Wiara to skomplikowana rzeczywistość. Z jednej strony zakłada zaangażowanie człowieka, gotowość do przyjęcia prawdy wymykającej się rozumowi, trud wejścia na drogę nieustannej przemiany życia, z drugiej strony to łaska. Bez tego przenikania się nie może powstać nowa jakość.
Wiara nie jest ślepa, jak zarzucają jej to niektórzy. Zakłada wewnętrzny dyskurs. Zawsze jego początkiem jest Słowo Boże. Bóg przez nie zaprasza do siebie, obwieszcza nowinę o zbawieniu, wybraniu, nie naruszając przy tym w najmniejszym stopniu ludzkiej wolności. Obdarowuje swoją mocą. Aby mogła w nas „zadziałać”, najpierw musi dokonać się wewnętrzna akceptacja Bożego działania, a to zwykle jest proces, bywa, że dość długi. Jest w nim miejsce na pytania, wątpliwości, poszukiwania, powstania i powroty. Ważne, że nie jesteśmy skazani na samych siebie. Duch Święty towarzyszy nam. Prowadzi, umacnia, pociesza, „kiedy nie umiemy się modlić, przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami”.
Aby na stałe w ludzkim sercu zamieszkał Bóg, potrzebna jest pokora, przyznanie w swoim życiu pierwszeństwa prawu Bożemu, zgoda na śmierć wewnętrznego „starego człowieka” i nowe stworzenie (św. Paweł), które rozpoczyna się w momencie przyjęcia chrztu świętego. A potem życie jego mocą. To jest owo ziarnko gorczycy, o którym mówi dziś Jezus. I stąd płynie potencjał jego wzrostu.