Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
Niedzielne Msze Święte
Parafia Matki Bożej

700, 900, 1030, 1200,
1315, 1800

Parafia Wniebowstąpienia

730, 1030, 1200, 1700

W Brzezinach - godz. 900

 

Czytania na dziś
 
Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego kapłana - 8 czerwca
08-06-2017 13:38 • Ks. Stanisław Rząsa

W tym tygodniu, w czwartek, 8 czerwca, będziemy obchodzili święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Niech to będzie dzień szczególnej modlitwy naszej wspólnoty parafialnej za powołanych do kapłaństwa, o ich świętość i wytrwałość w kapłańskim posługiwaniu. Naszą modlitewną pamięcią obejmiemy też diakonów naszej diecezji, którzy w tym roku otrzymali święcenia kapłańskie.

W Polsce dzisiejsze święto obchodzimy dopiero po raz piąty. Pozwolił je wprowadzić w Kościołach lokalnych (decyzją episkopatów) papież Benedykt XVI, przychylając się do próśb tych środowisk, które chciały w ten sposób upamiętnić Rok Kapłański 2009/2010.
 
 
Wiemy, kim jest kapłan. To ktoś, kto już w starożytności spełniał funkcje rytualne i sprawował służbę ofiarniczą. Posługa ta znana była w różnych religiach i w różnych formach kultu, dzięki czemu można powiedzieć bardzo ogólnie, że kapłan to swego rodzaju pośrednik między ludźmi a Bogiem.
 
W ramach chrześcijaństwa pierwszym i najważniejszym kapłanem jest Jezus Chrystus. Ze względu na to, kim jest i co uczynił, nazywany jest też jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi (por. 1 Tym 1, 5-6), a całe możliwe kapłaństwo służebne w czasach Kościoła (dzielone jeszcze na hierarchiczne oraz powszechne) to nic innego jak uobecnianie kapłaństwa Chrystusowego. Innymi słowy, bez Chrystusa i Jego dzieła nie byłoby kapłaństwa nowotestamentalnego.
 
 
Święto dzisiejsze – zwłaszcza gdy popatrzymy przez pryzmat przewidzianych nań czytań – kieruje naszą uwagę nie tylko na zestaw czynności właściwych kapłanowi, ale przede wszystkim na jego usposobienie wewnętrzne. Interesuje nas zatem nie tyle kapłan – funkcjonariusz, ile kapłan w swojej najgłębszej tożsamości (i w postawie, która z niej wynika).
 
Pierwsze dzisiejsze czytanie pozostawione jest do wyboru – można przeczytać skrócony opis ofiary Abrahama (Rdz 22, 9-18) lub opis ofiarowania Chrystusa według autora Listu do Hebrajczyków (Hbr 10, 4-10). Warto tutaj odnieść się do obu.
 
Wielu kaznodziejów obawia się komentowania dwudziestego drugiego rozdziału Księgi Rodzaju, bo nie bardzo wiadomo, co powiedzieć wobec faktu, że Bóg oczekuje całopalnej ofiary z człowieka. Dla tych, którzy skłonni są podpisać się pod tak sformułowaną interpretacją tekstu świętego, warto polecić przeczytanie owego opisu niejako „od końca”...
 
Doszło do złożenia Izaaka w całopalnej ofierze? Oczywiście, że NIE i stało się tak ewidentnie za sprawą anioła – wysłannika Bożego. Czyli z całą pewnością Bóg nie chce ofiar z ludzi i prawdę tę należy mieć w świadomości, gdy szukamy właściwego orędzia, związanego z tą historią. Nie ulega wątpliwości, że opis ten dotyczy spraw trudnych i jest rodzajem próby wiary dla Abrahama. Jednak przedmiotem ofiary nie jest Izaak, ale miłość(!). Chodzi tu o ofiarę z miłości, a nie o ofiarę z syna. Bóg rzeczywiście powiedział:
    Weź twojego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka... (22,2),
jednak zakończenie opowieści „podpowiada”, że zaakcentować należy wyrażenie którego miłujesz... Nie dojdzie do tego, czego czytelnik się obawia (do ofiary z człowieka), ale okaże się (i to jest celem opowieści), że Abraham bezgranicznie ufa Bogu i jest zdolny złożyć ofiarę z miłości, z miłości wyjątkowej. Bóg nie potrzebował śmierci Izaaka (i Izaak został ocalony), ale potrzebna była ofiara Abrahama – ofiara z miłości. Potrzebna była i – w świetle dzisiejszego święta możemy dodać – potrzebna JEST, jeśli chcemy docierać do istoty kapłaństwa. Kapłan nie tylko ma ofiarować „coś” (zewnętrznego wobec siebie), ale ofiarowuje siebie w miłości, „rezygnując” dobrowolnie z tego, co kocha, aby w ten sposób wywyższyć wolę Boga i Jego wizję miłości – z pewnością szerszą niż jakiekolwiek ludzkie patrzenie.
 
