dodane 24.02.2017
Grupa aktorów solidaryzuje się ze sprawcami skandalizującego spektaklu. Cóż, można i tak, ale...
Grupa aktorów wzięła w obronę swoich kolegów po fachu, którzy przyłożyli ręki (i nie tylko ręki) do spektaklu „Klątwa”. Podpisali się pod listem, w którym wyrażają „głęboką solidarność z aktorkami i aktorami warszawskiego Teatru Powszechnego występującymi w spektaklu”, ponieważ ci ostatni stali się, ich zdaniem, „celem licznych ataków i pomówień”.
Hm, jeśli „ataki” oznaczają gorący sprzeciw oburzonego społeczeństwa, to niech będzie – stali się celem ataków. Ale pomówienia? Gdzie tam pomówienia? Aktorzy wzięli udział w obrzydliwej „sztuce”, w najbardziej ordynarny sposób sponiewierali pamięć św. Jana Pawła II, a najświętszych symboli wiary użyli jako rekwizytów do realizacji szambiarskiego scenariusza. Czy coś się nie zgadza?
Sygnatariusze listu rozpływają się nad kunsztem aktorskim sprawców skandalicznego przedstawienia i realizacją przez nich „aktorskiego etosu, który nie uchyla się przed scenicznym ucieleśnieniem najtrudniejszych doświadczeń”. Doceniają ich „odwagę” i „trud mówienia o sprawach społecznie istotnych i bolesnych”, i twierdzą, że ich aktorskie kreacje „są empatycznym działaniem w obronie krzywdzonych i wykluczanych”.
Ple, ple, ple. Czego to ludzie nie wymyślą, gdy świństwo zechcą ubrać w złociste szaty i wynieść je na Olimp.
Darujcie sobie, państwo aktorzy. Niech no ktoś opluje pamięć waszej matki, niech jej portret obsmaruje odchodami – będziecie się z nim solidaryzować, bo zrobił to na scenie? I co z tego, że to teatr, że metafora i udawanie, skoro matka prawdziwa?
Jan Paweł II też jest prawdziwy i prawdziwa jest miłość do niego olbrzymiej większości Polaków. I krzyż jest prawdziwy. Nie przestaje być znakiem odkupieńczej miłości Chrystusa, nawet jeśli został użyty w charakterze karabinu albo narzędzia do symulowania kopulacji.
Aktorzy od „Klątwy” też są prawdziwi – to też ludzie i jako tacy nie są zwolnieni z przyzwoitości. Zawód aktora nie upoważnia ich do sprawiania zawodu społeczeństwu w sprawach istotnych dla jego dobra.
Pociesza mnie fakt, że na liście poparcia nie znalazłem znanych nazwisk – z wyjątkiem Jacka Poniedziałka, ale o nim słyszałem raczej z powodu jego nadzwyczajnej niechęci do Kościoła, niż dla wybitnego aktorstwa. Ale nie wiem, nie jestem znawcą tego środowiska – jakby co, to pełna lista podpisów jest TUTAJ.