Człowiek od dawna upatrywał w żywiole morskim imperium demoniczne. Stąd też, gdy Bóg daje odpowiedź Hiobowi, stawia mu przed oczy swoją potęgę, która zamknęła morze i złamała jego wielkość. Bóg przez to chce, abyśmy zrozumieli, że nie istnieje żadna siła, która byłaby zdolna pokonać Boga. Prawdę tę potwierdza wydarzenie na jeziorze Genezaret, które opisze Ewangelista Marek. Bóg jest rzeczywiście Panem żywiołów i Jego królowaniu podlega wszystko, nawet i szatan, który według wierzeń mieszka w odmętach morskich. Trzeba zaufać Bogu i Jego potędze, która – jak zauważa św. Paweł – przepełniona jest miłością.
Wzmocnijmy więc naszą wiarę i zaufanie poprzez uważne słuchanie Bożego słowa.
Nie pozwolić Jezusowi zasnąć
O. Stanisław Jarosz OSPPE
Często spotykam się ze stwierdzeniem: „Biblia nie zgadza się ze współczesnym poziomem wiedzy i nauki”. Nikt jednak nie będzie używał podręcznika do gotowania, aby naprawić sokowirówkę. Pismo Święte nie powstało po to, aby odpowiedzieć na pytania z zakresu geologii, astronomii i innych dziedzin nauki. Ono powstało i spisane zostało dla naszego pouczenia (1 Kor 10, 11; Rz 15, 4) . Jakie więc pouczenie przynosi dzisiejsza Ewangelia?
Jest Ewangelią o nas, o mnie i o tobie, jest punktem odniesienia, światłem rzuconym na wydarzenia w naszym życiu. Przeżyliśmy już niejedną „burzę” i na pewno będą następne.
Łodzią jest Kościół. Żeglują w nim uczniowie Jezusa, wykreowani przez chrzest. Płynie on po wzburzonym świecie, miotany falami. Atakują ten Kościół wichry nienawiści, ogromne fale oskarżeń – a Jezus nie reaguje. Wielu gorszy się: ludzie Kościoła osłabli, ster jakby nie działa, liny poplątane, żagle podarte, łódź nabiera wody. Ręce omdlałe; bezsilność żeglarzy?
Jest Dobra Nowina. W łodzi Kościoła jest Jezus, On daje gwarancję niezatapialności, jest w stanie uciszyć wiatr, uspokoić żywioły. Jezus jest Panem każdej sytuacji, a Kościół jest ratunkiem i dla tych, którzy płyną na „drugi brzeg”, i dla tych, którzy wypadli za burtę.
Łodzią jest również twoje i moje życie. W nim jest zawsze Jezus. Nieważne, że zasnął – On jest w stanie uciszyć każdą burzę. Można zapytać: Co jest moją ciemnością, co jest falą, która mną miota i atakuje mnie, co jest wichrem w mojej sytuacji, co jest burzą w moim życiu? Dokąd płynę, do jakiego celu, co jest moim drugim brzegiem, dla kogo żyję?
Dlaczego Jezus spał? Ponieważ zna człowieka i wie, że zawsze sami chcemy po swojemu rozwiązywać nasze problemy. Dlatego pozwolił, aby objawiły się bezradność, bojaźń i brak wiary Apostołów. W dzisiejszym pierwszym czytaniu widać, że Bóg jest pokorny, dyskretny, nikomu nie musi udowadniać swojej potęgi i mocy.
Czego mogę się nauczyć z tej Ewangelii? Nie pozwolić Jezusowi zasnąć, być z Nim, rozmawiać z Nim – a On dokona reszty.
Ktoś pięknie napisał: „Takie cuda, jak uciszenie burzy na jeziorze, świadczą, że Jezus w pełni panuje nad prawami przyrody, dlatego też sprawi, że kiedyś świat zacznie całkowicie służyć człowiekowi i nie będzie mu zagrażał. Pełna harmonia między człowiekiem a światem, utracona wskutek grzechu Adama, pojawi się wtedy, gdy u kresu naszej historii powstaną nowe niebiosa i nowa ziemia”. Do takiego myślenia zachęca drugie czytanie: „Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe”.