Takie kapłaństwo najpierw i przede wszystkim ukazuje Jezus Chrystus. Takie kapłaństwo widzimy też w czytaniu z Listu do Hebrajczyków (10, 4-10), które stanowi drugą możliwość w kwestii wyboru dzisiejszego pierwszego czytania.
 
W tym czytaniu słyszymy, że spełnianie woli Bożej jest ważniejsze i cenniejsze niż całopalenia i ofiary za grzech. Tym, który spełnia całą wolę Boga jest Jezus. On też – w miejsce ofiar starotestamentalnych – wprowadza jedną ofiarę, w składaniu której sam jest zarówno kapłanem, jak i ofiarą, gdyż chodzi o ofiarę ciała Jezusa Chrystusa.
 
Podobieństwo między kapłaństwem „modelowym” i kapłaństwem Chrystusa to nic innego jak właśnie składanie ofiary. Oryginalność kapłaństwa Chrystusa polega jednak na tym, że składa On ofiarę z miłości, a konkretnie – z samego siebie.
 
 
Domyślamy się, że ów niedościgniony wzór Chrystusa Kapłana jest nam przybliżany nie po to tylko, by go podziwiać. Wszyscy – zarówno kapłani urzędowi (hierarchiczni) oraz ci, którzy na mocy chrztu mają udział w kapłaństwie powszechnym – powołani są do naśladowania Chrystusa Najwyższego Kapłana. W ramach naszej codziennej duchowości wzywani jesteśmy nie tyle do tego, by Bogu dawać (ofiarowywać) „coś”, ile siebie. Nasza właściwa postawa wobec Boga to ma być ofiara z miłości - ofiarowanie najpierw siebie, aby w ten sposób wywyższyć wolę Boga, objawioną w Jezusie Chrystusie.
 
Drogą do takiej ufności i dyspozycyjności jest modlitwa. Widzimy to w przeznaczonym na dziś fragmencie Ewangelii. Jezus w perspektywie męki i śmierci okazuje smutek, ale przede wszystkim modli się. W postawie Jezusa widzimy, że modlitwa to nie tylko prośba skierowana do Boga, ale nade wszystko akt zaufania i powierzenia siebie.
Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech mnie ominie ten kielich – to jest prośba, ale jeszcze nie modlitwa. Modlitwę czyni ów ważny „dodatek”: Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty. Uczniowie, zaproszeni wcześniej do czuwania z Jezusem, zasnęli. Otrzymali zatem po raz kolejny wezwanie: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Jezus natomiast znów oddał się modlitwie, zdając się na wolę Ojca.
 
To, co dla Jezusa jest oczywistością – całkowita uległość woli Ojca – choć i w Jego przypadku nie zawsze przychodzi bez zmagania, tym bardziej dla nas jest zadaniem, w którym potrzebujemy przykładu i pomocy. Tylko przez prawdziwą modlitwę mamy udział w kapłaństwie Chrystusa, a chodzi w nim właśnie o to, by przyjmować i wypełniać wolę Boga, zwłaszcza gdy nie zgadza się na nią nasza ludzka wola.
 
Angielski pisarz (i teolog amator) C. S. Lewis w książce Podział ostateczny napisał, że przy końcu czasów objawią się tylko dwa rodzaje ludzi:
ci, którzy powiedzą Bogu: bądź wola Twoja,
i ci, którym Bóg powie: bądź wola twoja.
Pierwsi to ci, którzy zgadzają się na to, co Bóg w ich życiu czyni i co im daje. Drudzy to ci, którzy chcą wszystko „po swojemu”.
 
