Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
Niedzielne Msze Święte
Parafia Matki Bożej

700, 900, 1030, 1200,
1315, 1800

Parafia Wniebowstąpienia

730, 1030, 1200, 1700

W Brzezinach - godz. 900

 

Czytania na dziś
 
Słońce parzy od tatuaży
13-06-2019 09:55 • Ks. Stanisław Rząsa

Dlaczego ludzie decydują się, by na swojej skórze narysować lub napisać coś, co na zawsze utrwalone zostanie na ich ciele?

Pytanie to dręczy mnie od kilki dni. Upały, jakich od dłuższego czasu doświadcza każdy z nas, sprawiły, iż śmiało odsłaniamy nasze ciała. Nie wiem, czy w ostatnich miesiącach i latach doszło do jakiejś istotnej zmiany w trendach, ale doszedłem do wniosku, że wśród Polaków zapanowała ewidentna moda na tatuaże. Kilka dni temu poprosiłem moich znajomych o udzielenie odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego ludzie robią sobie tatuaże?” Spodziewałem się, że odpowiedzi będą różne. Tak też było.

Bo tatuaże…

Wpierw zaznaczano, że tatuaże to element wspomnianej mody, wprost związanej z kultem ciała. Następnie dodawano, że część z nich jest piękna i są one ozdobnikiem, podobnie jak np. kolczyki czy noszone przez kobiety szpilki. Były także głosy negatywne. Przypominano, że – mówiąc o tatuażach – trzeba przypomnieć o kontekście duchowym. Pawłowy zwrot „ciało jako świątynia Ducha Świętego” pojawił się w sposób nieuchronny.

Nie wiem, czy odpowiedzi te cokolwiek zmieniły w moim postrzeganiu rysunków i napisów „grawerowanych” na ludzkim ciele. Tatuaży widać w ostatnich dniach pełno. Są małe i duże. Część jest subtelna, a część aż krzyczy ostrością i brutalnością. Mają je ludzie młodzi, jak chociażby urodziwa mama stojąca przede mną na ostatnim, łódzkim „Marszu dla Życia”, jak i panowie w wieku mojego taty, którzy zapewne robili je nieco domowymi metodami. Z pewnością nie ma jednej odpowiedzi na postawione przeze mnie pytanie, dotyczące przyczyn podobnych cielesnych udoskonaleń. Rodzi się jednak drugie: Czy tatuaż to coś złego?

Wielokrotnie spotkałem się ze stwierdzeniem, zgodnie z którym tatuowanie ciała jest czymś złym. Z jednej strony wskazuje się starotestamentalny zakaz, w którym Pan Bóg zakazał podobnych praktyk. Historycznie rzecz ujmując, ozdabianie ciała w podobny sposób było znane poganom, stąd też w Księdze Kapłańskiej spotykamy taki zwrot: „Nie będziesz się tatuować. Ja jestem Pan!” (Kpł 19, 28b). Jest także wspomniany już zwrot z Nowego Testamentu, w którym Paweł Apostoł przypomina, że ludzkie ciało ma być „świątynią Ducha Świętego” (1 Kor 6, 19). Co jednak zrobić z tatuażami w formie krzyża lub świętego wizerunku, jakie zafundowały sobie osoby wierzące? A jeśli „wyryto na skórze” biblijny cytat? Odpowiedź dla części osób może być nadal prosta: tatuaż uznany może być za „działanie diabła” – podobne stwierdzenia nie należą do rzadkości.

Ostatni, nieco teologiczny argument jest zapewne niemożliwy do zaakceptowania przez osoby „nienarzucające się Bogu” – jak mawiał ks. Jan Kaczkowski. Jednak także z szeroko rozumianej chrześcijańskiej perspektywy nie można go przyjąć bezkrytycznie. Stary Testament odnosił się bowiem w Księdze Kapłańskiej nie tylko do tatuażu, ale również do okaleczania i nakłuwania ciała oraz strzyżenia. Tym samym można dojść do wniosku, że obcinanie włosów bądź przekłuwanie w okresie żałoby uszu jest także niezgodne z Bożą wolą. Ponadto nie można czytać biblijnych ksiąg bez historycznego kontekstu, o czym w kontekście tatuaży przypomina ks. Dariusz Dogondke z UAM w Poznaniu. Dzisiaj tatuaż nie jest formą ślubowania złożonego bogom. Czym więc jest?

