Umarłych pogrzebać
ks. Tomasz Jaklewicz
Episkopat Polski wydał wskazania dotyczące pogrzebu związanego z kremacją. Przypomniano, że Kościół usilnie zaleca grzebanie ciał zmarłych, a kremację dopuszcza. Obrzędy pogrzebowe powinny odbywać się przed spaleniem ciała.
Po wojnie krematoria kojarzyły się w Polsce z obozami zagłady. Dziś młodsze pokolenia nie mają już tych skojarzeń i coraz popularniejsza staje się w Polsce kremacja zwłok. W naszym kraju usługi oferuje dziś 13 krematoriów, najstarsze w Poznaniu otwarto w 1993 r. Nie jest łatwo ustalić liczbę kremacji, ponieważ krematoria nie mają obowiązku ujawniania danych. Największe z nich, w Rudzie Śląskiej, spala ok. 20 ciał dziennie. Według danych Polskiego Towarzystwa Funeralnego, w 2008 r. dokonano w Polsce 25 402 kremacji, co stanowi 6,69 proc. pogrzebów. Odsetek systematycznie rośnie. Ta tendencja może się utrzymywać w związku z tym, że ZUS planuje pomniejszenie jednorazowego zasiłku wypłacanego po śmierci (dziś wynosi on 6395 zł, ma być 4000 zł). Koszty tradycyjnego pochówku są wyższe od kosztów kremacji.
Pierwszeństwo grzebania ciał
Obiegowa opinia mówi, że Kościół nie jest przeciwny kremacji. To prawda, ale nie cała. Prawo kanoniczne stwierdza: „Kościół usilnie zaleca zachowanie pobożnego zwyczaju grzebania ciał zmarłych. Nie zabrania jednak kremacji, jeśli nie została wybrana z pobudek przeciwnych nauce chrześcijańskiej” (kan. 1176). W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Ciała zmarłych powinny być traktowane z szacunkiem i miłością wypływającą z wiary i nadziei zmartwychwstania. Grzebanie zmarłych jest uczynkiem miłosierdzia względem ciała; jest uczczeniem dzieci Bożych, będących świątynią Ducha Świętego” (2300). I dalej: „Kościół zezwala na kremację zwłok, jeśli nie jest ona przejawem podważania wiary w zmartwychwstanie ciała” (2301). Kościół opowiada się więc zdecydowanie za tradycyjną formą pochówku, a kremacja jest jedynie dopuszczona.
W tych dniach ukazuje się 14-stronicowy dodatek do „Obrzędów pogrzebu”, zawierający pewne wskazania oraz teksty liturgiczne związane z kremacją zwłok. Dodatek został opracowany przez Komisję Liturgiczną Episkopatu Polski i zatwierdzony w Watykanie. We wprowadzeniu przypomniano wyraźnie zasadę „pierwszeństwa grzebania ciał, które Kościół wyżej ceni, ponieważ sam Chrystus chciał być pogrzebany”.
Pogrzeb przed kremacją
Jeśli wolą zmarłego lub rodziny było spalenie zwłok i jeśli ta decyzja nie wynika z motywów przeciwnych wierze chrześcijańskiej, to należy odprawić pogrzeb katolicki. Pozostaje kwestia, jak taki pogrzeb powinien być zorganizowany. Wspomniany wyżej dodatek do obrzędów podaje następującą regułę: „Obrzędy pogrzebowe z ostatnim pożegnaniem włącznie, z udziałem rodziny i wspólnoty parafialnej, zasadniczo należy odprawić przed kremacją ciała zmarłego. (…) Do takiej praktyki należy wychowywać wiernych” [podkreśl. T.J.]. Co wobec tego z urną? „Urnę po kremacji składa się w grobie lub w specjalnym kolumbarium (ściana lub kaplica na cmentarzu) bez zewnętrznej okazałości, z udziałem jedynie najbliższej rodziny, przy zastosowaniu niżej podanych obrzędów”.