 
Dzięki Chrystusowi – Najwyższemu i Wiecznemu Kapłanowi – możemy znaleźć się w grupie tych pierwszych...
 
 
 
 
 
 
 
 
 
  Drukuj...
Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Wrocław
o. Jarosław Krawczyk CSsR
W Polsce dzisiejsze święto obchodzimy dopiero po raz piąty. Pozwolił je wprowadzić w Kościołach lokalnych (decyzją episkopatów) papież Benedykt XVI, przychylając się do próśb tych środowisk, które chciały w ten sposób upamiętnić Rok Kapłański 2009/2010. 
 
Wiemy, kim jest kapłan. To ktoś, kto już w starożytności spełniał funkcje rytualne i sprawował służbę ofiarniczą. Posługa ta znana była w różnych religiach i w różnych formach kultu, dzięki czemu można powiedzieć bardzo ogólnie, że kapłan to swego rodzaju pośrednik między ludźmi a Bogiem.
 
W ramach chrześcijaństwa pierwszym i najważniejszym kapłanem jest Jezus Chrystus. Ze względu na to, kim jest i co uczynił, nazywany jest też jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi (por. 1 Tym 1, 5-6), a całe możliwe kapłaństwo służebne w czasach Kościoła (dzielone jeszcze na hierarchiczne oraz powszechne) to nic innego jak uobecnianie kapłaństwa Chrystusowego. Innymi słowy, bez Chrystusa i Jego dzieła nie byłoby kapłaństwa nowotestamentalnego. 
 
Święto dzisiejsze – zwłaszcza gdy popatrzymy przez pryzmat przewidzianych nań czytań – kieruje naszą uwagę nie tylko na zestaw czynności właściwych kapłanowi, ale przede wszystkim na jego usposobienie wewnętrzne. Interesuje nas zatem nie tyle kapłan – funkcjonariusz, ile kapłan w swojej najgłębszej tożsamości (i w postawie, która z niej wynika).
 
Pierwsze dzisiejsze czytanie pozostawione jest do wyboru – można przeczytać skrócony opis ofiary Abrahama (Rdz 22, 9-18) lub opis ofiarowania Chrystusa według autora Listu do Hebrajczyków (Hbr 10, 4-10). Warto tutaj odnieść się do obu.
 
Wielu kaznodziejów obawia się komentowania dwudziestego drugiego rozdziału Księgi Rodzaju, bo nie bardzo wiadomo, co powiedzieć wobec faktu, że Bóg oczekuje całopalnej ofiary z człowieka. Dla tych, którzy skłonni są podpisać się pod tak sformułowaną interpretacją tekstu świętego, warto polecić przeczytanie owego opisu niejako „od końca”...
 
Doszło do złożenia Izaaka w całopalnej ofierze? Oczywiście, że NIE i stało się tak ewidentnie za sprawą anioła – wysłannika Bożego. Czyli z całą pewnością Bóg nie chce ofiar z ludzi i prawdę tę należy mieć w świadomości, gdy szukamy właściwego orędzia, związanego z tą historią. Nie ulega wątpliwości, że opis ten dotyczy spraw trudnych i jest rodzajem próby wiary dla Abrahama. Jednak przedmiotem ofiary nie jest Izaak, ale miłość(!). Chodzi tu o ofiarę z miłości, a nie o ofiarę z syna. Bóg rzeczywiście powiedział:
    Weź twojego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka... (22,2),
jednak zakończenie opowieści „podpowiada”, że zaakcentować należy wyrażenie którego miłujesz... Nie dojdzie do tego, czego czytelnik się obawia (do ofiary z człowieka), ale okaże się (i to jest celem opowieści), że Abraham bezgranicznie ufa Bogu i jest zdolny złożyć ofiarę z miłości, z miłości wyjątkowej. Bóg nie potrzebował śmierci Izaaka (i Izaak został ocalony), ale potrzebna była ofiara Abrahama – ofiara z miłości. Potrzebna była i – w świetle dzisiejszego święta możemy dodać – potrzebna JEST, jeśli chcemy docierać do istoty kapłaństwa. Kapłan nie tylko ma ofiarować „coś” (zewnętrznego wobec siebie), ale ofiarowuje siebie w miłości, „rezygnując” dobrowolnie z tego, co kocha, aby w ten sposób wywyższyć wolę Boga i Jego wizję miłości – z pewnością szerszą niż jakiekolwiek ludzkie patrzenie.
 
