Wystarczyło czternaście lat, by niektórzy uświadomili sobie, jak nietrwałe były te głośne i emocjonalne formy. A nawet treści.
Już od rana w redakcji „Gościa Lubelskiego” wydobywaliśmy archiwalne zdjęcia głównych ulic Lublina z 2 kwietnia 2005 r. Oglądając dawne kadry uświadomiliśmy sobie, jak ważną osobą dla wielu Polaków był Jan Paweł II. Pozwolił milionom rodaków uwierzyć: w Boga, w wolność, albo i w Boga, i w wolność. Była to jednak inna epoka.
Dziś żyjemy w kulturze, która daje pierwszeństwo historii przed pamięcią. Ulegamy też modzie na negowanie tego wszystkiego, co ważne dla innych, gdy dla nas jest to mniej ważne. Albo wcale. Nie szanujemy siebie nawzajem. A właściwie – nie szanujemy osób z innego „ponowoczesnego plemienia”. Coraz bardziej powszechna staje się postawa apateizmu religijnego – oczywiście nie bez „pomocy” duchownych i określonych zjawisk.
Pod lubelskim ratuszem ustawiono portret papieża Jana Pawła II, Honorowego Obywatela Lublina, który zmarł czternaście lat temu. Udokumentowano to i pokazano na oficjalnym profilu facebookowym miasta. W Lublinie – tak jak w innych miejscach (odbiciem tego są media i ich różne narracje): albo cisza, albo lukrowane wspomnienia, albo przykre komentarze.
Wystarczyło czternaście lat, by niektórzy uświadomili sobie, jak nietrwałe były te głośne i emocjonalne formy. A nawet treści. Jak nietrwały był ów chrzest narodu, który być może nigdy nie pozwolił się do końca ochrzcić… Dzisiaj, a widać to gołym okiem, jesteśmy członkami ponowoczesnych plemion. Pewnie łatwiej byłoby nam żyć, gdybyśmy odrzucili "wygodne" mity i poszli za głosem Nauczyciela z Nazaretu...