Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
Niedzielne Msze Święte
Parafia Matki Bożej

700, 900, 1030, 1200,
1315, 1800

Parafia Wniebowstąpienia

730, 1030, 1200, 1700

W Brzezinach - godz. 900

 

Czytania na dziś
 
27 niedziela zwykła - 8 października
08-10-2017 08:58 • Ks. Stanisław Rząsa

Właściciele galilejskich winnic często pochodzili spoza Palestyny, dlatego zostawiali winnice pod opieką dzierżawców, spodziewając się należnych sobie plonów. Pieśń o winnicy z pierwszego czytania opowiada o niewdzięczności Narodu Wybranego, odrzucającego miłość Pana Boga i Jego prawa. Podczas gdy prorok zwraca uwagę na niewdzięczność całego narodu, Pan Jezus, w zainspirowanej tą pieśnią przypowieści o złych dzierżawcach, podkreśli szczególną odpowiedzialność przywódców narodu. Odrzucenie przez nich Chrystusa jest skazaniem budowli Kościoła na ruinę oraz postawieniem siebie i innych w sytuacji realnego niebezpieczeństwa utraty zbawienia. Uczciwa praca w winnicy wymaga jedynie pokornego pełnienia woli swego Pana, o czym powie Święty Paweł w drugim czytaniu.

Otwórzmy nasze serca na dar słowa Bożego, aby mogło w nas wzrastać jak w dobrej winnicy.

W dzisiejszą niedzielę po raz kolejny możemy zobaczyć w Jezusie nauczyciela, rabina żydowskiego z krwi i kości. Konkretnie chodzi o przypowieść. Można powiedzieć, że w czasach Chrystusa ta forma wypowiedzi była zapomniana. On przywrócił jej nowe życie. Wielu nauczycieli żydowskich współczesnych Jezusowi w swoim nauczaniu nie używało przypowieści. Nie jest to jednak ważne. Istotne tutaj, zresztą jak zawsze, jest to, co Jezus chce przez tę przypowieść przekazać i to konkretnie nam.
 
 
Dzierżawa. Właściciel winnicy przygotował wszystko, co było potrzebne do jej funkcjonowania i przekazał ją w dzierżawę rolnikom. Moje życie, moja rodzina, moja praca, moje zdolności, moje… Wszystko moje. To „wszystko” ma zapewnić mi pozycję, prestiż, szczęście, satysfakcję. „Wszystko co mam, zawdzięczam sobie i wysiłkowi, jaki włożyłem w to, żeby osiągnąć to wszystko”. Nieraz słyszy się takie słowa.
 
W kontekście tej przypowieści warto sobie zadać pytanie, czy na pewno. Bardzo trudno jest nam uwierzyć w to, że tak na dobrą sprawę nic się nam nie należy, że moje życie, zdolności, to co mam, jest darem od Boga, że dostałem to wszystko w dzierżawę i trzeba będzie z Tym, który mi to przekazał, rozliczyć się, oddać Mu owoce mojego życia.
 
W przypowieści ilekroć pojawiali się wysłannicy właściciela, za każdym razem byli źle traktowani, pobici, a nawet zabici.
 
Jest to postawa egoizmu, zawłaszczanie sobie rzeczywistości, która do mnie nie należy. Można powiedzieć, że jest to w pewien sposób kradzież. Czy czasem nie jestem złodziejem, który zabiera Bogu to, co do Niego należy? Zdrowie, zdolności, miłość, a nawet ludzi, czy prostu siebie samego, bo przecież do Niego należę? Czy nie jest czasem tak, że odrzucam Jego natchnienia, ludzi, których mi daje, abym się nawrócił, zmienił moje życie? Czy w taki sposób nie zabijam w sobie Jego życia?
 
 
Wracając do przypowieści. Dzierżawcy zabili nawet syna właściciela winnicy. I można mieć słuszne pretensje do tych, którzy takiej niesprawiedliwości dopuścili się wobec właściciela winnicy. Żydzi słuchający tej przypowieści powiedzieli nawet, że właściciel „nędzników marnie wytraci”.
 
Porównanie tutaj nasuwa się samo. Wiemy w sumie, że Jezus umarł za nasze grzechy. Jednak to brzmi bardzo eufemistycznie, kiedy dojdzie do mnie to, że właśnie ja swoimi grzechami zabiłem Jezusa. Taka jest prawda. W jednej ze swoich piosenek zatytułowanej „Samotna”, zespół Luxtorpeda zawarł taki tekst: „Kłamca, zdrajca, łajdak to moja bolesna prawda”.
 
 
Czasem jest tak, że intuicyjnie czujemy, iż coś w naszym życiu jest nie tak, że coś bardzo ważnego o nas samych nam umyka, że nie jesteśmy wobec Boga tak do końca w porządku. Niejednokrotnie brakuje nam odwagi, by się do tego przyznać, by przyjąć te prawdę. Jednak trzeba podjąć trud przyjęcia zaakceptowania tego faktu. Po co? Po to, żeby się uwolnić i naprawdę dostrzec to, że Bóg niczego nam nie chce zabrać.
 