Zasada jest więc taka, że zasadnicza część pogrzebu (także Msza św. pogrzebowa) powinna odbywać się przed spaleniem ciała. Złożenie urny w grobie lub w specjalnej ścianie jest tylko dopełnieniem uroczystości. Jest to prosty, krótki obrzęd. Podkreślmy, że taki sposób postępowania obowiązuje w całym Kościele i nie jest on czymś nowym. W Niemczech, Francji lub w innych krajach tak się właśnie dzieje. W Polsce nie podano jednoznacznych wytycznych dla duszpasterzy, kiedy pojawiły się pierwsze krematoria. W tym czasie wytworzył się u nas zwyczaj dokładnie przeciwny zalecanemu, tzn. pogrzeb odprawia się zazwyczaj po spaleniu ciała, traktując urnę na równi z trumną z ciałem.
Ciało nie jest tym samym, co prochy
Skąd wzięło się zalecenie, by ceremonie pogrzebowe odbywać raczej nad ciałem niż nad prochami ludzkimi? W 1977 r. Kongregacji Sakramentów i Kultu Bożego postawiono pytanie: „Czy można odprawić obrzędy pogrzebowe nad urną z prochami zmarłego?”. Odpowiedź Watykanu była następująca: „Nie wydaje się stosownym, aby nad prochami celebrowano obrzędy, które mają na celu uczczenie ciała zmarłego. Nie chodzi tutaj o potępienie kremacji, ale o zachowanie prawdziwości i czytelności znaku liturgicznego. Prochy bowiem wyrażają zniszczenie ludzkiego ciała oraz zaciemniają i nie oddają idei »snu« w oczekiwaniu zmartwychwstania. Ponadto to właśnie ciału, a nie prochom, oddaje się cześć w czasie liturgii, ponieważ od chwili chrztu świętego stało się ono świątynią uświęconą przez Ducha Świętego”.
Powyższe uzasadnienie jest przytoczone w polskim dodatku do „Obrzędów pogrzebu”. Zasada mówiąca o nieodprawianiu pogrzebu nad urną nie jest bezwzględna, dopuszczone są pewne wyjątki. „W uzasadnionych przypadkach, np. po sprowadzeniu urny z prochami z zagranicy, obrzędy pogrzebowe, podane w rytuale, można sprawować nad samą urną, którą stawia się przed prezbiterium na odpowiednim podwyższeniu, obok zapalonego paschału”. Sprowadzenie urny z prochami z zagranicy to jest jedyny wymieniony konkretny przypadek, w którym wolno urnę traktować jak trumnę z ciałem. Powstaje pytanie, o jakie inne „uzasadnione przypadki” może chodzić. Bp Stefan Cichy, szef komisji liturgicznej, powiedział GN, że odpowiedź na to pytanie zostanie udzielona na marcowym zebraniu Episkopatu Polski. O takie doprecyzowanie prosił polskich biskupów Rzym.
Duszpasterstwo związane ze śmiercią
Sprawa godnego pochówku ludzkiego ciała to wyzwanie dla Kościoła. Nie można ograniczyć się tylko do wydania przepisów czy tekstów liturgicznych. Wydanie nowych wskazań dotyczących pogrzebu jest dobrą okazją do podjęcia tematów śmierci i znaczenia chrześcijańskiego pogrzebu na ambonie czy na katechezie dorosłych. Może nawet potrzebny byłby list biskupów lub broszura wyjaśniająca stanowisko Kościoła. Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że kościelne przepisy, które zostały u nas przypomniane, mogą być źle zrozumiane przez wiernych decydujących się na kremację ciał swoich bliskich.