Takie kapłaństwo najpierw i przede wszystkim ukazuje Jezus Chrystus. Takie kapłaństwo widzimy też w czytaniu z Listu do Hebrajczyków (10, 4-10), które stanowi drugą możliwość w kwestii wyboru dzisiejszego pierwszego czytania.
 
W tym czytaniu słyszymy, że spełnianie woli Bożej jest ważniejsze i cenniejsze niż całopalenia i ofiary za grzech. Tym, który spełnia całą wolę Boga jest Jezus. On też – w miejsce ofiar starotestamentalnych – wprowadza jedną ofiarę, w składaniu której sam jest zarówno kapłanem, jak i ofiarą, gdyż chodzi o ofiarę ciała Jezusa Chrystusa.
 
Podobieństwo między kapłaństwem „modelowym” i kapłaństwem Chrystusa to nic innego jak właśnie składanie ofiary. Oryginalność kapłaństwa Chrystusa polega jednak na tym, że składa On ofiarę z miłości, a konkretnie – z samego siebie.
 
 
Domyślamy się, że ów niedościgniony wzór Chrystusa Kapłana jest nam przybliżany nie po to tylko, by go podziwiać. Wszyscy – zarówno kapłani urzędowi (hierarchiczni) oraz ci, którzy na mocy chrztu mają udział w kapłaństwie powszechnym – powołani są do naśladowania Chrystusa Najwyższego Kapłana. W ramach naszej codziennej duchowości wzywani jesteśmy nie tyle do tego, by Bogu dawać (ofiarowywać) „coś”, ile siebie. Nasza właściwa postawa wobec Boga to ma być ofiara z miłości - ofiarowanie najpierw siebie, aby w ten sposób wywyższyć wolę Boga, objawioną w Jezusie Chrystusie.
 
Drogą do takiej ufności i dyspozycyjności jest modlitwa. Widzimy to w przeznaczonym na dziś fragmencie Ewangelii. Jezus w perspektywie męki i śmierci okazuje smutek, ale przede wszystkim modli się. W postawie Jezusa widzimy, że modlitwa to nie tylko prośba skierowana do Boga, ale nade wszystko akt zaufania i powierzenia siebie.
Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech mnie ominie ten kielich – to jest prośba, ale jeszcze nie modlitwa. Modlitwę czyni ów ważny „dodatek”: Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty. Uczniowie, zaproszeni wcześniej do czuwania z Jezusem, zasnęli. Otrzymali zatem po raz kolejny wezwanie: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Jezus natomiast znów oddał się modlitwie, zdając się na wolę Ojca.
 
To, co dla Jezusa jest oczywistością – całkowita uległość woli Ojca – choć i w Jego przypadku nie zawsze przychodzi bez zmagania, tym bardziej dla nas jest zadaniem, w którym potrzebujemy przykładu i pomocy. Tylko przez prawdziwą modlitwę mamy udział w kapłaństwie Chrystusa, a chodzi w nim właśnie o to, by przyjmować i wypełniać wolę Boga, zwłaszcza gdy nie zgadza się na nią nasza ludzka wola.
 
Angielski pisarz (i teolog amator) C. S. Lewis w książce Podział ostateczny napisał, że przy końcu czasów objawią się tylko dwa rodzaje ludzi:
ci, którzy powiedzą Bogu: bądź wola Twoja,
i ci, którym Bóg powie: bądź wola twoja.
Pierwsi to ci, którzy zgadzają się na to, co Bóg w ich życiu czyni i co im daje. Drudzy to ci, którzy chcą wszystko „po swojemu”. 
 
Dzięki Chrystusowi – Najwyższemu i Wiecznemu Kapłanowi – możemy znaleźć się w grupie tych pierwszych...
 

Misjonarz Prowincji Warszawskiej Redemptorystów – Wrocław
o. Jarosław Krawczyk CSsR


© 2009 www.parafia.lubartow.pl