W ostatnich dniach ukazały się niezwykle ciekawe badania, które media określiły jako „szukanie genu homoseksualizmu”. Takiego genu nie znaleziono, ale to dopiero początek historii.
Przeważająca większość cech, zarówno psychicznych, jak i fizycznych, nie jest zapisana w jednym genie. Nasze DNA nie przypomina encyklopedii, w której na każdej stronie (w każdym genie) w kolejności alfabetycznej wypisane są hasła (przepis na konkretne białko). Jeżeli porównać DNA z książką, to tekst zapisany jest w niej w sposób, który określilibyśmy – tak po ludzku – jako bardzo chaotyczny. Ta książka nie jest pisana po kolei. Na niektórych stronach znajdziemy odnośniki do innych stron. Czasami wertowanie jej trwa w nieskończoność. Czasami literki zlewają się i nie mamy pojęcia, co oznaczają. Czasami rozróżniamy litery, ale jest tak, jakbyśmy nie znali języka. Kto próbował przeczytać książkę w języku, którego nie zna? Co ciekawsze (choć równocześnie mocno utrudniające badania), niektóre historie mają wiele różnych zakończeń. To, które z tych zakończeń zadzieje się, zależy od wielu czynników, w tym pozagenetycznych.
W piśmie „Science” opublikowano wyniki badań międzynarodowej grupy naukowców, którzy poszukiwali związku między genetyką a wyborem partnera seksualnego. W badaniach koordynowanych przez uniwersytet Queensland w Australii brali udział naukowcy z 21 ośrodków naukowych z kilku krajów. Badacze przeanalizowali genomy prawie pół miliona osób z USA i Wielkiej Brytanii. Poszukiwali genu odpowiedzialnego za homoseksualizm. I go nie znaleźli. Znaleźli za to linki do wielu genów, w których były różnice skorelowane z zachowaniami seksualnymi. Żaden z tych markerów nie był jednak na tyle silny, by u konkretnej osoby na jego podstawie przewidzieć orientację seksualną. Chociaż tutaj od razu warto wyjaśnić, że w ankietach badane osoby nie określały siebie mianem homoseksualisty czy heteroseksualisty, a jedynie odpowiadały na pytanie, czy miały w przeszłości seksualne doświadczenia z osobami tej samej płci. Można sobie wyobrazić osobę homoseksualną, która z różnych względów (np. światopoglądowych) nie miała doświadczeń seksualnych, jak i osobę heteroseksualną, która w ramach eksperymentu albo pod wpływem alkoholu takie doświadczenia przeżyła.
W skrócie można powiedzieć, że badania pokazały, iż nie ma jednego genu, który „włącza” lub „wyłącza” homoseksualność. Dlaczego zatem niektóre osoby odczuwają pociąg do przedstawicieli tej samej płci? Z badań omówionych w „Science” (ale także wielu wcześniejszych, choć prowadzonych na znacznie mniejszych próbach) wynika, że to wynik kombinacji wielu czynników genetycznych (wielu genów) oraz czynników pozagenetycznych (środowiska, otoczenia). Kombinacja efektów wrodzonych i nabytych. W jakich proporcjach? Wyniki tych badań wskazują, że genetyka odpowiada za 8–25 proc. zmienności zachowań seksualnych. Reszta, czyli 75–92 proc., to dzieło czynników środowiskowych i/lub kulturowych.