Najwięcej o zmartwychwstaniu Jezusa mają nam do powiedzenia świadkowie: Maria Magdalena, Piotr i Jan, uczniowie idący do Emaus, wreszcie Tomasz, którego tradycja nazwała niewiernym. Możemy się zżymać na niego, że koniecznie chciał dotykać ran Zbawiciela, potępiać go. Chyba niesłusznie. Zbyt realne było to, co niedawno widział, by teraz szybko zapomnieć. Nie był materialistą niezdolnym do otwarcia się na Tajemnicę, której nie był w stanie pojąć. Czuł opór przed przyłączeniem się do radości pozostałych apostołów – chciał dowiedzieć się czegoś więcej: sprawdzić, czy zmartwychwstanie nie ogołaca krzyża. Dotknięcie ran Chrystusowych – namacalnego dowodu cierpienia – sprawiło, że odkrył na nowo Boga żywego! Jego wiara została rozpięta pomiędzy krzyżem i Zmartwychwstaniem. Odkrył obok siebie – i w sobie – nie apatycznego boga stoików czy boga będącego wytworem mocarstwowych aspiracji człowieka, uczynionego na ludzki obraz i podobieństwo, ale Boga zranionego. Nie Boga Prawa czy tradycji, patrona świątecznego przyzwyczajenia, ale Boga współczującego, współcierpiącego. Boga bliskiego i kochającego, z pokorą pochylającego się nad ludzką nędzą.
Błogosławione jest radosne zdziwienie, którego doświadczają Maria Magdalena i apostołowie przy pustym Grobie. Później to się powtórzy, gdy będą rozmawiali ze Zmartwychwstałym, zasiądą z Nim przy stole. Może nas gorszyć ich niewiara, ale musimy pamiętać, że „ich oczy były niejako na uwięzi” – patrzyli po ludzku na to, co żadną miarą ludzkim umysłem wyjaśnić się nie dało. Dopiero Pięćdziesiątnica w pełni pozwoliła im zrozumieć Pisma.
Ktoś powiedział: „Bóg nie wybiera uzdolnionych. On uzdalnia wybranych”. Przez chrzest zostaliśmy wybrani, aby głosić światu Jezusa Zmartwychwstałego – Tego, który jako jedyny jest w stanie pomóc nam zachować życie. O Bogu, który tak mocno wszedł w ludzki świat, milczeć się nie da. To tak, jakby – używając odległej analogii – ktoś wynalazł skuteczny lek na nowotwór czy inne choroby, z którymi nie radzi sobie medycyna, i nie podzielił się odkryciem, pozwalając, aby chorzy dalej umierali. Jezus poprzez moc Ducha Świętego uzdalnia nas, abyśmy świadczyli o Nim wobec tych, których spotykamy. Pokazuje, że od tego momentu wszystko ma wyglądać inaczej. Święty Paweł wyznacza bardzo jasny kierunek: „Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi”. Czy to rozumiemy? I czy mamy świadomość, że od takiego rozumienia chrześcijaństwa naprawdę zależy bardzo wiele?…