Obyczajowość związana ze śmiercią i pogrzebem wiąże się bardzo silnie z przekonaniami religijnymi. W czołówce europejskich krajów, które kremują zwłoki, są Czechy, Dania i Szwecja (ponad 70 proc. pogrzebów). Na końcu tej listy plasują się Irlandia i Włochy, a w Grecji spalanie zwłok jest w ogóle zabronione. Nietrudno zauważyć, że największy odsetek kremacji w Europie przypada na kraje najbardziej zlaicyzowane. Czy to przypadek?
W Niemczech (ponad 40 proc. kremacji) popularnością cieszą się np. FriedWaldy (las pokoju), gdzie prochy wysypywane są pod drzewa. Nie ma tam ani kostnicy, ani kaplicy, ani nagrobków, symboli religijnych, ani nawet tabliczki z nazwiskiem. Zabronione są też wieńce, kwiaty czy znicze. Ideologii dostarcza „religijność” ekologiczno-pogańska (powrót do korzeni, drzewo jako pomnik, krążenie materii itd.).
Pojawiają się także dziwaczne pomysły, jak np. rozsypywanie prochów w różnych miejscach lub wytwarzanie z ludzkich prochów różnych pamiątek (np. pierścionków). W krajach, w których kremacja cieszy się dużą popularnością, pojawiają się sytuacje, w których rodzina traktuje kremację jako usługę utylizacji zwłok, nie decydując się na żadną formę pochówku, nawet prochów. Można więc zasadnie pytać, czy kremacja nie jest jakąś formą ucieczki od prawdy od śmierci, sprowadzenia jej do technicznego problemu, który trzeba rozwiązać.
Tradycji chrześcijańskiej od samego początku obca była myśl o paleniu zwłok. W kodeksie prawa kanonicznego z 1917 r. kremacja była wprost zakazana przez Kościół, z tej racji, że w Europie Zachodniej po rewolucji francuskiej spalanie ciał było łączone z demonstracją niewiary w życie pozagrobowe. Dziś Kościół złagodził te przepisy, ale nadal opowiada się za grzebaniem ciał, a nie za ich paleniem. Dlaczego? Podstawowym powodem jest to, że chrześcijaństwo z ogromnym szacunkiem traktuje ludzkie ciało, polemizując z platońską wizją ciała jako „więzienia” duszy.
Ciało jest istotnym elementem naszego człowieczeństwa, pełni rolę komunikacyjną, jest znakiem, którym wyrażamy samych siebie. Sposób traktowania martwego ludzkiego ciała wyraża nasze podejście do samej śmierci, ale jest także wyrazem wyjątkowej ludzkiej godności. Pomyślmy o obrazie Maryi trzymającej na rękach martwe ciało Syna, które potem złożono ze czcią do grobu. Z jakimi emocjami podchodziliśmy do szczątków ofiar katastrofy smoleńskiej? Jak ważną sprawą dla rodziny była identyfikacja ciał i ich godnego pogrzebu. Ta sytuacja pokazuje, jak silna jest w człowieku potrzeba odprawienia żałoby, pożegnania z bliskimi, opłakania ich ciał.
Wiara decyduje o naszych wyborach, mniejszych i większych. Katolik nie może w sprawie tak ważnej jak pogrzeb powiedzieć, że jest mu wszystko jedno. To prawda, że Pan Bóg sobie poradzi z naszym zmartwychwstaniem, niezależnie od tego, czy ciało zostanie pogrzebane czy spalone. Chodzi jednak o nas, żyjących, o nasz stosunek do ludzkiego życia i śmierci. Nasze obyczaje kształtują naszą świadomość, i odwrotnie. Jeśli w grobie spocznie ciało, to staje się ono miejscem, które pełni rolę symbolu zmarłej osoby, jest śladem przypominającym o jej trwaniu, jest miejscem modlitwy i nadziei, a nawet (kto wie?) potencjalnych relikwii. Taka jest nasza chrześcijańska tradycja, którą Kościół usilnie zaleca. Po co więc ulegać modzie na kremację? Czy nie lepiej zwyczajnie zaufać mądrości Kościoła?