ks. Robert Skrzypczak
W krajach, w których głosiciele Ewangelii dali sobie zamknąć usta albo wycofali się pod naporem wrogości i oskarżeń, diabeł przeprowadził błyskawiczne zmiany, na trwałe zasiewając w ludziach uraz i niechęć do Kościoła.
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, z tego, co się stało.
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła.
Pojawił się człowiek posłany przez Boga, Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości.
Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.
A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od ojca, pełen łaski i prawdy.
Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Z Jego pełności wszyscy otrzymaliśmy – łaskę po łasce.
Podczas gdy Prawo zostało dane za pośrednictwem Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie ojca, o Nim pouczył.
Benedykt XVI pisał: „Nasza odpowiedzialność nie ogranicza się do sugerowania światu wspólnych wartości. Trzeba wyraźnie głosić słowo Boga!”. Byle tylko Kościół nie zamilknął, nie zdezerterował. W krajach, w których głosiciele Ewangelii dali sobie zamknąć usta albo wycofali się pod naporem wrogości i oskarżeń, diabeł przeprowadził błyskawiczne zmiany, na trwałe zasiewając w ludziach uraz i niechęć do Kościoła. Miłość Jezusa do każdej kobiety i każdego mężczyzny należy głosić otwarcie i odważnie, bez poczucia wyższości i pouczania, z pokorą, w oparciu o własne świadectwo i modlitwę. Musimy pielęgnować w sobie przekonanie, że w słuchających istnieje oczekiwanie na poznanie prawdy i temu oczekiwaniu najlepiej może sprostać Jezus Chrystus. To, co się dzieje na naszych ulicach, w domach i w internecie, jest pobudką dla Kościoła. Najważniejszym zadaniem chrześcijaństwa jest głoszenie Ewangelii: prowadzić ludzi do odkrywania siły w Bogu, budzić w nich wielkie serce, wyobraźnię miłosierdzia, aż dźwigną się ponad przeciętność, doświadczą heroizmu, świętości. Człowiek ma prawo otrzymać Boga, by potem dobrowolnie Mu ulec. Tak uważał św. Augustyn, gdy się modlił: „Panie, udziel mi siły, bym potrafił spełnić Twoje żądania, a potem żądaj, czego chcesz”.
Pamiętam, jak ludzie w Neapolu wspominali ks. Dolindo: „On, jak głosił słowo, to ogień mu wychodził z ust. On cały był jak ogień”. Głoszenie Słowa, które stało się ciałem, pod postacią kerygmatu jest „ogniem Ducha budzącym w nas wiarę w Jezusa Chrystusa. Powinno ono – jak uważa papież Franciszek – zajmować centralne miejsce w każdej próbie odnowy kościelnej. Cała formacja chrześcijańska jest niczym innym jak pogłębieniem kerygmatu”. Ludzie potrzebują odkryć, że Kościół w swych zasobach przechowuje to, co jest istotne dla życia, szczęścia i dobra człowieka. Uświadomią sobie wówczas, iż to, czym wzgardzili przez ignorancję, bądź to, co pomijali na skutek szukania alternatywy w działaniu, jest tym, co kochają do głębi. Jeśli dotarliśmy już do punktu, z którego wyraźnie widać, że nadszedł czas uwolnienia się od tego, co w duszpasterstwie jest obumarłe, to równocześnie potrzeba nam ogromnej pokory i rozeznania, by w głoszeniu Ewangelii nie ulec pokusie zmiany ziarna, a co najwyżej pomyśleć o innych sposobach wrzucania go w ziemię.
„Tym, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”. Ludzie, słuchając Bożego słowa, doświadczają egzystencjalnej terapii. W nich tekst Pisma Świętego przeobraża się w żywe słowo Boga, a wówczas sam Bóg przejmuje inicjatywę, by mówić człowiekowi do serca. Czy my, chrześcijanie, którzy wyznajemy wiarę w Jezusa Chrystusa, żywe i wcielone Słowo Boga, nie powinniśmy stać się pierwszorzędnymi świadkami Tego, który przemawia do człowieka jasnym przekazem pośród chaosu tego znerwicowanego świata? Co w naszych domach służy za centralny punkt odniesienia: telewizor, komputer, lodówka? Jak grubą warstwą kurzu pokryła się nasza Biblia? Słowo Boga i odpowiedź człowieka tworzą połączenie dialogiczne, które wytwarza wolną i miłosną komunię. To zawsze Bóg inicjuje ów związek, zawsze odzywa się i woła jako pierwszy: „Na początku było Słowo… i wszystko przez nie się stało”.