Ale trwale

Nie mam wątpliwości, że tatuaż może wzbudzać zainteresowanie. Może się podobać. Być może u kogoś wzbudza jakieś szczególny zachwyt. Zadziwiające jest jednak kilka kwestii.
Po pierwsze, pewna śmiałość i odwaga ludzi decydujących się na podobne działanie. Jego efekt jest przecież dożywotni. Jedna z osób odpowiadających na moje pytanie stwierdziła wprost: „Jak mi się firanki nie podobają, to je zmieniam, a tatuaż jest na zawsze”. Widać to bardzo w filmie „The Song”. Główny bohater chce nagle wydrapać znak z ręki. Przypomina mu on bowiem o zdradzie małżeńskiej, której się dopuścił.

Jest także drugi element, który coraz trudniej pojąć. Znajoma stwierdziła kiedyś, że „mały motylek, wytatuowany np. w intymnym miejscu, może podkreślać piękno kobiecego ciała.” Być może – to kwestia gustu zapewne. Jak jednak wytłumaczyć wielkie rysunki na ciałach polskich celebrytów? Po co człowiek „ozdabia się” trupią czachą lub kostuchą w kapturze z kosą w łapie? Czy piękno nie uległo jakiejś zaskakującej redefinicji? Dzisiaj bez trudu można spotkać osoby, których większa część ramion pokryta jest trwałymi malowidłami.
Więcej: spotkać można tatuaże zaskakujące w treści. Pokazuje to ta oto historia. W autobusie starsza Pani patrzy na młodą, wytatuowana dziewczynę, która w końcu pyta ją:

– Co się tak patrzysz? Tatuażów nie widziałaś? Za twoich czasów nikt ich nie miał?! – zapytała niegrzecznie dziewczyna.
– Nie, moja droga. Były.
–To o co chodzi?
– Przez 30 lat wykładałam sinologię na uniwersytecie i nie mogę tego zrozumieć...
– Czego nie możesz zrozumieć? – zaśmiała się drwiąco.
– Dlaczego masz na szyi napis: „nie zamrażać ponownie”?

Refleksja

Jakiś czas temu media plotkarskie stwierdziły, że znana aktorka Angelina Jolie zaczęła usuwać swoje liczne tatuaże. Podobnie uczynił jej były mąż Brad Pitt: przypominały mu o małżeństwie, które się rozpadło. Z kolei Agnieszka Chylińska podkreślała, że chyba się od nich uzależniła. Wspomniała o zachwycie, jaki w niej wywołują, podobnie jak w pisarce Tahereh Mafi, która w książce „Dotyk Julii” tak odnosi się do omawianych znaków na ludzkim ciele: „Przesuwam ręką po tatuażu - po ptaku na zawsze pochwyconym w locie na jego skórze i po raz pierwszy zdaję sobie sprawę, że Adam podarował mi własne skrzydła. Pomógł mi odlecieć, a ja wpadłam w wir powietrzny i szybuję wprost do centrum wszechświata.” Czy tatuaż był wart podobnego efektu? Z drugiej jednak strony, być może takie obrazy czasem przypominają człowiekowi właśnie o czymś ważnym, istotnym i unikalnym. W filmie „Memento” główny bohater dzięki tatuażom powracać mógł do istotnych faktów, które znikały mu z głowy z powodów problemów z pamięcią (codziennie robił tatuaż - notatkę). Kto wie, może wytatuowany krzyż, Matka Boża, werset z Biblii są w stanie oddziaływać na wyobraźnie danej osoby. Może są dla niektórych trwałym kompasem pokazującym kurs.

Temat ten zapewne jest zbadany, przeanalizowany i niewątpliwie dla wielu już nudny. Jeden z komentarzy pod moim pytaniem przypomniał mi jednak pewną historię o tatuażach, którą widziałem w krótkim klipie:

Mężczyźni w barze po kolei chwalą się swoimi tatuażami. Jeden ma go na klacie, inny pręży biceps. Ktoś odsłania kark. Wszystkich przebija barmanka, która w kuszącym gapiów dekolcie pokazuje drobny rysunek. Wydaje się, że to ona wygrała ten pojedynek. Nagle wzrok wszystkich pada na starszego pana, który powoli odsłania rękaw pokazując na przedramieniu mały i „nudny” tatuaż. Składa się on bowiem wyłącznie z kilku liczb, które przypominają o… piekle, którego ów mężczyzna doświadczył. Mój znajomy trafnie stwierdził, że właśnie to „znamię” zawsze wzbudzać będzie szacunek i podziw. Taki wytatuowany kod do nieba.

Błażej Kmieciak - Autor jest doktorem nauk społecznych, socjologiem, pedagogiem specjalnym i bioetykiem, ekspertem Instytutu Ordo Iuris oraz wykładowcą akademickim, prowadzi blog na stronie: gosc.pl


© 2009 www.parafia.lubartow.pl