Pokój, radość i posłanie, by je głosić – oto główny temat dzisiejszych czytań.
Czym jest pokój, o którym mówi Jezus? Pokój Chrystusowy jest owocem działania Ducha Świętego – rodzi się z zachowania i przestrzegania porządku, jaki ustalił dla nas Bóg. Chrystus proponuje go nam jako lekarstwo na lęki świata, jak i wszelkiego rodzaju niepokoje w naszym otoczeniu, domu, pracy czy gronie przyjaciół. Największymi wrogami pokoju są chciwość i pycha, ponieważ stanowią rdzeń każdego grzechu. Dlatego Jezus udzielając tym, których posyła, swoistej lekcji, wykładu na temat tego, jak ma wyglądać ich misja, nakazuje im, by nie brali ze sobą trzosa, ani torby, ani sandałów – by nie wynosili się nad innych, nie czuli się od nich lepsi, bardziej majętni, bezpieczniejsi, a tym samym, by nie wpadali w pychę. Tylko wtedy świadectwo uczniów będzie wiarygodne, potwierdzone życiem i postawą. Mogą głosić światu pokój, samemu żyjąc według porządku ustalonego przez Boga. Głosząc pokój, stają się nie tylko świadkami czy uczniami Jezusa, ale stają się synami Bożymi, zgodnie z obietnicą daną przez Jezusa:
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Czym jest z kolei chrześcijańska radość? Kilka tygodni temu papież Franciszek powiedział, że nie można być chrześcijaninem i nie mieć radości.
Jeśli ktoś mówi o sobie, że jest chrześcijaninem, a nie ma w nim radości, to coś w nim jest nie tak – mówił papież.
Radość jest – według niego – dowodem osobistym chrześcijanina. Z kolei Błogosławiona (a wkrótce już Święta) Matka Teresa z Kalkuty mówiła, że:
Radość jest naturalną konsekwencją płonącego serca. Jest to często peleryna, pod którą ukrywa się życie pełne poświęcenia w ciągłej jedności z Bogiem. Niech każdy widzi dobroć w Twojej twarzy, w Twoich oczach i w Twoim uśmiechu. Radość można wyczytać z oczu, pojawia się w słowie i geście. Radości nie można zamknąć w sobie, zawsze przenika na zewnątrz. Radość jest oznaką hojności. Kiedy jesteś pełen radości, poruszasz się szybciej i pragniesz dzielić się dobrem ze wszystkimi. Nie możemy dać zbyt wiele, ale zawsze możemy dać radość, która płynie z serca zakochanego w Bogu. Ten daje najwięcej, kto daje z radością.
To radość sprawia, że chcemy się dzielić z innymi, że chcemy do innych wychodzić, że chcemy innym mówić o Jezusie. A z drugiej strony ta radość uwiarygadnia (podobnie jak brak trzosa, torby czy sandałów) głosicieli słowa Bożego – smutek bowiem sprawia, że ta sama Dobra Nowina stać się może smutną nowiną, której nikt nie będzie chciał słuchać ani przyjąć.
Pokój, radość i posłanie, by je głosić – oto główny temat dzisiejszych czytań.
Czym jest pokój, o którym mówi Jezus? Pokój Chrystusowy jest owocem działania Ducha Świętego – rodzi się z zachowania i przestrzegania porządku, jaki ustalił dla nas Bóg. Chrystus proponuje go nam jako lekarstwo na lęki świata, jak i wszelkiego rodzaju niepokoje w naszym otoczeniu, domu, pracy czy gronie przyjaciół. Największymi wrogami pokoju są chciwość i pycha, ponieważ stanowią rdzeń każdego grzechu. Dlatego Jezus udzielając tym, których posyła, swoistej lekcji, wykładu na temat tego, jak ma wyglądać ich misja, nakazuje im, by nie brali ze sobą trzosa, ani torby, ani sandałów – by nie wynosili się nad innych, nie czuli się od nich lepsi, bardziej majętni, bezpieczniejsi, a tym samym, by nie wpadali w pychę. Tylko wtedy świadectwo uczniów będzie wiarygodne, potwierdzone życiem i postawą. Mogą głosić światu pokój, samemu żyjąc według porządku ustalonego przez Boga. Głosząc pokój, stają się nie tylko świadkami czy uczniami Jezusa, ale stają się synami Bożymi, zgodnie z obietnicą daną przez Jezusa:
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Czym jest z kolei chrześcijańska radość? Kilka tygodni temu papież Franciszek powiedział, że nie można być chrześcijaninem i nie mieć radości.
Jeśli ktoś mówi o sobie, że jest chrześcijaninem, a nie ma w nim radości, to coś w nim jest nie tak – mówił papież.
Radość jest – według niego – dowodem osobistym chrześcijanina. Z kolei Błogosławiona (a wkrótce już Święta) Matka Teresa z Kalkuty mówiła, że:
Radość jest naturalną konsekwencją płonącego serca. Jest to często peleryna, pod którą ukrywa się życie pełne poświęcenia w ciągłej jedności z Bogiem. Niech każdy widzi dobroć w Twojej twarzy, w Twoich oczach i w Twoim uśmiechu. Radość można wyczytać z oczu, pojawia się w słowie i geście. Radości nie można zamknąć w sobie, zawsze przenika na zewnątrz. Radość jest oznaką hojności. Kiedy jesteś pełen radości, poruszasz się szybciej i pragniesz dzielić się dobrem ze wszystkimi. Nie możemy dać zbyt wiele, ale zawsze możemy dać radość, która płynie z serca zakochanego w Bogu. Ten daje najwięcej, kto daje z radością.
To radość sprawia, że chcemy się dzielić z innymi, że chcemy do innych wychodzić, że chcemy innym mówić o Jezusie. A z drugiej strony ta radość uwiarygadnia (podobnie jak brak trzosa, torby czy sandałów) głosicieli słowa Bożego – smutek bowiem sprawia, że ta sama Dobra Nowina stać się może smutną nowiną, której nikt nie będzie chciał słuchać ani przyjąć.