 
Każdy z nas jest tylko dzierżawcą, kiedyś trzeba będzie zdać sprawę z tej dzierżawy, oddać owoce Właścicielowi, a zatrzymywanie wszystkiego dla siebie nie jest dobrym wyjściem.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Drukuj...
Przełożony Domu Zakonnego Prowincji Warszawskiej Redemptorystów oraz Duszpasterz Akademicki
w Parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Pocieszenia – Wrocław
o. Mariusz Simonicz CSsR
W dzisiejszą niedzielę po raz kolejny możemy zobaczyć w Jezusie nauczyciela, rabina żydowskiego z krwi i kości. Konkretnie chodzi o przypowieść. Można powiedzieć, że w czasach Chrystusa ta forma wypowiedzi była zapomniana. On przywrócił jej nowe życie. Wielu nauczycieli żydowskich współczesnych Jezusowi w swoim nauczaniu nie używało przypowieści. Nie jest to jednak ważne. Istotne tutaj, zresztą jak zawsze, jest to, co Jezus chce przez tę przypowieść przekazać i to konkretnie nam.
  
Dzierżawa. Właściciel winnicy przygotował wszystko, co było potrzebne do jej funkcjonowania i przekazał ją w dzierżawę rolnikom. Moje życie, moja rodzina, moja praca, moje zdolności, moje… Wszystko moje. To „wszystko” ma zapewnić mi pozycję, prestiż, szczęście, satysfakcję. „Wszystko co mam, zawdzięczam sobie i wysiłkowi, jaki włożyłem w to, żeby osiągnąć to wszystko”. Nieraz słyszy się takie słowa.
 
W kontekście tej przypowieści warto sobie zadać pytanie, czy na pewno. Bardzo trudno jest nam uwierzyć w to, że tak na dobrą sprawę nic się nam nie należy, że moje życie, zdolności, to co mam, jest darem od Boga, że dostałem to wszystko w dzierżawę i trzeba będzie z Tym, który mi to przekazał, rozliczyć się, oddać Mu owoce mojego życia.
 
W przypowieści ilekroć pojawiali się wysłannicy właściciela, za każdym razem byli źle traktowani, pobici, a nawet zabici.
 
Jest to postawa egoizmu, zawłaszczanie sobie rzeczywistości, która do mnie nie należy. Można powiedzieć, że jest to w pewien sposób kradzież. Czy czasem nie jestem złodziejem, który zabiera Bogu to, co do Niego należy? Zdrowie, zdolności, miłość, a nawet ludzi, czy prostu siebie samego, bo przecież do Niego należę? Czy nie jest czasem tak, że odrzucam Jego natchnienia, ludzi, których mi daje, abym się nawrócił, zmienił moje życie? Czy w taki sposób nie zabijam w sobie Jego życia? 
 
Wracając do przypowieści. Dzierżawcy zabili nawet syna właściciela winnicy. I można mieć słuszne pretensje do tych, którzy takiej niesprawiedliwości dopuścili się wobec właściciela winnicy. Żydzi słuchający tej przypowieści powiedzieli nawet, że właściciel „nędzników marnie wytraci”.
 
Porównanie tutaj nasuwa się samo. Wiemy w sumie, że Jezus umarł za nasze grzechy. Jednak to brzmi bardzo eufemistycznie, kiedy dojdzie do mnie to, że właśnie ja swoimi grzechami zabiłem Jezusa. Taka jest prawda. W jednej ze swoich piosenek zatytułowanej „Samotna”, zespół Luxtorpeda zawarł taki tekst: „Kłamca, zdrajca, łajdak to moja bolesna prawda”. 
 
Czasem jest tak, że intuicyjnie czujemy, iż coś w naszym życiu jest nie tak, że coś bardzo ważnego o nas samych nam umyka, że nie jesteśmy wobec Boga tak do końca w porządku. Niejednokrotnie brakuje nam odwagi, by się do tego przyznać, by przyjąć te prawdę. Jednak trzeba podjąć trud przyjęcia zaakceptowania tego faktu. Po co? Po to, żeby się uwolnić i naprawdę dostrzec to, że Bóg niczego nam nie chce zabrać. 
 
Każdy z nas jest tylko dzierżawcą, kiedyś trzeba będzie zdać sprawę z tej dzierżawy, oddać owoce Właścicielowi, a zatrzymywanie wszystkiego dla siebie nie jest dobrym wyjściem.
 

Przełożony Domu Zakonnego Prowincji Warszawskiej Redemptorystów oraz Duszpasterz Akademickiw Parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Pocieszenia – Wrocław o. Mariusz Simonicz CSsR


© 2009 www.parafia.lubartow.pl