecko jest darem Boga i do Niego należy.
 
Z naszą wiarą jest trochę jak z miłością – im bardziej moja miłość do kogoś jest dojrzała, tym więcej jestem w stanie dla niego zrobić i od niego otrzymać. W wierze – im moja wiara jest dojrzalsza, tym więcej jestem w stanie Bogu ofiarować i od Niego przyjąć. Wiara nierozwinięta, dziecięca, pozbawiona osobowego kontaktu z Bogiem, z Jezusem, z Duchem Świętym jest pretensjonalna, interesowna, nastawiona na otrzymywanie, a nie dawanie. Św. Paweł w Liście do Rzymian zachęca nas:
    A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (Rz 12, 1n).
 
Jeżeli kogoś kocham, to chcę dla niego jak najlepiej, zrobię wszystko, co będzie w mojej mocy, aby kochany doświadczył mojej miłość, jeżeli tylko mi na to pozwoli. Bóg mnie kocha miłością bezgraniczną, a finałem tej miłości i najwyższym jej dowodem jest Krzyż Jezusa Chrystusa. On chce udzielać mi swoich darów. Potrzebuje tylko jednego – mojej zgody i otwartości. Ale ta relacja musi być obustronna, sam również powinienem się Bogu ofiarować. Ofiarowanie siebie Bogu nie jest niczym innym, jak zgodą na to, żeby Jego łaska działała w moim życiu, otwarciem na Jego wolę i przyjęciem z pokorą tego, co On mi daje. 
 
Dzisiejsze święto to również Dzień Życia Konsekrowanego. Kościół pragnie pamiętać o tych wszystkich, którzy ofiarowali swoje życie Bogu przez życie ślubami. To wspaniała grupa sióstr i braci zakonnych, kapłanów-zakonników, ale również coraz większy poczet dziewic konsekrowanych żyjących pośród ludzi zgodnie z zasadą rad ewangelicznych – czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Ewangeliczny sposób ofiarowania się Bogu nie jest wcale bardziej uprzywilejowany, łatwiejszy czy trudniejszy od np. życia małżeńskiego oddanego Panu Bogu, ale jest inny, a przez to piękny.
  
Dać siebie Bogu w całości. To jest wezwanie płynące z dzisiejszego święta. Święty Alfons Maria Liguori zwykł mawiać, że każdy ma się stawać święty (oddany Bogu) na swojej drodze życia: sprzedawca jako sprzedawca, ksiądz jako ksiądz, zakonnica jako zakonnica, szef firmy jako szef. Bóg nie wymaga od nas heroizmu ale zaprasza do życia w bliskości z Nim. Nie bójmy się ofiarować naszego życia w najlepsze ręce – ręce kochającego nas Boga – te same, które ukształtowały każdego z nas. Niech Maryja, Pani Zawierzenia, która nie bała się ofiarować siebie i swojego Syna Bogu, wspiera nas i prowadzi każdego dnia.
 
 
Duszpasterz w Parafii Ducha Świętego – Szczecinek
o. Wacław Zyskowski CSsR

 


© 2009 www.parafia.lubartow.pl