Treścią dzisiejszych czytań jest prawda o wolności człowieka i jego odpowiedzialności za popełnione czyny. W pierwszym czytaniu pobrzmiewają błędne przekonania ludzi, że sprawcą ich nieszczęść jest Pan Bóg. Prorok zaznacza, że grzech zależy wyłącznie od wolnej decyzji człowieka, który w sposób świadomy może wybierać dobro lub zło. Święty Paweł dodaje, że człowiek naprawdę mądry będzie starał się oceniać wszystko w świetle Bożego objawienia, które dokonało się w Panu Jezusie. Dzięki Niemu wszyscy wierzący otrzymali Bożego Ducha i dlatego są w stanie coraz lepiej spełniać wymagania Nowego Przymierza.
Pozwólmy teraz słowu zstąpić do naszych serc, by mądrość Boża mogła uczyć nas czynnej miłości bliźniego.
W naszych czasach, chyba bardziej niż kiedyś, głośniej niż wcześniej, ludzie nawet ochrzczeni domagają się zmiany Dekalogu. Domagają się przyzwolenia na rozwody i powtórne małżeństwa, prawa do aborcji oraz prawa do skracania cierpienia nieuleczalnie chorych przez eutanazję. Dziś, chyba bardziej niż kiedyś, ludziom wydaje się, że gdyby to oni urządzili świat według swoich praw, świat byłby lepszy, a życie o wiele łatwiejsze. To właśnie dziś na różnego rodzaju demonstracjach i marszach domaga się od Kościoła zmiany Bożego prawa, chodź nie pisze się tego wprost na transparentach.
Może rodzić się pytanie w sercu wierzącego chrześcijanina, jaką zająć postawę i jak się bronić przed tymi wszystkimi atakami i zarzutami. Podpowiedź daje nam liturgia słowa dzisiejszej niedzieli. W historii ludzkości nie było większego rewolucjonisty i reformatora zastanego prawa niż Jezus, to jednak On sam mówi dzisiaj do nas o sobie:
Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić (Mt 5, 17).
Nasz Pan, Jezus Chrystus, jednocześnie ostrzega:
Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim (Mt 5, 19).
Dlaczego więc ludzie domagają się zmiany prawa Bożego? Prawdopodobnie dlatego, że nie chce im się podjąć trudu zachowania tego prawa. Skoro trudna i wymagająca jest wierna miłość w małżeństwie, to szukają łatwej, chwilowej i niewymagającej miłości pozamałżeńskiej. Skoro wiem, że wychowanie dziecka będzie mnie kosztować wiele wysiłków i mnóstwa wyrzeczeń, to chcę decydować o życiu tego dziecka nienarodzonego.
Pomyśl, Bracie i Siostro, jak wyglądałby świat, gdyby rzeczywiście zmienić albo przynajmniej trochę zliberalizować, jak niektórzy się domagają, tych dziesięć Bożych zdań. Czy na pewno życie na ziemi stałoby się rajem? Myślę, że nie. Jestem przekonany, że mielibyśmy jeszcze więcej rozbitych małżeństw, jeszcze więcej kłamców, złodziei i morderców.
Dlaczego ludzie domagają się więc zmiany prawa Bożego i mówią, że jest zbyt ciężkie do zachowania? Myślę, że jednym z powodów może być również i to, że ktoś notorycznie, świadomie łamie jedno z dziesięciorga przykazań. Wtedy cały Dekalog wydaje się ciężarem nie do uniesienia. Jeśli ktoś zdradzi żonę i zawrze nowy związek, czyli świadomie usunie ze swego życia szóste przykazanie, to zachowanie w takiej sytuacji pozostałych dziewięciu przykazań staje się o wiele trudniejsze niż wówczas, gdyby wiernie trwał w miłości małżeńskiej. Jeśli kierowca mający najlepsze i najnowsze auto odkręci jedno z czterech kół albo poluzuje śruby w jednym z kół, wiemy, że daleko nie zajedzie. Dekalog stanowi całość. Im bardziej staram się zachować poszczególne przykazania, tym łatwiej jest żyć według wskazań Bożego prawa.
Kościół przez wieki nie zmienił Dekalogu i go nie zmieni, bo nie Kościół nam go dał, ale sam Bóg. Kościół został ustanowiony, by tego prawa strzec i uczyć zachowywać, a nie zmieniać, o czym przypomniał nam Chrystus. Kościół ma bowiem ukazywać ludziom drogę do nieba, a nie do piekła, do szczęścia na wieki, a nie do chwilowej przyjemności.
Bóg kładzie dziś przed Tobą ogień i wodę, życie i śmierć. Co wybierzesz? Po co wyciągniesz rękę? Wybór należy do Ciebie…