Rozmowa z prof. Elvio Carlino, członkiem włoskiej Narodowej Rady Badań Naukowych i współautorem najnowszych badań nad Całunem Turyńskim.
Jacek Dziedzina: Całun Turyński jest chyba najlepiej przebadanym przedmiotem w historii nauki, a jednak Pan i troje pozostałych naukowców zdecydowaliście się na nowe badania. Wierzyliście, że można odkryć jeszcze coś nowego?
Prof. Elvio Carlino: W nauce, wraz z upływem czasu, widoczne są pewne postępy, które pozwalają odpowiedzieć na ciągle otwarte pytania. Kilka lat temu, w swoim laboratorium w Centrum Mikroskopii Elektronowej w Trieście, opracowałem nową metodę atomowej transmisyjnej mikroskopii elektronowej…
Co to takiego?
Służy ona badaniu nanostrukturalnych materiałów organicznych bez poddawania ich wstępnej obróbce. Pozwala to na pobranie próbki w taki sposób, by uniknąć uszkodzeń na skutek promieniowania, co dzieje się zwykle wtedy, gdy materiał organiczny jest wystawiony na działanie elektronów o bardzo wysokiej energii.
Opracował Pan tę metodę i od razu pomyślał o Całunie Turyńskim?
Zaczęło się od tego, że profesor Giulio Fanti otrzymał włókno całunu ze STERA [Stowarzyszenie do spraw Edukacji i Badań nad Całunem Turyńskim, założone w 2009 roku przez Barriego Schwortza, oficjalnego fotografa zespołu naukowego, który dokonał pierwszej głębszej analizy całunu pod koniec lat 70. XX wieku – J.Dz.] i poprosił prof. Liberato De Caro, by ten wykonał kilka eksperymentów metodą WAXS [szerokokątowa dyfraktometria rentgenowska, służąca do określania szczegółów budowy krystalicznej polimerów naturalnych, które są budulcami organizmów żywych] w Instytucie Krystalografii w Bari. Te eksperymenty jednak nie dodały nic nowego do tego, co już o całunie wiemy. Znamy się z prof. De Caro od dawna i współpracowaliśmy przy różnych projektach naukowych, on też znał moje badania nad nową metodą mikroskopii elektronowej, więc zapytał mnie, czy dałoby się ją zastosować do badania włókna Całunu Turyńskiego. To było 2 lata temu i nie miałem wtedy zbyt dużej wiedzy na temat całunu, więc odpowiedziałem, że można zrobić parę eksperymentów, ale nie mam pewności co do przydatności mojej metody akurat do tych badań, a tym samym pewności, czy wyniki będą wiarygodne.
Skąd dzisiejsza pewność, że wyniki są jednak wiarygodne?
Spędziłem trochę czasu, aby dobrze przemyśleć sposób przeprowadzenia tych eksperymentów. W końcu wykonałem ich wiele na tym włóknie i wyniki potwierdziły się. Można więc uznać je za ustalone. Teraz każdy może powtórzyć eksperymenty tą samą drogą, żeby to zweryfikować.
Sama obecność krwi nie jest zupełną nowością w badaniach całunu…
To, co jest rzeczywiście nowe, to fakt, że znaleźliśmy tam kreatyninę otoczoną ferrytyną. To są nanocząsteczki o wielkości zaledwie kilku nanometrów i ze względu na rodzaj, typ, wielkość i rozkład nie mogą być pigmentami służącymi do malowania, jak twierdzili niektórzy. Związanie kreatyniny z ferrytyną występuje w surowicy krwi człowieka, który doznał silnego urazu. I to jest z pewnością nowa informacja z bardzo poważnymi konsekwencjami dla nauki i badań nad Całunem Turyńskim.
Na tyle poważnymi, że można potwierdzić, że jest to płótno, które na pewno okrywało ciało Jezusa z Nazaretu?
Tego nie wiem, jako naukowiec na tym etapie mogę tylko powiedzieć z całą pewnością, że w Całun Turyński było owinięte ciało człowieka, którego surowica krwi jest dowodem silnego urazu, jaki musiał nastąpić w wyniku tortur. Nie mogę jednak powiedzieć, kim był ten człowiek.
Tymi badaniami, chcąc nie chcąc, obala Pan jednak teorie mówiące o tym, że całun mógł zostać w średniowieczu namalowany, sfałszowany.
Nasze badania wykazują, że Całun Turyński nie może być żadną pracą plastyczną. Przecież to zupełnie nieprawdopodobne, by jakiś artysta namalował postać na płótnie akurat za pomocą surowicy krwi człowieka, który był poddany torturom. Nie potrafię sobie wyobrazić, że setki lat temu ktoś utworzył fałszywy wizerunek za pomocą surowicy udręczonego człowieka tylko po to, by ktoś inny kilka wieków później mógł za pomocą metody naukowej studiować sobie różnicę między surowicą zdrowego człowieka a surowicą wykazującą jakąś patologię. Ważnym elementem naszych badań jest wykorzystanie metod pozwalających filtrować ewentualne artefakty, dodane, wykonane na całunie w ciągu wieków. Jest to możliwe, bo badania na poziomie atomowym są w stanie odróżnić coś, co mogło być ewentualnie dodane do płótna, od tego, co nie mogło być dodane w sposób sztuczny. W tym sensie nasze badania są propozycją nowego podejścia do badań Całunu Turyńskiego. •